Wszyscy mający zamiar przekonać się wczoraj, czy najnowsza odsłona asasyńskiej sagi jest produkcją godną uwagi, musieli uzbroić się w cierpliwość. Najbardziej dochodowa marka w portfolio Ubisoftu rodzi kolejne dziecko, sprzedaż w Stanach Zjednoczonych rusza z kopyta, tymczasem Internet… milczy. Tuż po pojawieniu się lawiny recenzji, gracze poznali kulisy spóźnienia w co najmniej kilku branżowych felietonach – embargo na Assassin’s Creed Unity mijało po dwunastu godzinach od momentu, w którym gra rozgościła się na sklepowych półkach. Kurz prawdopodobnie szybko by opadł, gdyby gra spełniała pokładane w niej oczekiwania. Z tym jednak nie było tak różowo. Noty w granicach 6 - 7 nie zwiastują niczego dobrego, zwłaszcza w zderzeniu z gigantycznymi problemami technicznymi.
Moje narzekanie na media w Polsce i na świecie nie będą niczym odkrywczym. Większość ludzi zdaję sobie sprawę z głębokiego uwikłania mediów z polityką i społecznym statusem quo „wielkich” ruchów myślowych; religia, nacjonalizm, korporacjonizm itd. . „Czołowe” media zawsze przedstawiają kluczowe wydarzenia w binarnych opozycjach, aby grać na najniższych instynktach i emocjach swoich odbiorców, to wszystko wspaniale podtrzymuje, powtórzymy, status quo oparty na wypranym schemacie lewicy czy prawicy, który nie ma żadnego pokrycia z rzeczywistością. Oczywiście można mi zarzucić, że mam poprzewracane na poddaszu i jest tam za dużo teorii spiskowych (nie, naprawdę nie), ale nie można nie zauważyć czegoś zupełnie innego. Produkt, który oferują główne media jest żałosny; chyba nikt nie będzie oponował. Wszechobecne reklamy, obrażające inteligencje programy, tępi prowadzący, nieustanne rozmowy o niczym, bezczelne kopiowanie artykułów z głównych źródeł (np. z Reuters), pozorowanie wielkich wydarzeń i przemilczanie innych. W pewnym sensie media nie są już oparte na kłamstwie, ponieważ Internet nie daję już tej możliwości, ale właśnie na przemilczeniu i pomijaniu. Boli także to, że prawdziwi dziennikarze to gatunek wymierający. Z tego mroku wyłania się jednak światło w postaci „Nowych Mediów” nierozerwalnie złączonych z dzikim duchem Internetu. Pisałem już o podcastach, które w Stanach Zjednoczonych odgrywają coraz większą role. Czemu nie opisać działalności pewnego magazynu, który przebył ciekawą podróż, a nazywa się VICE.
Być na dnie i dalej tonąć? Fizycznie niemożliwe, a jednak to chleb powszedni mediów brukowych. Każdy kolejny dzień staje się dowodem na to, że granice przyzwoitości wciąż można przekraczać, że papier potrafi znieść wszystko (szklany ekran także). Coraz trudniej wyobrazić sobie, czym można nas jeszcze zaskoczyć - wszak w nawale pseudo - sensacji stajemy się coraz odporniejsi na najgorsze obrzydliwości, co tworzy zaklęty krąg rynsztokowej beznadziei.
Yoghurt, w swoim naprawdę fachowym przeglądzie wizji religii w grach wideo, nie zwrócił uwagi na dwie bardzo ważne serie[1], które mają jeszcze inne spojrzenie na sprawy wiary. Nie obawiając się prezentowania nad wyraz oryginalnych jak na to medium koncepcji i nie idąc na kompromisy pokazują, że wiara ma tysiące obliczy. I że może być tematem przewodnim nad wyraz dobrych gier.
Nie jest specjalną tajemnicą, że pisemna forma informacji, szczególnie na rynku elektronicznej rozrywki, zaczyna powoli przechodzić do lamusa. Nie jest to oczywiście moje odkrycie, na zachodzie jest cała masa ludzi bystrzejszych i bardziej zorientowanych ode mnie, którzy doskonale zdają sobie z tego faktu sprawę i potrafią go skutecznie spieniężyć.
Ile ofiar śmiertelnych potrzebnych jest, aby zwalić odpowiedzialność na gry? Przynajmniej jedna. W Norwegii niejaki Anders Behring Breivik urządził sobie na wyspie Utoya rzeź na miarę misji No Russian w Modern Warfare 2. Rzeź, za którą grozi mu "aż" 21 lat więzienia. Abstrahując już od chorego wymiaru sprawiedliwości i łagodnych kar musze stwierdzić, że jeszcze bardziej chore jest to co wyczyniają media tzn. małpują ile wlezie niusa o rzekomym "hoplu" Brievika na punkcie znanej strzelaniny. Czy "świat" wyciągnie sankcje wobec Activision? ;-)
Mam nadzieję, że nie, wszak dziennie w Polsce ginie w wypadkach samochodowych kilkanaście osób, a nikt przecież nie puka do drzwi Peugeota, Forda, czy Fiata z pozwem sądowym. Czy cztery kółka traktuje się w wieczornych wiadomościach jako narzędzie szatana? Dziennikarze winią w 99% sytuacji czynnik ludzki (pomijając skrzętnie stan polskich dróg). A że samochodów jest kilkanaście milionów to coś zawsze pęknie, nie uda się, pójdzie nie po myśli kierowcy. I tak samo jest z grami komputerowymi i graczami. Na kilkaset milionów przypadków zawsze znajdzie się jakiś kretyn, który będzie inny, który kupi broń na bazarze i postrzela do niewinnych przechodniów. Gry to żaden zapłon, magiczny rodzaj hipnozy, ani tym bardziej emocjonalna iskra. Modern Warfare 2 nie przemieni debila w debila, skoro ten i tak jest debilem. A przecież powodów do zamordowania z zimną krwią 92 osób może być tysiąc-dwieście - od społecznego odizolowania, przez nieudany seks, a na niesmacznej zupie pomidorowej kończąc.