Chrystus na twardym dysku - o religii w grach video - Yoghurt - 17 września 2012

Chrystus na twardym dysku - o religii w grach video

Nieważne, jak bardzo developerzy staraliby się być delikatni i obiektywni w kwestiach religijnych, jeśli w ich produkcji znajdzie się choć słowo o wierze, mogą się liczyć z protestami różnorakich środowisk, do głębi urażonych i wstrząśniętych obrazoburczymi treściami. Zazwyczaj nikt z oburzonych nawet obok takowej gry nie stał, a co dopiero ją odpalił, ale to już nikogo nie interesuje.

Stąd też Ubisoft zachowawczo umieszcza w serii Assassin’s Creed zapewnienie, że zespół odpowiedzialny za jej stworzenie jest pełen szacunku do różnych przekonań, zaś pozostałe firmy, dla świętego (nomen omen) spokoju, jeśli owych treści nie mogą ominąć ze względów fabularnych, uciekają się do wymyślania własnych, nieistniejących wierzeń, lub też posiłkują się religiami, których nikt (lub prawie nikt) już nie wyznaje. Jeszcze inni programiści natomiast, licząc na łatwy zysk, nakręcają akcję marketingową za pomocą skandalu. Poniżej znajdziecie co ciekawsze, mniej lub bardziej kontrowersyjne, koncepty scenarzystów na wplecenie tematyki religijnej w grach.

Pomysł 1

Afera = Wynik Sprzedaży

Nic tak nie przyciąga klientów do sklepów, jak rozgłos w mediach. Dlatego niekiedy developerzy z premedytacją traktują otoczkę religijną swojej gry jako główną (a czasem jedyną) kartę przetargową w walce o pierwsze miejsce na liście bestsellerów. Inni nie czynią umieszczenia kontrowersyjnej treści swym podstawowym celem, jednak poprzez samo podjęcie decyzji o  nawiązaniu do religijnej symboliki, na własne życzenie stają się celem ataków. Do najbardziej znanych przykładów tego typu PRowskiego zabiegu należą:

 

Dante’s Inferno

 Kampania promocyjna z zakrwawionymi truchłami kóz, fałszywe, zorganizowane przez EA protesty przeciw publikacji gry na targach E3, a także podkreślanie obecności męskiej i żeńskiej nagości - to wszystko zapewnili nam ludzie z Visceral Games z okazji premiery. Do dopełnienia tej jakże subtelnej promocji brakowało prawdopodobnie tylko twarzy Adama „Nergala” Darskiego na pudełku. Bardzo luźne, a właściwie zerowe powiązanie z literackim dziełem Dantego Alighieri (poza tytułem i wykorzystaniem opisów piekielnych kręgów nie mają ze sobą nic wspólnego) oraz mechanika rozgrywki już nawet nie podpatrzona, ale żywcem zerżnięta z God of War sprawiły, że przyzwoity wynik sprzedaży Dante’s Inferno to tylko i wyłącznie zasługa agencji reklamowych i nakręconego wokół gry skandalu, bo sam tytuł był co najwyżej poprawny.


Diablo

Gra, której opis jest właściwie zbędny. Teoretycznie ani tytułowy demon, ani jego bracia, ani też walczące z nimi Anioły nie mają wiele wspólnego z rzeczywistą religią, tylko są wykreowane na potrzeby świata Sanktuarium, ale nie oszukujmy się – symbolika jest wystarczająco dosłowna, by znaleźć powiązania. Niezrozumiałe w aferze z „Diabolo” jest dla mnie tylko jedno – jak można potępiać walkę z demonami, ergo - ze złem? Pseudo-satanistyczne motywy nie są tu ukazywane jako atrakcyjne, wręcz przeciwnie – każdy, kto się z nimi styka, ponosi niemiłe konsekwencje. A tu proszę, wystarczy nazwać grę za pomocą wariacji na temat Diabła i mamy skandal jak się patrzy.


