Duet John Arcudi i Doug Mahnke w poprzednim tomie dostarczył nam sporej dawki mocnych wrażeń. Brutalnego gore w stylu Lobo, podanego w sosie z humoru na granicy dobrego smaku i doprawionego solidną dozą szaleństwa. Stworzyli prawdziwą gratkę dla miłośników jazdy po bandzie i podwaliny, pod jeden z bardziej pamiętnych przebojów dużego ekranu. Jak to wygląda w odsłonie, która ich nazwiska nosi głównie na grzbiecie?
"Chłopiec"
Piękne, czyste i niebieskie niebo. Miękka, zielona trawa i chropowata, brązowa kora drzew. Smutne i szare drogi, czerwone płyty chodnikowe z namalowanymi rowerami. Żółte i palące słońce, i odbijające to światło jasne ściany budynków, oczywiście zadbanych. Głębokie wdechy i wydechy – świeże powietrze traktuję jak deficytowy towar – spokojny i jednostajny marsz, rozkoszowanie się majowym klimatem. Dla mnie jednak świat nie jest wypełniony ciepłymi kolorami, no chyba, że w trzecim Wiedźminie.
Serio, co ja tu robię?
Hej, nazywam się Wolf. Jeszcze kilka miesięcy temu byłem zwykłym obywatelem, przedsiębiorcą, który miał własną firmę, płacił podatki i niczym nie wyróżniał się z tłumu podobnych mu biznesmenów. Potem jednak przyszedł kryzys finansowy, a bankowe rekiny, które tylko czekały na taką płotkę, rzuciły się do mojego gardła. Zostałem zmuszony do desperackich kroków. Postanowiłem zostać bandziorem, rodem z tych popularnych amerykańskich filmów. To moja historia.
Na pewnym forum przeczytałem, że książki takie jak „Prawdziwy gangster” nie powinny w ogóle powstawać. To gloryfikowanie przestępców, stawianie pomników ludziom, którzy w przeszłości mordowali innych, robili sobie żarty z prawa, siali wokół siebie postrach, a na koniec rośli do rangi idoli. Jak pokazuje historia Jona (bez „h” w imieniu) Robertsa wiele w tym prawdy. Problem w tym, że nikt nie chce czytać o pilnych studentach, którzy podejście do egzaminu bez przygotowania traktują jak jazdę na krawędzi – wielką przygodę. Chętnie za to przeczytają o dręczycielach tych kujonów. Roberts jest jednym z bohaterów filmu dokumentalnego „Kokainowi kowboje”. Wkrótce powstanie biograficzna fabuła z Markiem Wahlbergiem w roli głównej. Została napisana także książka, o której tu mowa. Dręczenie kujonów to jedna z wielu złych rzeczy jakie Roberts zrobił w swoim życiu i to jedna z mniej bulwersujących.
Internet - wyszukiwanie Google, reklamy, trole, fora, youtube, reklamy, obrazki, cookies, strony o wszystkim, reklamy i może jeszcze reklamy. Tak wygląda sieć dla większości jej użytkowników, jednak tak jak prawie każde ogromne miasto, gdzie są dzielnice i zaułki, do których lepiej się nie zapuszczać - tak i Internet ma swoją "ciemną stronę". To "sieciowe podziemie" jest ponoć dużo, dużo większe niż "normalna" sieć, niełatwo tam trafić, trudno tam coś znaleźć, choć już nawet pobieżne wyszukiwanie odsłania miejsca, gdzie dominują narkotyki i przestępczość.
Ostatnie wydarzenia w rodzimej piłce nożnej wcale nie obracają się wokół tego, czego powinny dotyczyć – czysto piłkarskich wydarzeń, gry reprezentacji czy klubowych rozgrywek w ramach polskiej ekstraklasy, ale kwestii, która średnio co kilka miesięcy powraca do nas jak bumerang – kiboli. Ta niekończąca się plaga po kilku miesiącach względnego spokoju znów daje o sobie znać w sposób – dosłownie – wybuchowy. Problem znowu narasta, a szereg różnorodnych patentów mających zwiększyć bezpieczeństwo na stadionach zakończył się chyba tylko wyłącznie na konferencjach prasowych zwoływanych tuż po nieprzyjemnych stadionowych incydentach. Bo efektów na razie niestety w ogóle nie widać.
W sobotę na jednej z paryskich ulic ciężarówka przewożąca gry zderzyła się z innym pojazdem. Kierowca wraz z partnerem postanowili sprawdzić jak wyglądają uszkodzenia i w tym momencie z samochodu wybiegło dwóch zamaskowanych napastników uzbrojonych w noże. Obezwładnili obu pracowników za pomocą gazu łzawiącego, szybko wskoczyli do ciężarówki i odjechali. Z innych źródeł wynika, że ciężarówka przewoziła ok. 6000 egzemplarzy gry Call of Duty: Modern Warfare 3…
W nowym cyklu zamierzam przyjrzeć się przypadkom nieobliczalnego zachowania graczy. Moim celem nie jest oczywiście głoszenie, że gry są szkodliwe i powinny być zakazane, ale pokazanie do jakich reakcji może doprowadzić zbytnie zagłębienie się w wirtualny świat. W zależności od omawianego przypadku będzie trochę strasznie i trochę śmiesznie ;) Zapraszam do lektury.
Na początek chciałbym poruszyć stosunkowo świeży przypadek, który miał miejsce na początku lipca w brytyjskim mieście portowym Plymouth, a dotyczył głośnego tytułu – Call of Duty: Black Ops. 46-letni Mark Bradford (na zdjęciu) grał przez sieć między innymi z 13-letnim synem sąsiadów. W trakcie zabawy nastolatkowi udało się zastrzelić postać kierowaną przez Marka. Mężczyźnie puściły nerwy i postanowił się zemścić…
29-letni Ashley Mitchell stanął w tym tygodniu przed sądem w Exeter. Ten związany z branżą IT biznesmen z Paignton jest oskarżony m.in. o włamanie na serwery firmy Zynga i kradzież 400 miliardów żetonów do gry w wirtualnego pokera o nominalnej wartości ok. 12 milionów dolarów.
Rosnący popyt na produkowane przez firmę Sony platformy do grania nie uszedł uwadze przestępców z Ameryki Północnej. W położonym nieopodal Toronto regionie Peel ukradziono w tym tygodniu dwie naczepy wyładowane grami, konsolami PlayStation 3 i PlayStation Portable oraz akcesoriami do nich. Straty japońskiego producenta szacowane są na milion dolarów.