Kiedy pod koniec czerwca składałem zamówienie przedpremierowe na swoją pierwszą konsolę Nintendo od niemal dwudziestu lat, nie spodziewałem się, że trzy miesiące później stanę się dzięki temu jednym z mimowolnych aktorów awantury, która przetoczy się przez spory fragment sieci.
Na kanale YouTube Game Escape udostępniono fragment przedstawiający działalność Nintendo z francuskiego filmu dokumentalnego ,,Otaku'' z 1994 roku, wyreżyserowanego przez Jean-Jacques Beineixa.
Rok 1995, Japonia. Na konsolowym rynku pręży swoje muskuły SNES i szybko zdobywa pozycję pierwsze PlayStation. Praktycznie co miesiąc pojawia się hit, który wnosi powiew świeżości lub znacznie rozwija dotychczas znane koncepcje. Na półki trafiają takie pozycje, jak Chrono Trigger, EarthBound, Destruction Derby, Rayman, Descent, Command & Conquer czy Tekken 2. W końcu zaczyna się zima, wielkimi krokami nadchodzą święta Bożego Narodzenia. Mało kto spodziewa się, że 15 grudnia na stałe zapisze się w pamięci wielu graczy, a w szczególności miłośników jRPG-ów. Właśnie wtedy na rynku pojawiają się pierwsze odsłony dwóch legendarnych serii, Tales of i Suikoden.
Super Nintendo, Super Famicom lub SNES – nazywajcie go jak chcecie, byle z szacunkiem bo 16-bitowy mocarz sobie na niego zasłużył. Po ustabilizowaniu pozycji na rynku przez NES-a (Nintendo Entertainment System) i coraz odważniejszych ruchach konkurencji Nintendo 21 listopada 1990 roku zaprezentowało światu maszynkę idealną do tworzenia ślicznych gier z piękną muzyką. Developerzy skrzętnie wykorzystali te możliwości – gier, które obrosły kultem ukazało się w tamtym okresie aż za dużo, to była prawdziwa plaga urodzaju.
SNES sprzedał się na świecie w ponad 49 milionach egzemplarzy. To ogromny sukces osiągnięty jeszcze w czasach pozbawionych Internetu, programów o grach i wielkich turniejów. Społeczność graczy działała wtedy o wiele bardziej lokalnie niż globalnie („kupię ten sam sprzęt co kolega z klasy”), a informacje czerpało się właściwie tylko z ulubionych pism. W osiągnięciu dominacji nie przeszkodziła nawet Sega agresywnie promująca swojego Mega Drive'a na sprzęt bardziej „cool”, przeznaczony dla starszych graczy. Relacje Nintendo z japońskimi wydawcami i szlaki przetarte wcześniej na Zachodzie przez NES-a wystarczyły, by zwiększyć zasięg firmy. Głównym atutem Super Nintendo był zresztą niesamowity line-up gier, z którym w tamtym czasie po prostu nie dało się konkurować.
Wirtualny boks wyraźnie stracił na znaczeniu w ostatnim czasie. Nie bardzo widać chętnych do powrotu na ring i nowych pretendentów do tytułu. Najwięksi fani dyscypliny chyba z rozrzewnieniem wspominają bogate czasy przełomu XX i XXI wieku i poświęcają godziny na ogrywanie ostatniego Fight Night oraz odświeżanie klasyków.
Odświeżona graficznie, usprawniona kolekcja dawnych hitów. Po usłyszeniu takiego opisu na myśl przychodzą w pierwszej kolejności wydane niedawno zbiory tytułów z serii Metal Gear Solid, Jak & Daxter, Sly Cooper, Prince of Persia czy Splinter Cell. Trudno spodziewać się, by ktoś w takim momencie przypomniał sobie o grze z 1993 roku, którą jeszcze do tego wydano na SNES-a. A jednak, o Super Mario All-Stars warto pamiętać, bo to przodek obecnie popularnych reedycji.
Nieraz można usłyszeć/wyczytać opinie jakoby gry na systemy z Androidem nie powinny być w ogóle uznawane za gry, bo znacznie odstają od produkcji na prawdziwe konsole. Pytanie, czy w przypadku grania w grę konsolową na tablecie, przestaje być ona prawdziwą grą?
Tak na poważnie, dzisiaj chciałbym rzucić okiem na możliwości emulacyjne dawane przez oprogramowanie na tablety.
Lubię mit arturiański i naprawdę żałuję, że tak rzadko zostaje bezpośrednio wykorzystany w grach wideo. Oczywiście nie brakuje strategii, czy Excaliburów, nie brakuje nawiązań do postaci lub wydarzeń, ale za to brakuje gier, w których po prostu kreowalibyśmy legendę bezpośrednio rękoma rycerzy okrągłego stołu. Gier takich jak ta. Knights of the Round to konwersja automatowego hitu na konsolę Nintendo, co po tragicznym SNESowym Final Fight mogłoby budzić pewne obawy. Co prawda pewne rzeczy poszły lekko pod nóż, jednak sam materiał źródłowy oraz drobne dodatki dla wersji konsolowej po dziś dzień czynią z Rycerzy Okrągłego Stołu jednego z najlepszych beat’em upów pokazując, że Capcom jednak potrafił.
Twórcy Abobo’s Big Adventure ujawnili jej datę premiery. W tytułowego antybohatera wcielimy się 11 stycznia przyszłego roku, czyli za około 20 dni. Informacja została podana już parę dni temu, ale w przypadku nieznanych szerzej projektów lepiej pisać o nich późno niż wcale. Tym bardziej, że produkcja może być definitywnym hołdem złożonym hitom z NESa.
Abobo’s Big Adventure to mashup motywów z klasycznych gier. Lekka parodia i przede wszystkim ukłon w ich stronę. Przygoda Abobo, który swoją drogą powinien być kojarzony przez osoby znające Double Dragon, rozpoczyna się od chodzonej bijatyki, by szybko przeistoczyć się w inne gatunki. Sprawdźcie zresztą zwiastun i obrazki w rozwinięciu.
W poprzednich częściach cyklu poznaliśmy pierwsze gry w uniwersum Dragon Ball. Widzieliśmy, co twórcy przygotowali w latach osiemdziesiątych, a także nieco później tylko na Pegasusa. Dzisiaj kilka projektów z następcy tej konsoli, Super Nintendo.