Messiah

Wystarczył wizerunek cherubinka na okładce, by pobudzić co bardziej obrażalskich do bojkotu. Shiny, developer bardzo lubiany dzięki stworzeniu doskonałego MDK, postanowił zabawić się konwencją i wyprodukować grę, w której wcielamy się we wspomnianego uroczego aniołka imieniem Bob, mającego zapobiec szatańskim planom. Jego jedyną umiejętnością było opanowywanie umysłu dowolnej postaci, przez co gameplay był ciekawą hybrydą strzelanki, skradanki, bijatyki i paru innych gatunków, zależnie od tego, w kogo postanowiliśmy się wcielić. Co więcej – Messiah oferował sporą dozę nieprzewidywalności i nieliniowości, bo tylko od gracza zależało, jak wykorzystał dostępnych na danym levelu NPCów. Jednakże gra jest dziś pamiętana zasadniczo tylko ze względu na kontrowersje, jakie wywołała – nie wystarczyło, że słodziutki dzieciaczek ze skrzydłami mógł siać śmierć i zniszczenie za pomocą zindoktrynowanych przez siebie ludzi i demonów. Twórcy postanowili jeszcze dorzucić do swego dzieła tonę czarnego i często abstrakcyjnego humoru. I zrobili to z pełną premedytacją.


Muslim Massacre: The Game of Modern Religious Genocide

Staroszkolny shooter, w którym jedynym celem jest zlikwidowanie jak największej ilości pojawiających się na ekranie wyznawców Islamu? Nie mogło się obyć bez kontrowersji. I o to właśnie chodziło twórcy, Ericowi Vaughnowi, który postanowił podzielić się swoim amatorskim dziełem z innymi userami forum Something Awful. Oczywiście, autor zasłaniał się tym, iż jego gra jest tak naprawdę krytycznym spojrzeniem na odbiór muzułmanów w mediach i wyśmiewa stereotyp islamisty-terrorysty. Żeby było zabawniej, niektóre bliskowschodnie media zdawały się ten koncept rozumieć. Niemniej, większość środowisk wyznających Allaha uznała Muslim Massacre za obrazę obyczajów, jak zwykle posypało się kilka poważnych gróźb, zaś parę osób myślało nawet nad pozwem sądowym. Afera rozeszła się jednak po kościach, gdyż o grze było głośno tylko chwilę i na samym skandalu nie potrafiła uciągnąć swojej popularności. Po prostu gameplay zbyt szybko się nudził i prawdopodobnie nawet najwięksi orędownicy strzelania do każdego w turbanie i burce byli znużeni powtarzalnością rozgrywki.


The Binding of Isaac

Jeden z najpopularniejszych Indyków ostatnich lat głównym bohaterem uczynił małego chłopca, który zostaje skazany przez swoją fanatycznie wierzącą matkę na pobyt w mało przyjaznej piwnicy. Takie zawiązanie akcji, oraz wykorzystanie w paru miejscach konkretnej symboliki (w tym imion bohaterów) nie spodobało się nie tylko niektórym wierzącym,  ale także włodarzom z Nintendo, którzy odrzucili konwersję tytułu na ich platformę. Gra jako taka w żaden sposób nie piętnuje tego czy innego wyznania, w każdym razie nie nazywa rzeczy wprost i posiłkuje się raczej uniwersalnie rozumianym wydźwiękiem fundamentalistycznych przekonań, ale twórcy sami przyznali, że liczyli się z tym, iż pomysł może wywołać niewielki skandal. Mieli szczęście, bo nie uderzył ich po kieszeni, a produkcja wciąż świetnie sprzedaje się za niewielkie pieniądze na Steamie.



Pomysł 2

Będziemy nawracać!

Niektórzy wyznawcy (najczęściej wszelacy rozłamowcy z miliona zgromadzeń istniejących w USA) zauważyli potencjał, drzemiący w nowych formach rozrywki. Jasne, nadal uważali je za narzędzia szatana, ale jeśli przez lata nie udało się zakazać ani komiksów, ani gier video, może uda się przynajmniej przemycić parę prawd objawionych i kilka osób zrozumie przesłanie. Dzięki temu świat ujrzał takie cuda wianki jak „Chick Tracts” (hisotryjki obrazkowe o treści tak skostniałej i fanatycznej, że nawet większość chrześcijan, będących głównymi odbiorcami, uznała je za, delikatnie mówiąc, przegięte) oraz gry, które znajdziecie poniżej. Nie wszystkie wymienione tu produkcje rażą przekazem, niektóre powstały jedynie w celach edukacyjnych. Jednak wszystkie łączy jedno – kiepskie wykonanie.

