Chyba każdy gracz z wieloletnim stażem wyczekiwał kiedyś jakiegoś tytułu, który pierwszymi prezentacjami i obietnicami rozpalał wyobraźnię, w miarę upływu lat było o nim jednak coraz ciszej i ciszej, a rynkowy debiut pozostawał marzeniami. Czas płynął, o tytule pamiętało coraz mniej graczy, aż w końcu było ich tak niewielu, że niedoszłym twórcom nie chciało się nawet oficjalnie potwierdzać informacji o skasowaniu projektu, skazując go na wieczność w „developerskim piekiełku”, gdzieś na granicy bycia wciąż tworzonym, anulowanym i zwyczajnie zapomnianym przez wszystkich. Prócz tych kilku wyczekujących go graczy, którzy od czasu do czasu z lekkim rozczarowywaniem wspominali tytuł, którego nie było.
Wczoraj, czyli 29 stycznia, niezapomniany Duke Nukem 3D obchodził swoje dwudzieste urodziny! Z tej okazji mogliście już przeczytać rocznicowe wspominki od DM-a. Dziś za to na warsztat bierzemy przegląd spin-offów serii wykreowanej przez studio 3D Realms oraz projekty spod szyldu Duke Nukem, które nigdy nie ujrzały światła dziennego, niejednokrotnie nie wychodząc z fazy projektowania!
Ktoś może stwierdzić, że jedynym wspólnym elementem Duke'a oraz Arniego są obfite mięśnie. Z jednej strony taka osoba ma rację, ale z drugiej nie do końca. Sam znalazłem więcej łączących ich ze sobą cech. Nie wierzycie? Spójrzcie chociażby na główne zdjęcie! A jeśli to was nie przekonuje, to zapraszam do dalszej części niniejszego tekstu.
Prey przebył długą drogą. Trzy studia zaangażowane w idee gry, jedenaście lat w produkcji, zmiany fabuł, tylko po to, aby postrzelać do obcych? W sumie jest to w duchu 3D Realms, ale prosta eksterminacja obcych rysuje o wiele bardziej niepokojący obraz w moim uszkodzonym umyśle.
Główny bohater epickiej opowieści powinien być charyzmatyczny, inteligentny, sprawny, dowcipny, przenikliwy, sympatyczny, dający radochę graczowi i satysfakcję swoim twórcom. Bywa jedna tak, że część (lub wszystkie) z powyższych cech gubią się gdzieś w labiryntach kodu, a produkt końcowy może poszczycić się jednym z najbardziej irytujących protagonistów w historii gier.
Gdzieś w przepastnych czeluściach Internetu grupka piszących na potrzeby gameplaya autorów wylało swoje żale na wybranych głównych bohaterów, mi zaś przypadło w udziale skompilowanie tego wszystkiego w jedną, zgrabną, ociekającą żalem i wyrzutami listę z cyklu "top 10" (kolejność postaci jest alfabetyczna). Tekstu nie traktujcie do końca poważnie, choć jest on zupełnie poważny i reprezentuje punkt widzenia absolutnie nikogo wszystkich. Żartowałem. A może nie?
Czy wiecie, że Duke Nukem 3D wylądował nareszcie na Steam w niesamowitej edycji MEGATON? Chociaż gra jest niesamowitoa to już powstało sporo nieporozumienia co wchodzi w skład tej świetnej kolekcji, a czego w niej nie ma. Służę pomocą.
Nie chodzi tu bynajmniej o wątpliwej jakości egranizację kinowego hitu ostatnich tygodni, a o growych (anty)bohaterów. I choć nierzadko wiele ich różni, mają jeden, wspólny cel: nie dać się zniszczyć. Często są też bezwzględnymi, napakowanymi twardzielami, którym nikt ani nic nie stanie na drodze do celu. Zapraszam na prawdziwą mieszankę wybuchową, z której wielu nie wyjdzie żywych!
Możecie wierzyć lub nie, ale istnieje spora grupa ludzi, którzy uważają, że jeśli dodać do dowolnego utworku przynajmniej jedną gitarę elektryczną to rezultatem będzie podniesienie jego jakości o co najmniej sto procent. O ile jestem przeciwnikiem takiego upraszczania sprawy to jestem skłonny przyznać, że coś w tym twierdzeniu jest. Zastanawialiście się kiedyś jak brzmiałby soundtrack z waszej ulubionej gry gdyby nagrać go ponownie, tylko tym razem w metalowym/rockowym klimacie? Zapraszam.
Zapraszam do wzięcia udziału w głosowaniu na swojego ulubionego bohatera gier komputerowych. Zasady są proste: ja podaję pięciu protagonistów, krótko ich opisując, natomiast Wy głosujecie na jednego z nich. Zwycięzca przechodzi do finału i czeka na czterech pozostałych rywali, których wyłonicie w kolejnych głosowaniach. Ankieta znajduje się na końcu wpisu.
W ostatnich latach popularny stał się trend odświeżania starszych, legendarnych tytułów. Odbywa się to na różne sposoby, z czego jedynym godnym uznania są niezależne remake'i tworzone przez społeczności graczy. W odróżnieniu od oficjalnych wydawnictw, jak choćby stare God of War czy Splinter Cell wydane ponownie na PlayStation 3, nie ograniczają się podniesienia rozdzielczości i szybkiego wyciągnięcia kasy od konsumentów. Niestety, fanowskie produkcje mają to do siebie, że szumne zapowiedzi ich twórców nie oznaczają, że dany remake w ogóle ujrzy światło dzienne.