Jest nas graczy, według firmy analitycznej Newzoo, na świecie dwa miliardy. W samej tylko Europie zainteresowanych wirtualną rozrywką jest trzysta trzydzieści siedem milionów osób. Potężna społeczność i ogromna grupa potencjalnych odbiorców. A ile w niej trolli i fanbojów!
Christina Grimmie była piosenkarką, znaną uczestniczką programu The Voice, a przede wszystkim fanką serii Legend of Zelda. 10 czerwca tego roku podczas rozdawania autografów w Orlando, na Florydzie, została dwukrotnie postrzelona w głowę przez 27-letniego psychofana, który po złapaniu przez brata postrzelonej dziewczyny popełnił samobójstwo. Następnego dnia jej śmierć została potwierdzona przez przedstawicieli lokalnej policji. W obliczu tragedii fani poprosili Nintendo o uhonorowanie jej w następnej części Zeldy.
Po raz kolejny, po długiej, ponad dwuletniej przerwie wróciłem do grania w World of Warcraft. Dlaczego Świat Wojennego Rzemiosła jest tak wciągający, że co jakiś czas do niego wracam? Oto X (słownie: iks) podpunktów, które sprawiają, że WoW w zasadzie nigdy się nie nudzi.
*ArigatoR to przegląd wiadomości dotyczących japońskich gier, często takich które nie mają szansy na premierę na Zachodzie (ew. nie mają u nas szansy na sukces). Jeżeli chcesz zobaczyć kilka ciekawostek i pozycji, które nikogo nie obchodzą to jesteś w dobrym miejscu.
Zapraszam do jedenastego "wydania":
Dopóki PC jako platforma gamingowa żyje i ma się dobrze, dopóty możemy cieszyć się wieloma atrakcjami. I chociaż coraz częściej społeczność graczy-modderów ma pod górkę (blokada zmiany wyglądu oświetlenia w BF3, trudności z modowaniem niektórych gier, blokada autorskich polonizacji przez wydawców), wciąż udowadniają jak wielkie możliwości może mieć grupa pasjonatów. Czasem o wiele większe od wysoko opłacanych developerów. Dlaczego? Ponieważ przyświeca im podstawowy cel: chęć zrobienia czegoś fajnego i pożytecznego bez korzyści materialnych. Czasem dla wyróżnienia się w growym światku (a duże talenty podłapują z kolei wydawcy), innym razem dla włożenia ogromu pasji i pracy w ulubiony tytuł. Stety czy nie, również coraz częściej fani pokazują, że swoją robotę wykonują lepiej od weteranów branży.
Są w życiu rzeczy fajne i fajniejsze. Fajny może być wypad ze znajomymi do Paryża, jazda na nartach w Dolomitach, albo wieczór z winem, krewetkami i piękną dziewczyną. Do rzeczy fajniejszych można natomiast zaliczyć np. spotkanie miłośników Starcrafta.
Za nieco ponad miesiąc takie wydarzenie będzie miało miejsce w Poznaniu. Nerdy – prasujcie swoje koszulki J!NXa i zaznaczajcie kalendarze!
Społeczność graczy nie ma sobie równych. Setki ambitnych projektów, fanowskie filmy z małym budżetem, a nie raz przebijające poziom Hollywoodu, od groma świetnie zrealizowanych modów, cosplaye. Widać, że gracze nie będący zawodowo związani z tą branżą potrafią pozytywnie zaskoczyć. Dlaczego zatem nie mielibyśmy mieć jakiegoś udziału w tworzeniu gry, choćby opartego o prawdziwe słuchanie społeczności?
Każdy chciałby zostać X-Menem lub prawą ręką wielkiego Magneto. Nie? Ale kilkunastu śmiałków próbuje i liczy, że zostanie dostrzeżonych przez mutantów, którzy włączą ich w swoje szeregi i pozwolą walczyć o lepsze jutro. Przyjrzyjmy się więc może co ciekawszym kandydatom i kandydatkom.
Każda gra, każdy serwis internetowy ma swoją ciemną stronę, na którą zapuszczają się tylko najodważniejsi śmiałkowie. Podobno nikt stamtąd nie wrócił, co świadczy o niebezpieczeństwie TAMTEJ części. Riot Games zwykle bardzo sprytnie zakrywa nam oczy różnymi Summoner Showcase, czy innymi takimi artystycznymi bzdetami, żeby odwrócić uwagę od tego jak niesamowicie chamska i nerwowa jest społeczność jednej z najpopularniejszych gier sieciowych ostatnich lat. Mądrze panowie z Riotu… bardzo mądrze.
Gry wideo, mimo, że są najmłodszym dzieckiem w rodzinie kultury, zdążyły już pokazać swój potencjał na zostanie również tym najzdolniejszym. Z biegiem czasu coraz bardziej uwydatniły cechę, której pozazdrościć im mogą nawet angażujące wyobraźnię książki – odbiór gry w dużej mierze zależeć może od samego gracza. W tytułach takich jak Bioshock nasza wiedza o świecie przedstawionym różni się, zależnie od gorliwości w zwiedzaniu poszczególnych pomieszczeń. Po całej trylogii Mass Effect szukanie dwóch jednakowych Shepardów jest jak szukanie igły w stogu siana &‐ każdy pojedynczy wybór definiuje naszą grę i naszą postać. W serii Civilization dostajemy do dyspozycji zestaw mechanik i efektów wizualnych, a tysiące osób wyłuskuje z nich swoją własną, niepowtarzalną fabułę. Przykłady można mnożyć, ale czas, abym w końcu przeszedł do meritum.