Gry z Wisdom Tree

Developer Wisdom Tree dosłownie zasypał starego, dobrego NESa i SNESa swoimi biblijnymi produkcjami. Robił to oczywiście bez licencji, na pirackich kartridżach, sprzedawanych w sklepikach z dewocjonaliami  lub podczas szkółek niedzielnych dla młodzieży. Większość owych gier była niezbyt legalnymi przeróbkami znanych tytułów – na przykład Spiritual Warfare, w którym wcielaliśmy się w postać dzielnego wojownika, nawracającego grzeszników i niszczącego pomioty diabła, śmigał na silniku Legend of Zelda.  Bible Adventures (trzy „przygody” z kart Pisma Świętego – Arka Noego, Mały Mojżesz oraz Dawid i Goliat) do złudzenia przypominało Mario Bros, Joshua był klonem Boulder Dasha, zaś chyba najdziwniejsza produkcja – Noah’s Ark, wykorzystując engine starego Wolfensteina, dawała możliwość postrzelania do wściekłych kóz panoszących się na tytułowej arce za pomocą procy. Koślawe sterowanie, błędy uniemożliwiające ukończenie rozgrywki oraz paskudna grafika były charakterystycznymi cechami owych dzieł, obecnie uznawanych za jedne z najgorszych rzeczy, jakie trafiły na Nintendo Entertainment System.

Co ciekawe, Wisdom Tree nadal wydaje gry o tematyce chrześcijańskiej, obecnie skupiając się bardziej na programach edukacyjnych wypuszczanych na PC. Firma nie zaprzestała jednak głoszenia Słowa za pomocą swych najbardziej znanych tytułów i część udostępnia za darmo na swojej stronie internetowej. Wystarczy przeglądarka z Javą i sporo samozaparcia.

 


Left Behind: Eternal Forces

Seria książek Left Behind, autorstwa Tima LaHaye i Jerry’ego Jenkinsa, jest zadziwiająco popularna za oceanem - historia walki z antychrystem tuż przed zwiastowaną Apokalipsą, oparta na wierzeniach ewangelickich odłamów chrześcijaństwa w Porwanie Kościoła (zwanego także „Pochwyceniem”, z angielska – „The Rapture”) doczekała się szesnastu powieści, trzech filmów i omawianej gry oraz dwóch jej sequeli. Drukowana wersja „Dnia Zagłady” (tak przetłumaczono tytuł u nas) sama w sobie wywołała sporo kontrowersji, prezentując dość konserwatywne podejście do wielu zjawisk społecznych, zaś wyprodukowana przez Inspired Media elektroniczna odsłona zmagań z szatanem nakręciła skandal związany z serią jeszcze bardziej. Stereotypowe przedstawienie płci (kobiety, które nadają się jedynie na pielęgniarki? Sama prawda!), równie schematyczne wizerunki wyznawców Islamu i czarnoskórych, oraz ekstremalne podejście do kwestii wiary – „albo uwierzysz, albo zginiesz”, będące integralną częścią rozgrywki, nie przysporzyły Left Behind zbyt wielu fanów. Sam gameplay również nie zachwycał – gra była klasycznym RTSem, w którym dowodziliśmy zróżnicowanymi jednostkami i staraliśmy się pokonać siły antychrysta poprzez nawracanie bądź twardsze argumenty (czytaj:  rozpędzony ołów wylatujący z luf). W produkcji roiło się od błędów zniechęcających do dalszej zabawy, zaś oprawa, zarówno graficzna, jak i dźwiękowa, pozostawiały sporo do życzenia.


Seria  Praise

Śpiew i taniec są ponoć jednymi z najlepszych pochwał Boga i taka właśnie idea przyświecała twórcom Dance Praise. Gry owe to po prostu klony Dance Dance Revolution z chrześcijańskim soundtrackiem, wydawane na całą masę platform, od PC, poprzez Maca, skończywszy na iOS. Gameplay praktycznie nie różni się od DDR, pominąwszy fakt, że strzałki wskazujące kolejne ruchy lecą w dół, nie zaś w górę.

Po zaskakującym  sukcesie Dance Praise, twórcy zdecydowali się skopiować inną popularną serię gier rytmicznych – Guitar Hero. I po raz kolejny, poza bardziej „odpowiednią” lista utworów, Guitar Praise nie różni się właściwie niczym pod względem mechaniki od oryginału.

