Recenzja Final Fantasy X-2 HD Remaster na PC - Danteveli - 17 maja 2016

Recenzja Final Fantasy X-2 HD Remaster na PC

Danteveli ocenia: Final Fantasy X-2 HD
77

Z Final Fantasy X-2 zawsze miałem sporo problemów. Jestem posiadaczem trzech kopii tej gry w wersji na PlayStation 2. Dwie z nich kompletnie nie działają i zawieszają się podczas początkowego filmiku. Oznacza to, że przez wiele lat znałem ten tytuł jedynie jako „To Final Fantasy, gdzie bohaterki są gwiazdami J-Pop”. W końcu udało mi się zdobyć działającą wersję gry i skończyć nową przygodę Yuny. Niestety mój odbiór gry naznaczony był traumą związaną z wyświetleniem intra dobre 100 razy nim miałem okazję zagrać. Po latach mam okazję ponownie przetestować ten tytuł bez J-Popowego piętna Może w końcu będę mógł trochę obiektywniej odpowiedzieć na pytanie czy Final Fantasy X-2 HD Remaster warte jest zakupu?

 

Akcja gry dzieję się w dwa lata po wydarzeniach z poprzedniej części. Udało się zażegnać wielkie zagrożenie i nadszedł czas spokoju. Oczywiście cena za zwycięstwo była olbrzymia. Główną bohaterką jest tym razem Yuna, która wraz z partnerką z FFX – Rikku dołącza do grupy poszukiwaczy skarbów. Dziewczyny w trzyosobowym zespole, razem z nową partnerką o imieniu Paine wyruszają na przygodę. Yuna ma swój powód dla którego porzuca swoje stare życie by być Zdradzenie go spoinowałoby jednak fabułę Final Fantasy X dlatego też ograniczę się do powiedzenia, że cała fabuła gry jest mocno naciągana. Najlepszym przykładem tego jest sytuacja w której summonerka która uratowała świat nagle staje się gwiazdą popu.

 

Final Fantasy X-2 prezentuje nam kompletnie inny ton od tego do czego przyzwyczaiło nas FFX. Po zażegnaniu niebezpieczeństwa z tamtej gry postacie mogą odetchnąć z ulgą i powygłupiać się. Dzięki temu otrzymujemy produkcję będącą radosną przygodą grupy przyjaciół. Taki kontrast z oryginalną dziesiątką może nie przypaść każdemu do gustu. Zwłaszcza, że produkcja w pewien sposób rozwala to co było budowane przez całe Final Fantasy X. Mi to jednak tak naprawdę nie przeszkadza. Jeśli jesteśmy w stanie zrozumieć, że X-2 ma być radosnym fanservice w stylu Aniołków Charliego w wariancie Final Fantasy to będziemy przy tej grze bawić się całkiem dobrze. Oczywiście odseparowanie się od tego, że ten produkt ma być kontynuacją jednego z lepszych Final Fantasy nie jest takie proste. W końcu bohaterki z nieznanych powodów zmieniają swój charakter o 180 stopni i wszystko staje się na maksa głupkowate. Jeśli nie uda nam się pokonać tej bariery to granie w Final Fantasy X-2 HD Remaster może okazać się męczarnią.

 

Piszę o tym głównie ze względu na to, że wszystko poza fabuła i charakteryzacją postaci jest w tej grze naprawdę dobre. System walki to klasyczne Active Time Battle kojarzone z serią od FFV. Oznacza to, że nie mamy typowych tur, gdzie każdy po kolei dokonuje ataków. Zamiast tego za wykonywane akcje odpowiada specjalny pasek. Po jego wykonaniu dana postać wykonuje wybrany czar, atak czy inną umiejętność. Długość wypełnionego paska zależny od wybranej przez nas akcji i tego do jakiej klasy w danym momencie przynależy nasza postać. Dzięki temu starcia z X-2 są bardziej dynamiczne. Przemodelowano także system rozwoju postaci. Mamy powrót do swobody zmieniania klas w trakcie gry. Służy do tego system dresssphere, gdzie mamy dostęp do kolekcji ubiorów zmieniających umiejętności bohaterek. W locie możemy zmienić wachlarz umiejętności naszych trzech bohaterek. Element ten zostaje wzbogacony poprzez mechanikę chwytania i trenowania potworów, które to możemy zabrać do swojej drużyny.

 

Struktura gry została podzielona na system misji, gdzie odwiedzamy różne lokacje i wykujemy zadania. Z tego powodu nie mamy historii zarysowanej zbyt mocno i może się zdarzyć, że pominiemy wiele wątków , pobocznych questów i wydarzeń. Na samym początku rozgrywki trafiamy na pokład latającego statku, który pozwala nam na przemieszczanie się po różnych miejscach świata. Warto zauważyć, że do gameplayu dodano trochę mini elementów platformowych. Nasza bohaterka całkiem sporo skacze by dostać do kolejnych miejscówek i znaleźć, różne skrzynie i sekrety. Oczywiście nie oznacza to, że mamy tutaj do czynienia z platformówką albo gra akcji taką jak Dirge of Cerberus.

