Moje narzekanie na media w Polsce i na świecie nie będą niczym odkrywczym. Większość ludzi zdaję sobie sprawę z głębokiego uwikłania mediów z polityką i społecznym statusem quo „wielkich” ruchów myślowych; religia, nacjonalizm, korporacjonizm itd. . „Czołowe” media zawsze przedstawiają kluczowe wydarzenia w binarnych opozycjach, aby grać na najniższych instynktach i emocjach swoich odbiorców, to wszystko wspaniale podtrzymuje, powtórzymy, status quo oparty na wypranym schemacie lewicy czy prawicy, który nie ma żadnego pokrycia z rzeczywistością. Oczywiście można mi zarzucić, że mam poprzewracane na poddaszu i jest tam za dużo teorii spiskowych (nie, naprawdę nie), ale nie można nie zauważyć czegoś zupełnie innego. Produkt, który oferują główne media jest żałosny; chyba nikt nie będzie oponował. Wszechobecne reklamy, obrażające inteligencje programy, tępi prowadzący, nieustanne rozmowy o niczym, bezczelne kopiowanie artykułów z głównych źródeł (np. z Reuters), pozorowanie wielkich wydarzeń i przemilczanie innych. W pewnym sensie media nie są już oparte na kłamstwie, ponieważ Internet nie daję już tej możliwości, ale właśnie na przemilczeniu i pomijaniu. Boli także to, że prawdziwi dziennikarze to gatunek wymierający. Z tego mroku wyłania się jednak światło w postaci „Nowych Mediów” nierozerwalnie złączonych z dzikim duchem Internetu. Pisałem już o podcastach, które w Stanach Zjednoczonych odgrywają coraz większą role. Czemu nie opisać działalności pewnego magazynu, który przebył ciekawą podróż, a nazywa się VICE.
VICE był jednym z wielu life stylowych magazynów wyrastających jak grzyby po deszczu. Założyli go trzej przyjaciele: Shane Smith, Suroosh Alvi i Gavin McInnes. Narzekałem na brak prawdziwych dziennikarzy, więc wypada teraz pochwalić Smitha i Alviego, bo to dziennikarze z krwi i kości. Mógłbym pisać, że uprawiają gonzo/immersion journalism, ale nie sądzę żeby miało to sens, ponieważ to tylko opis. Panowie w swoich reportażach zostają wrzuceni w dziwny wir zdarzeń i opowiadają swoją osobistą historię. Ich pasjonujące, wspaniałe, nieustraszone, szalone reportaże, przemieniły nieznany magazyn w ogromną firmę, którą produkuje materiały dla HBO. „The VICE Guide to Travel” to jedna z ciekawszych serii reportaży podróżniczych. Postawa Smitha i Alviego jest godna pochwały, ponieważ bardzo często narażają swoje bezpieczeństwo na rzecz materiału. Może poprzestanę już snuć peany na cześć VICE i przejdę do przykładów.
“But this is like a Civil War on steroids. It’s post-apocalyptic Armaggedon with child soldiers smoking heroin, cross-dressing cannibals, systematic rape-it’s total hell on earth”.
Wspominałem kiedyś o tym reportażu odnośnie mojego tekstu o Far Cry 3, gdzie poznajemy Dennisa, który jest wychowankiem „generałów” z Liberii. Fascynujący i jednocześnie przerażający materiał. O Liberii pisał już Kapuściński i wielu innych dziennikarzy, ale ten reportaż uzupełniony jest o wywiad z kilkoma innymi „warlordami”, bo Charles Taylor i Samuel Doe, to tylko wierzchołek góry lodowej. Wywiad z Joshuą Blahyi, powszechnie zwanym „General Butt Naked”, bo przeważnie walczył nago, jest nieziemski. Blahyi przyznaje się do zabijania, kanibalizmu, rytualnych morderstw, zjadania serc dzieci, dawały one w końcu „nieśmiertelność”, kto by nie skorzystał(!). Joshua jest teraz katolickim księdzem, ponieważ przeżył „metafizyczne nawrócenie”. Ostatnia scena, w której Blahyi mówi kazanie o wybaczeniu i przyznaje się, że jest nic nie wartym mordercą jest dziwnie niepokojąca. Obok niego, w prowizorycznej kaplicy, stoi Shane Smith. Nagle głos Smitha przechodzi w narracje i wypowiada głębokie podsumowanie:
„And as I sat and listen to Joshua preach, I thought about the fact that the UN is leasing in less than a year, and Rambo had told us that the generals are ready to fight. They have a soldiers, they have the guns, and they’re living in abject poverty. And I wonder if that happened, would Joshua stay with God, or would he return to being General Butt Naked?”