Obie produkcje ze studia Digital Praise (firmie, jak widać, brak nieco kreatywności w nadawaniu nazw) cieszą się sporą popularnością, nie wywołują większych kontrowersji, zaś ścieżka dźwiękowa dla osób zaznajomionych z chrześcijańskim rockiem i popem może naprawdę przypaść do gustu. Niestety, do wad należy zaliczyć standardową w przypadku takowych tytułów kiepską oprawę graficzną oraz sporadycznie występujące błędy, takie jak niewykrywanie wykonanych ruchów na macie, kontrolerze bądź ekranie dotykowym, co w grach rytmicznych bywa wyjątkowo frustrujące.


The Bible Game

Zestaw quizów i minigierek wydany na Playstation 2, pierwszego Xboxa i GBA. Oczywiście wszystkie zabawy dotyczą znanych fragmentów Biblii i mają formę czysto edukacyjną. Elementem najbardziej krytykowanym przez recenzentów nie tym razem  była ani treść ani (co prawda oszczędna) grafika, bo porgramiści z Crave Entertainment postarali się przedstawić zawartość w przyjazny dla małych odbiorców sposób. Największym problemem the Bible Game był... poziom trudności niektórych pytań, z którymi dzieci, a nawet mniej uczeni w Piśmie dorośli, mogli sobie nie poradzić. Poza tym niektóre z mini-gier miały mało związku z samą Biblią i służyły po prostu jako zapychacze dostępnego na płycie bądź kartridżu miejsca. Całość jednak jest przystępna i summa summarum sympatyczna jako rozrywka dla najmłodszych.


Adam’s Venture

Przygodówka wydaje się być idealnym gatunkiem do wprowadzenia tematyki biblijnej w nieinwazyjny, przyjemny i pouczający sposób. I w Adam’s Venture nawet się to udało – trzy dotychczas wydane epizody nie rażą łopatologią i wciskaniem ideologii na siłę, wplatając cytaty z Pisma Świętego i starając się przekazać chrześcijańskie wartości w zagadkach, które musi rozwiązać gracz. Produkcja czerpie pełnymi garściami zarówno z klasycznych tytułów point&klick, jak i z Tomb Raidera i to widać na każdym kroku, ale twórcom zabrakło zarówno umiejętności, jak i budżetu, by stworzyć grę naprawdę godną zapamiętania. Choć grafika, oparta na Unreal Engine 3, może się podobać (poza projektami niektórych postaci, które są, oględnie mówiąc, brzydkie), sterowanie, zwłaszcza we fragmentach zręcznościowych potrafi wkurzać brakiem precyzji. Fabuła oraz zagadki też bywają nierówne – kilka dobrych pomysłów miesza się z brakiem logiki i kiepskim wyjaśnieniem motywów działania postaci. W ogólnym rozrachunku Adam’s Venture to po prostu solidna, wyróżniająca się chrześcijańską treścią kopia przygód Indiany Jonesa, której brakuje odpowiedniego szlifu.


Pomysł 3

Religia to przecież ważny składnik ludzkiej natury

Powyższe podejście najczęściej wykorzystuje się  w strategiach wszelkiej maści, co jest w pełni zrozumiałe – ciężko ująć realistycznie historyczny kontekst danej produkcji, pomijając wyprawy krzyżowe, najazdy tureckie, chrystianizację krajów azjatyckich  czy inne wydarzenia nierozerwalnie związane z religią, które wpłynęły na cywilizację.

Jeśli mamy natomiast do czynienia z grami z innego gatunku, w których religia również stanowi niezbędne tło, twórcy wychodzą z siebie, by żadne z wierzeń nie zostało zbytnio zdemonizowane (poza wiarą w demony, rzecz jasna)  i starają się podkreślać ekumenizm na każdym kroku, byle nie ryzykować zbytnich kontrowersji. Oczywiście nie zawsze się to udaje, ale tylko z winy garstki osobników, którzy za obrazoburczy uznaliby z nawet bigos przyrządzony z zawartością niepolskiej kiełbasy. Poniżej znajdziecie kilka prób neutralnego rozwiązania kwestii wyznania.

