Wirtualny boks wyraźnie stracił na znaczeniu w ostatnim czasie. Nie bardzo widać chętnych do powrotu na ring i nowych pretendentów do tytułu. Najwięksi fani dyscypliny chyba z rozrzewnieniem wspominają bogate czasy przełomu XX i XXI wieku i poświęcają godziny na ogrywanie ostatniego Fight Night oraz odświeżanie klasyków.
Sam poszedłem tym tropem i ostatnio skorzystałem z okazji, by wreszcie przekonać się o tych mitycznych pokładach miodności, które skrywa rzekomo seria Punch-Out!! od Nintendo. Los chciał, że szanse prezentacji dostała odsłona ze SNES-a, dzisiaj już prawie dwudziestoletnia. Wiek jednak w przypadku tego kreskówkowego boksu nie ma żadnego znaczenia. To taki wirtualny brat Kliczko, który pewnie nawet z czterdziestką na karku będzie w stanie skutecznie bronić się przed zakusami wielu młodszych klonów i samozwańczych „następców”.
Dobry boks na konsoli nie potrzebuje wiele. Udowadnia to Punch-Out!!, a w minionych latach potwierdziły też mini-gry o tej dyscyplinie, które pojawiły się w tytułach promujących kontrolery ruchowe na różnych platformach. Prosty, ale i intuicyjny system uników, opcja wyprowadzania kilku najważniejszych uderzeń i już można znakomicie bawić się w gronie znajomych. Urok tej prostoty znika, gdy miło spędzać czas próbuje samotnik, ale dla niego są inne tytuły, troszeczkę urozmaicające opisaną wyżej mechanikę, jak choćby właśnie Punch-Out!!.
W wersji z Super Nintendo można blokować ciosy oponentów lub unikać ich sprawnymi wychyleniami ciała. Kontrować można uderzeniami po twarzy lub wątrobie, a jak dobrze idzie to i przy pomocy specjalnych kombinacji. Na papierze system ten da się opisać w dwóch-trzech zdaniach. W praktyce zapewnia on wystarczającą ilość zagrań, by nie odczuwać znużenia, mieć wyzwanie i dobrze się bawić. O resztę dbają już oponenci, którzy sami ochoczo korzystają z uroków systemu i zmuszają gracza do opracowania określonej taktyki i zaprezentowanie na ringu czegoś więcej, niż bezmyślne machanie rękami.
W 2009 roku Punch-Out!! powrócił na Wii. Po kilkudziesięciu minutach spędzonych z poprzednią odsłoną serii jestem zaintrygowany i zastanawiam się, jak wypada w akcji dużo młodsza produkcja. Boksując z barwnymi, przerysowanymi i często zabawnymi przeciwnikami nabieram też ochoty, by przypomnieć sobie Knockout Kings, w którym kiedyś moje wirtualne ja pięło się po kolejnych szczeblach rankingu. A może by spróbować dać szansę Fight Night i zobaczyć boks w poważniejszym wydaniu? Zawsze, jak coś nie wypali, mogę też wrócić do kultowego Ready 2 Rumble, w którym boksowanie chyba już zawsze będzie przyjemne i odprężające.
Może i dlatego dzisiaj nikt nic nie mówi o nowej grze o boksie? Może twórcy nie są w stanie wymyślić nic nowego i wychodzą z założenia, że obecna baza gier o tej dyscyplinie zaspokoi potrzeby każdego? Bardziej prawdopodobne jest pewnie, że to nieopłacalne z finansowego punktu widzenia, ale może i w tamtej hipotezie tkwi ziarenko prawdy. To ciekawy temat do rozważań, ale na pewno nie na taką krótką przerwę w narożniku, jak ta, która właśnie dobiega końca. Pora wracać na ring i stawić czoła Masked Muscle'owi. To co, kto jest Ready 2 Rumble i gotowy na Punch-Out!!?