Suroosh Alvi, z racji swego pochodzenia i znajomości języka, zajmuje się Bliskim Wschodem, a zwłaszcza Pakistanem. Reportaż o Karaczi jest kwintesencją sytuacji Bliskiego Wschodu. Chaos, bieda, wpływy zagranicznych mocarstw, terroryzm, ekstremizm walczący z „złymi wpływami Zachodu”. Materiał jest wspaniałym opisem gigantycznego miasta, którego populacja waha się od dziesięciu do osiemnastu milionów ludzi(!), z czego większość żyje w skrajnej biedzie. Skoro jesteśmy przy Pakistanie to polecam, zwłaszcza Barthowi i DM, również genialny, choć krótki materiał o „nielegalnych” warsztatach, gdzie produkuje się broń. Ponoć miasto produkuje tysiąc sztuki broni palnej dziennie, a robią to od 70 lat. Scena, w której niemy mężczyzna (brak języka) pokazuje 9mm pistolet wyprodukowany w prymitywnych warunkach. Wspomniałem, że fabrykuje się miejsce produkcji broni napisem „Made as China”? Aha, jeżeli pytacie o cenę, 36 dolarów.
Korea Północna ostatnim czasem stała się bardzo popularna, ale jeszcze w 2006 roku opinia publiczna jakoś średnio interesowała się tym państwem. Shane Smith ponoć czekał półtorej roku na pozwolenie, aby odwiedzić jedno z najdziwniejszych miejsc na naszej placencie. Efektem tej wizyty jest jeden z najlepszych dokumentów o Korei Północnej. Ekipa VICE była obwożona po przeróżnych monumentach ku chwale Kim Dzong Ila i Kim Ir Sena, pustych gigantycznych hotelach, bibliotekach itd. Dziennikarze z VICE ponoć byli stale podsłuchiwani i porozumiewali się szyfrem tj. żargonem z „Gwiezdnych Wojen”, aby móc swobodnie przemieszczać film. Najlepszą sceną z całego, trwającego godzinę, materiału jest interakcja z samotną dziewczyną, która sprzedaję herbatę w pustym hotelu. Shane gra w bilarda i ping-ponga z Pun Yun Shi, zachowuje się normalnie; proponuje jej taniec, śpiewa, jest dla niej miły. „Tea girl” jest widocznie wesoła i podekscytowana, prawdopodobnie nigdy nie widziała kogoś takiego, bo hotel jest „atrapą”, w sensie, Korea Północna nie ma zagranicznych gości. Smutno patrzyć na samotność i wymuszoną sztuczność ludzi w zupełnym systemie totalitarnym. Machająca energicznie na pożegnanie Pun Yun Shi wciąż pozostaje w moim umyśle jako epitoma zła Korei Północnej, która nie tylko skazuje na śmierć miliony ludzi, ale także odbiera im najzwyklejsze człowieczeństwo.
Kanał Vice na YouTube ma prawie cztery miliony subskrypcji, a przybywa ich w zastraszającym tempie, ponieważ jeszcze niedawno Shane Smith przyrzekł, że rozbierze się do naga i pokaże główną siedzibę, jeżeli ich kanał osiągnie dwa miliony subskrypcji. Firma stale się rozwija. W 2009 roku powstało serwis Motherboard traktujący o szeroko pojętej nauce. Fightland to bardzo ciekawa inicjatywa ukazująca MMA w fascynujący sposób. Wywiady z zawodnikami, sylwetki ważnych osób w świecie współczesnego MMA – bardzo dobry portal dla fanów,
Bardzo często tracę moją wiarę w ludzi i aby ją odzyskać oglądam jeden z wielu odcinków „The Cute Show”
Mógłbym wymieniać niezliczoną ilość genialnych reportaży, które produkuje VICE, ale czy jest sens? Wolę pozostawić Wam tą możliwość, abyście mogli na własną rękę zobaczyć, jak szalona, różnorodna i zupełnie odmienna jest rzeczywistość, od tej, którą przyjmujemy na co dzień. Cóż, mogę tylko zostawić tutaj opis kanału VICE na YouTube:
VICE specializes in exploring uncomfortable truths and going to places we don't belong. Now, thanks to YouTube, we have compressed two decades of our unique immersive approach to these subjects into delicious bite-size morsels. Herein you will find people talking frankly about their hatred and love for various things, general heresy, the only travel and news documentaries you'll want to watch, tons of exclusive new stuff, and probably a lot of cats. You're welcome.