 

Seria Total War

Wszystkie tytuły ze studia Creative Assembly, niezależnie od historycznego okresu i geograficznego położenia, uczyniły religię niezbędnym elementem składowym rozgrywki w bardzo dobry sposób. Obie części Shoguna przedstawiły konflikt „Starej Wiary” zagrożonej przez „Innowierców z importu” z poszanowaniem zarówno Shinto, jak i Chrześcijaństwa, nie zaznaczając wyraźnie, które z nich jest lepsze – po prostu każde wyznanie miało inne wady i zalety ze strategicznego punktu widzenia. podobnie było w Rome, gdzie politeizm barbarzyńców i Rzymian wcale nie był w niczym gorszy od kiełkującego dopiero monoteizmu, jak i w obu Medievalach, gdzie krucjaty, papieskie poparcie i herezja były ważnym aspektem gameplayu i potrafiły doprowadzić zarówno do buntów ludności i wojen, jak i do podpisania długoletniego sojuszu. Tylko Empire i Napoleon zmarginalizowały i nieco ograniczyły kwestie wierzeń, co uwarunkowane było raczej prezentowanym okresem dziejów. Chociaż akurat w tych tytułach pominięto również ważny czynnik ekonomiczno-społeczny, jakim było niewolnictwo, ale cóż, na takie tematy przyjdzie nam jeszcze długo czekać w poważnych, neutralnych światopoglądowo grach.


Civilization

Seria doskonałych tytułów o powstaniu narodów, od malutkich wioseczek aż po kontynentalne imperia, także uczyniła wyznanie jednym z komponentów rozgrywki, nie zaznaczając wyraźnych przewag konkretnej religii. W najnowszych odsłonach Cywilizacji wiara wespół z wpływem kulturowym pozwalała na szybsze rozszerzanie się granic naszego kraju, ułatwiała bądź utrudniała kontakty dyplomatyczne, zaś wybór, czy oprzeć swą ideologię na jednym konkretnym credo, czy też otworzyć się na inny punkt widzenia, należał wyłącznie do gracza i wiązał się po prostu z innym kierunkiem rozwoju państwa. Dzięki temu udało się potraktować to delikatne zagadnienie w sposób życiowy (choć uproszczony) i nie obrażający nikogo. Za to ekipie Sida Meiera należą się ogromne pochwały.


Darklands

Jeden z najlepszych RPGów w historii (a na pewno z jednym z najlepszych systemów tworzenia postaci) starał się zachować realia średniowiecznych Niemiec - stąd też tak prominentna rola religii w rozgrywce. Należy dodać, że wiara w świecie Darklands jest traktowana w taki sposób, w jaki obchodzili się z nią ówcześni. Co to oznacza? Krótko mówiąc, jeśli wierzysz w cuda, mogą się one wydarzyć naprawdę. Dlatego w swej drużynie warto było mieć księdza bądź zakonnicę – gorliwa modlitwa do odpowiedniego (i prawdziwego, kanonicznie uznanego w naszym, realnym świecie) świętego potrafiła leczyć rany czy ranić sługusów zła, zaś datek na kościół zsyłał na nas błogosławieństwo i dawał dostęp do klasztornej biblioteki, w której mogliśmy oddać się pogłębianiu wiedzy. Na swej drodze mogliśmy również napotkać wioski, które skrywały mroczny sekret (w postaci wyznawców diabła). Tego typu zagrywka z religią jako główną siłą sprawczą wydarzeń do dziś nie została w tak świetny sposób skopiowana.


Assassin’s Creed

Pierwsza część historii o odwiecznej walce Assasynów z podstępnymi Templariuszami marzącymi o władzy nad światem zebrała nieco batów za przedstawienie chrześcijańskich rycerzy jako brutalnych okupantów Ziemi Świętej. Pal licho, że krytycy z pewnością przygód Altaira nie widzieli nawet na oczy, ważne, by poczuć się urażonym, prawda? Ubisoft na każdym kroku (o czym wspomniałem we wstępie) podkreślał, że gra jest wynikiem pracy wielu osób o różnych wyznaniach i zarówno wśród Krzyżowców jak i muzułmanów dało się znaleźć postacie o różnych charakterach – tak złe, jak i dobre.

Drugiej części, wysyłającej kierowanego przez nas Ezio na długą i pełną przeciwności wyprawę przeciw papieżowi Aleksandrowi VI, znanemu szerzej jako Rodrigo Borgia, także (choć w mniejszym stopniu) dostało się za obrazę symboli religijnych, ale po raz kolejny pamfleciści swe opinie opierali właściwie nie wiadomo na czym, bo nie mieli z grą żadnej styczności. Poza tym nie wiem, kogo mógłby zranić wizerunek rodziny Borgiów jako bezlitosnych sukinkotów, skoro oni sami nie mieli z taką opinią problemów.


