Kilka dni temu przedstawiłem kilka gier, które zapamiętałem szczególnie mocno ze względu na to, że zdołały wywołać we mnie bardzo silne emocje, dzięki immersji zachodzącej między graczem a sterowaną przez niego postacią mocniejsze niż cokolwiek, co można odczuwać podczas oglądania filmu czy czytania książki. Dzisiaj przyszła pora na prezentacje kolejnych, moim zdaniem wyjątkowo wzruszających, produkcji. Tym razem jednak nie tylko moje zdanie się liczy – swój głos zabrali i swe typy zaprezentowali również czytelnicy Gameplay’a!
Hideo Kojima to legenda branży gier komputerowych, stawiana na równi chociażby z Sidem Meierem. Stąd wieści o jego konflikcie z Konami, firmą, z którą był związany od początku swojej kariery, wywołały niemałe poruszenie w branży. Zaczęło się od plotek i poszlak odnajdowanych przez użytkowników serwisu Reddit. Nazwisko Kojimy zniknęło z listy co ważniejszych członków korporacji, napisy „A Hideo Kojima game” zaczęły masowo znikać z materiałów promocyjnych gier z serii Metal Gear Solid, zaś strona zespołu deweloperskiego Kojima Productions zaczęła przekierowywać odwiedzających na oficjalny portal serii MGS. Wzbudzało to niemały niepokój, ale fani doskonale zdający sobie sprawę z tego, że Hideo znany jest z różnej maści dowcipów, trzymali rękę na pulsie i czekali na jakieś oficjalne doniesienia.
Nawiązując do wpisu z czerwca o targach E3 - czas na Gamescom. Tym razem będzie krótko i konkretnie!
*see what I did there?
Wakacje coraz bliżej, a pierwsza fala dużych premier za nami. Biznesowe molochy skryły się w swoich jaskiniach, gdzie zbierają siły do dalszej walki. Prasa branżowa z braku laku debatuje nad podobieństwem Ellen Page do głównej bohaterki Last of Us. Z cienia wychodzą za to produkcje niezależne, korzystając z chwilowej nieobecności większych drapieżników. W związku z tym, dziś i ten felieton będzie o czymś trochę bardziej niszowym.
Do tego, że gry komputerowe stały się równie wartościowym elementem kultury masowej co film czy muzyka, raczej nikogo przekonywać nie trzeba. Gdy powiemy, że stały się również ważnym elementem kultury pojętej ogólnie, możemy natrafić na sprzeciw, mimo że segment indie oraz okazyjne bardziej ambitne produkcje AA albo nawet AAA robią, co mogą, by tezę tę potwierdzić. Ma to też spory wpływ na szeroko pojętą publicystykę grową (do której, żeby była jasność, w tym kontekście zaliczam także recenzje, zapowiedzi oraz całą resztę artykułów wszelakich), prowadząc do wydzielenia się dwóch szkół, wręcz filozofii pisania o grach.
Strach jest nieodłączną częścią naszego życia. Nie lubimy, kiedy rzeczywiście nas doświadcza, chociaż tak naprawdę lubimy się bać. Każdy to przyzna, że w pewnym stopniu potrzebuje tych emocji. Problem z tym, że lubimy się bać bezpiecznie. Można się bać na wiele sposobów. Siedząc na fotelu, przed monitorem. Wieczorem, przy zgaszonym świetle, ze słuchawkami na uszach nieraz podskoczymy z wrażenia. Wtedy jesteśmy nawet przysiąc, że za naszymi plecami czai się Wielki Cthulhu, z przyjemnością przypatrujący się naszej rozgrywce.
(Słuchawki wymagane do pełnego odbioru).
Gdy kroczyłem w przerażeniu, kiedy trząsłem się z zima i pustki wewnątrz mnie, gdy nie było widać świtu wiedziałem jedno. Wiedziałem, że strach, wirtualny, wielki strach zaciera pewne granice pomiędzy tym, co nierealne, a realne, rzeczywiste a wyimaginowane.
Albowiem gry wideo doprawdy mogą bywać niebezpieczne, i to na wiele niezwykłych sposobów. Wie o tym każdy, kto przebywał w Cichym Wzgórzu, Raccoon City czy ciemnych korytarzach King’s Field. Wiem o tym ja.
Gra muzyka to zbiór wiadomości dotyczących muzyki z gier komputerowych, które z różnych względów nie doczekały się większego artykułu na łamach mojego bloga. Cykl ukazuje się raz w tygodniu, o ile dzieje się coś ciekawego - ostatnio zrobiłem przymusową przerwę, bo po prawdzie nie było o czym pisać. W dzisiejszym, zaległym odcinku przeczytacie o finiszu aukcji, w której do sprzedania jest gitara związana z serią Silent Hill, a także o rychłej premierze drugiego soundtracku z gry Dragon Age II.
Chcecie mieć w domu kawałek historii? Żaden problem! Wystarczy posiadać na koncie sporo pieniędzy i wykazać się determinacją w walce o zwycięstwo w aukcji internetowej. Co zostało wystawione na sprzedaż? Gitara. Cóż w niej takiego niezwykłego, że trzeba zapłacić za nią co najmniej kilka tysięcy dolarów? Ano to, że to właśnie na niej została skomponowana ścieżka dźwiękowa do kultowego survival horroru Silent Hill.