Goku atakuje Pegasusa! - Brucevsky - 6 maja 2011

Goku atakuje Pegasusa!

W poprzedniej części omówiłem pierwsze występy Son Goku na konsolach, jeszcze w latach osiemdziesiątych. Dzisiaj przedstawię kilka gier, które ukazały się na NES-ie/Pegasusie i pozwalały poznać dalsze losy bohaterów popularnego uniwersum.

Już w poprzednim odcinku tego przeglądu dowiedzieliśmy się o trzech próbach przeniesienia świata Dragon Ball na wspomnianą konsolę Nintendo. Jak się okazuje, w latach dziewięćdziesiątych ofensywa trwała w najlepsze i pozwoliła użytkownikom Pegasusa bawić się aż pięcioma kolejnymi grami.

Listę otwiera Dragon Ball Z: Fierce Attack! Sayian, które zostało wydane w październiku 1990 roku. Była to pierwsza gra na konsole, która pozwalała bawić się w uniwersum „Zetki”. Co ciekawe, całość nie była bezpośrednio związana z anime i mangą, bo przedstawiała walkę bohaterów z Sayianinami Brocco, Pumpkinem i Onionem. Pierwsi dwaj mieli swój krótki epizod w anime, ostatni był całkowicie zmyślony przez Bandai. Sama gra była dużym krokiem naprzód w porównaniu do poprzednich odsłon. Znacznej poprawie uległa oprawa audiowizualna, co potwierdzają choćby efektowne jak na tamte czasy animacje starć. Do przodu poszedł także system, który został rozbudowany o dodatkowe opcje. Twórcy połączyli ideę gier RPG ze stosowanym już wcześniej system karcianym i wyszedł im oryginalny twór, w którym liczyły się taktyka i rozwijanie postaci.

Po tak dobrym produkcie, Bandai odpuściło sobie trochę w kwestii zaangażowania i kilka miesięcy później gracze dostali drugą, niemal identyczną grę. Tym razem jednak wojownicy „Z” mierzyli się na planecie Namek z Freezą i jego pomagierami. Ten sam system, ta sama oprawa audiowizualna, praktycznie niezauważalne na pierwszy rzut oka zmiany. Standardowa kontynuacja, która miała zadowolić czekających na więcej fanów.

Na rynku konsol obecny był już SNES jednak duża grupa klientów na poprzedniej platformie przekonywała Bandai do kontynuowania sagi Dragon Ball na NES-ie. System gry znowu nie uległ żadnym znaczącym zmianom, a cała praca autorów poszła w pracę nad nowymi bohaterami, nową fabułą i nieco lepszą oprawą. Tym razem drużyna bohaterów mierzyła się z Androidami, a więc pozostawała w zgodzie z fabułą mangi i anime. Jak widzicie po filmiku, było całkiem efektownie, a system nie zdawał się specjalnie starzeć. Trudno więc się dziwić, że Bandai korzystało z popularności marki i zarabiało duże pieniądze.

Nie było jednak tak, że twórcy tylko odcinali kupony i nad niczym ciekawym nie pracowali. W grudniu 1992 roku Japończycy zaskoczyli wszystkich wydając Dragon Ball Z: Gekito Tenkaichi Budokai, czyli bijatykę ze specjalnym czytnikiem kart. Dodatkowy gadżet do NES-a czyli DATACH Joint ROM System był ciekawym rozwiązaniem, choć specjalnego sukcesu nigdy nie odniósł. Powstało na nie w sumie siedem gier, głównie opartych na popularnych mangach i anime. Nowy tytuł w uniwersum Smoczych Kul nie wyróżniał się niczym szczególnym, oprócz wspomnianego akcesorium i kart z barkodami. Przeciąganie dołączanych do gry plastikowych prostokątów w odpowiednich momentach nie było może zbyt wygodne, ale od biedy się sprawdzało. Sama bijatyka była raczej prosta i nie zaskakiwała niczym szczególnym. Oprawa i system walki były bez wyrazu i nie zapisywały się w pamięci. Ale przynajmniej nikt nie zarzucił Bandai skoku na kasę.

W 1993 roku na pożegnanie uniwersum Dragon Ball z NES-em, twórcy przygotowali ostatni tytuł. Nowa i niezwiązana z  mangą fabuła oraz stary i dobrze znany system walk i eksploracji miały ucieszyć graczy i godnie pożegnać udaną i popularną konsolę. Historia opowiadała o złowrogim superkomputerze, którzy potrafił tworzyć duchy wojowników oraz ostatnim przedstawicielu rasy Tuffle, szukającym zemsty na Saiyaninach. Nieznana historia oraz wysłużony, acz jednocześnie dopracowany system, zadowoliły wszystkich posiadaczy konsoli Nintendo. Było już jednak widać, że z NES-a więcej się po prostu wycisnąć nie da. Jako zakończenie przygody i znak dla graczy o konieczności przesiadki na nową konsolę tytuł zaprezentował się jednak nieźle.

W następnym odcinku kolejne gry związane z Dragon Ball. Trzymajcie rękę na pulsie, Goku ma jeszcze wiele do udowodnienia.

Brucevsky
6 maja 2011 - 18:09