El Shaddai

Niszowa i wyjątkowo interesująca pod względem stylistyki produkcja, w której pierwsze skrzypce gra znany z apokryficznych ksiąg Starego testamentu Enoch, który próbuje powstrzymać biblijny Potop, zawierając układ z Aniołami. Grę studia UTV Ignition wyróżniają dwie rzeczy – masa Judeo-chrześcijańskiej symboliki (sam tytuł w języku hebrajskim to jedno z określeń Boga) oraz niesamowita, ocierająca się o artyzm oprawa graficzna. Sama rozgrywka nie zaskakuje niczym szczególnym -  to po prostu miks platformera i nawalanki w stylu Devil May Cry. Jednakże ciekawe podejście do tematu oraz  doskonałe  efekty wizualne nie pozwalają łatwo zapomnieć o El Shaddai.


Bioshock

Zaraz zapytacie, gdzie w Bioshocku religia. Owszem, jest. I to w sporych ilościach. Poczynając od samej nazwy podwodnej metropolii  - The Rapture, (jak wspomniałem przy okazji Left Behind, oznaczające „Porwanie Kościoła”) użytej przez Andrew Ryana w przewrotny sposób.  Mamy tu też konkurujące ze sobą filozofie: totalna wolność człowieka i odrzucenie wszelkich ograniczeń kreowanych przez światopogląd staje naprzeciw wewnętrznej potrzebie kontroli i wiary – gdy mieszkańców zaczęła pożerać wojna domowa, najczęściej szmuglowanym do miasta przedmiotem była przecież Biblia. Twórcy wybrnęli z tak trudnego problemu z twarzą, nie promując ani nie oczerniając żadnej z tych dwóch życiowych filozofii. Oczywiście poza totalnym, posuniętym do granic anarchistycznym ekstremum, które doprowadziło do widowiskowego i nagłego upadku Rapture.


Sposób 4

Jak wymyślimy własną religię, nikt się nie obrazi

Pomysł najczęściej spotykany w RPGach, co jest w pełni oczywiste – w końcu osadzając fabułę w krainie elfów i krasnoludów (bądź też we wszechświecie niebiskich hermafrodytów o seksownych kształtach i inteligentnych maszyn czyszczących wszechświat z żywej tkanki) ciężko gdzieś tam wcisnąć Jana Chrzciciela czy Wisznu. W tej samej kategorii można również zamknąć wszelkie produkcje, które nam samym powierzają rolę bóstwa - Populous, Black&White, Sacrifice czy From Dust umożliwiają nam pokierowanie naszymi własnymi wyznawcami.

Patent ten nie oznacza jednak, że w wymyślonych na potrzeby gier wierzeniach nie znajdziemy pewnych paraleli ze znanymi nam wzorcami – panteon bóstw w Elder Scrolls powiela patenty z wielu mitologii i religii (a Talos jest cienko zawoalowanym odpowiednikiem Jezusa), Andraste z Dragon Age to misz-masz Chrystusa i Mahometa (z niewielką domieszka Joanny D‘Arc), zaś w Black & White znajdziemy wyraźne ukłony w stronę Buddyzmu i Islamu. Wymienianie przykładów mijałoby się w przypadku tej kategorii z celem – fikcyjnych kultów w grach jest po prostu zbyt wiele. Należy jednak o tym podejściu  napomknąć właśnie ze względu na kopiowanie przez twórców znanych elementów wiary – czy to z powodu braku kreatywności („Zamiast pod drzewem, będzie siedział na nim i zamiast Budda nazwiemy go Addub”), czy też ze względu na zamiar przemycenia własnych przekonań pod przykrywką wyimaginowanego symbolu („zamienimy krzyż na trójkąt, spostrzegawczy i tak zrozumieją aluzję”).

Powyższy tekst jak zwykle w takich wypadkach nijak nie wyczerpuje tematu. Mógłbym tu wrzucać  również przykłady typu  God of War  (w końcu nikt już nie wierzy w ekipę Zeusa, zresztą greckie bóstwa nie były zbyt sympatyczne) czy Asura’s Wrath (Hinduizm to pełna egzotyka dla Europejczyka), ale jeśli ktoś dotarł do końca artykułu i tak ma już za sobą lekturę mniej więcej 7 stron, nie będę was więc pysiaczki dłużej zamęczać. Dość powiedzieć, że w tym temacie można by napisać naprawdę obszerną pracę magisterską.

 

Yoghurt
17 września 2012 - 18:10