 

 

Podobnie jak w przypadku remastera Final Fantasy X i tutaj dostajemy pakiet wspomagaczy ułatwiających nam trochę grę. Dodatkiem ekskluzywnym dla komputerowej wersji gry jest system specjalnych opcji. Możemy przyśpieszyć grę dwu lub czterokrotnie, zmienić częstotliwość losowych walk z wrogami ukryć HUD czy odpalić tryb automatycznych walk. Obok tego mamy jeszcze dostęp do trzech cheatów odblokowujących wszystkie umiejętności, dających nam wszystkie przedmioty i maksymalną ilość kasy.

 

 

Final Fantasy X-2 HD Remaster swego czasu było naprawdę dziwaczną produkcja, która mocno kontrastowała z FFX. Teraz po dobrej dekadzie można na tą produkcję spojrzeć trochę mniej emocjonalnie. Okazuje się, że dostajemy fajną, głupawą gierkę z solidnym systemem walki i ciekawymi pomysłami. Taki JRPGowy odpowiednik solidnego popcornowego kina.

 

Może to tylko moje wrażenie ale zdaje się, że produkcja ta wygląda trochę lepiej od Final Fantasy X. Najwyraźniej dwa lata różnicy pomiędzy premierami przyczyniło się do odrobinę lepszej oprawy graficznej. Modele postaci wydają się być mniej sztuczne i plastikowe. Dalej jest to poziom produkcji z czasów PlayStation 3 ale tym razem jakoś łatwiej mi było to zaakceptować.

Muzyka Final Fantasy X-2 jest czymś niezwykle dyskusyjnym. Kompozytor towarzyszący serii praktycznie od zawsze – Nobuo Uematsu został zastąpiony przez innych muzyków. Sprawiło to, że tj odsłonie serii towarzyszy kompletnie inna muzyka. Jest ona utrzymana w radosnej stylistyce całej produkcji i J-Popowych brzmieniach jakie słyszymy podczas intro. Większość zachodnich graczy znienawidziła to co nam zaserwowano. Dlatego też powinienem krytykować soundtrack i jechać po nim ostro. Problemem jest to, że jestem fanem Kody Kumi, która odpowiada za kilka utworów jakie pojawiają się w grze. Na dokładkę uważam, że niespecjalnie epicka muzyka i radosne ale nie zapadające na dłużej w pamięć kawałki pasują idealnie do X-2. Oczywiście jeśli ktoś spodziewa się muzyki na miarę FFX to będzie mocno zawiedziony. Ja jednak postawię kontrowersyjną tezę, że brzmienia Final Fantasy X-2 nie są takie złe.

 

Oczywiście muszę przyczepić się do tych samych „drobnostek” co w przypadku Final Fantasy X HD Remaster. Durne 30 klatek na sekundę, brak opcji wyboru czy chcemy mieć głosy postaci po angielsku czy po japońsku i dziwne rozłożenie klawiszy wyboru specjalnych opcji. Tak na wypadek gdyby ktoś nie przeczytał recenzji FFX to podrzucę to samo info i tutaj: „ Do gry dorzucono dodatkowe menu. Pozwala ono na zmianę ustawień wideo, audio, klawiszy a także skorzystanie z cheatów. Aby dostać się do tego menu należy wcisnąć ESC na klawiaturze. Jako osoba, która gra na padzie jakoś mi się nie spieszy do trzymania klawiatury pod ręką. Nie ma jednak opcji by odpalić to menu za pomocą kontrolera. Podobnie jest z bajeranckimi boostami jakie dodane zostały do gry. Odpalenie wszystkich super trybów wymaga naciśnięcia F1- F5. Ponownie osoba grająca na padzie będzie miała trochę utrudnione życie. Wydaje mi się, że dałoby się stworzyć jakieś dodatkowe menu na przykład na ekranie pauzy, gdzie można by odpalać boosty nawet za pomocą pada. Takie drobnostki nie przeszkadzają zbytnio w odbiorze gry ale dziwaczne niedociągnięcia tego typu zawsze mnie zastanawiają.”

 

Final Fantasy X-2 HD Remaster swego czasu było naprawdę dziwaczną produkcja, która mocno kontrastowała z FFX. Teraz po dobrej dekadzie można na tą produkcję spojrzeć trochę mniej emocjonalnie. Okazuje się, że dostajemy fajną, głupawą gierkę z solidnym systemem walki i ciekawymi pomysłami. Taki JRPGowy odpowiednik solidnego popcornowego kina.

 

Nawet gdyby gra nie przypadła mi do gustu to nie miałbym powodu do zniechęcania ludzi do zakupu Final Fantasy X/X-2 HD Remaster. W końcu za rozsądne pieniądze dostajemy dwie długaśne gry z odrobiną dodatków. Muszę jednak przyznać, że trochę bardziej figlarny styl tej produkcji sprawia, że człowiek bawi się przy niej świetnie.

Danteveli
17 maja 2016 - 15:04