Kanadyjska myśl techniczna. Recenzja albumu Protest The Hero - Volition
Najlepsze albumy roku 2014. Yeah.
Znany wykonawca, którego tylko jednej płyty słucham - koRn, Untouchables
NIN - The Downward Spiral: 20 rocznica wydania (była 6 dni temu).
Rok 2013 w muzyce - długie podsumowanie.
Podsumowania muzyczne 2013 - Najlepsze albumy + inne
Jak co roku będziemy podsumowywać. Tzn. ja na pewno będę. Znów zaczynam od listy najlepszych albumów, bo już nic więcej ciekawego na pewno się nie pojawi, a całej masy ewentualnych płytowych braków i tak nie zdążę nadrobić w najbliższym czasie. W 2014 roku pojawiło się mnóstwo ciekawych albumów, z których sporo (mam nadzieję) trafiło na poniższą listę - jest trochę niespodzianek, jest trochę pewniaków, są gitary i darcie ryja, jest elektronika i jest gatunkowy mezalians. Całość tworzy interesującą mieszankę i całkiem niezły punkt wyjścia do poznawania tego, czego być może jeszcze nie mieliście okazji posłuchać.
W tym roku rezygnuję ze zbędnego wodolejstwa i dodatkowych akapitów. Poniżej znajdziecie tylko opisy tych najfajniejszych płyt, a kolejność prezentacji będzie chronologiczna w kwestii ich debiutowania na rynku. Zapraszam.
Temat Tygodnia jest nowym cyklem felietonów, w którym pojawiać się będą wpisy autorów nawiązujących do wybranej w drodze głosowania tematyki. Każdy z nas podejmuje zagadnienie w inny sposób, ukazując tym samym różnorodność spojrzenia na dany temat. W tym tygodniu zdecydowaliśmy się poruszyć kwestię "Znanego wykonawcy, którego tylko jednej płyty słucham".
Odkąd pamiętam, zawsze lubiłem słuchać rocka. Polskiego czy zagranicznego. Z kolei żadnych odłamów metalu wówczas nie preferowałem, bo uważałem je za zbyt mocne. Zbyt ciężkie. Jednak nadszedł czas gdy takie kawałki zaczęły mnie rajcować, a było to gdzieś pod koniec podstawówki. Przygodę z metalem zaczynało się od Iron Maiden, Black Sabbath, Metallicy, poprzez System of a Down itd. Pewnego dnia w moje ręce wpadł album zespołu koRn zatytułowany Untouchables. I prawdę mówiąc... na tym moja większa przygoda z tym zespołem zakończyła się.
Spóźniłem się. 20 lat i 6 dni temu, 8 marca 1994 roku, na rynku pojawił się drugi długograj Nine Inch Nails, album The Downward Spiral. Ale przecież można rocznicowe teksty publikować poza tym jednym, jedynym idealnym terminem, prawda? Tak też będzie przy okazji tej płyty, która przed dwoma dekadami zadebiutowała na drugim miejscu amerykańskiej listy Billboard, trafiła na 200. miejsce listy pięciuset najlepszych albumów wszech czasów według magazynu Rolling Stone (a to tylko jedna z wielu prestiżowych list, na których TDS sobie dobrze poradziło) i w samych tylko Stanach Zjednocznonych rozeszła się w liczbie grubo ponad 4 milionów egzemplarzy. Tak jest! Świetny album, o którym muszę napisać, a Wy powinniście przeczytać :)
Grudzień to miesiąc podsumowań. Tak się przyjęło, że pod koniec rok mamy tendencję do przypominania sobie go w całości, analizując co było dobre, a co złe, co można zmienić, a czego lepiej nie zmieniać, co się udało poprawić, a co poprawy nadal wymaga. Dlatego też pod sam koniec grudnia publikuję muzyczne podsumowanie roku 2013, by z szerszej perspektywy, po uspokojeniu wszystkich emocji, które mogłyby zniekształcić obraz, spojrzeć na ten rok. Zapraszam serdecznie!
Lata lecą, a przemysł muzyczny zmienia się nie do poznania. Ekspansja internetu pomaga wyłowić morzu wszystkiego, co się ukazuje prawdziwe perełki. Dla mnie był to niesamowicie silny rok, i podsumowanie go jest bardzo trudne. Przedstawiam wam moją, subiektywną jak nic innego na tym świecie, mocno nakierowaną na mój rockowo-metalowo-punkowy gust listę. Pięć najlepszych albumów tego roku. Na końcu znajdziecie też bardziej ogólne podsumowanie wszystkiego co mi się podobało, poza albumami. Zachęcam do przesłuchania załączonych utworów i zapraszam do lektury :)
Koniec roku! Podsumowanie! Kto by się spodziewał? Na pierwszy ogień idzie moja lista najlepszych albumów 2013 roku, którą sumienne staram się dostarczać każdego gameplayowego grudnia. Nie stałem się nagle fanem dyskotekowych rytmów, czarnych rapów czy innego rodzajów przebojów rodem z rozgłośni z dużą ilością "x" w nazwie, więc znowu mój "top" najczęściej obracać się będzie wokół ryku gitar, łomotu perkusji i sampli z piekła rodem.
Dużo dobrej muzyki zaatakowało moje uszy w tym roku, choć nie potrafię z ręką na sercu wskazać jednego albumu, który zasłużył na tytuł płyty roku. Z tego też powodu idę na lekką łatwiznę i najpierw napiszę kilka akapitów o różnego rodzaju wartych odsłuchania muzycznych dokonaniach (ze specjalnym małym kącikiem dla muzyki polskiej), a potem dotrę do trzech produkcji, które doceniłem najbardziej i które dostarczyły mi najwięcej frajdy.
Post-black metal, jak określono mieszankę lekkich, zawiłych i ambitnych brzmień inspirowanych post-rockiem z mrokiem black metalu, to jeden z wyraźniejszych w ostatnim czasie trendów w muzyce alternatywnej. Przede wszystkim dzięki niesamowitemu, świetnie przyjętemu albumowi Deafheaven - Sunbather (o którym nie omieszkam napisać szerzej, może w podsumowaniu roku? ;)) szturmem zdobył serca krytyków i fanów, pojawiając się na masie listy "najlepszych albumów", nie tylko stron skupionych wokół muzyki "ekstremalnej". Budując na podobnej bazie, holenderski zespół An Autumn For Crippled Children stworzył piękną, porywającą i emocjonalną podróż, przypominającą bezwiedny lot przez chmury i błękitne niebo, które ma jednak tendencję do piorunów i gradobić.
Popularnym ostatnio w muzyce pytaniem jest "jak daleko można się posunąć, przekroczyć granicę?" Czyli, po prostu, jak zrobić coś "bardziej" niż inni. Nie ważne czy chodzi o łączenie gatunków, skomplikowanie lub uproszczenie pisania utworów, ich wykonywania lub nagrywania, ten wyścig trwa bez końca. Wielu stara się go wygrać, ale tylko raz na jakiś czas pojawiają się wybrańcy, którzy miażdżą te granice niczym czołg, a nawet nie starają się brać w tej gonitwie udziału. Protest The Hero to właśnie taki zespół.
Jesteście tu jeszcze? Czadowo. Internet pokazał już dawno temu, że rankingi są bardzo poczytne (right? :P), stąd bardzo silna potrzeba stworzenia kolejnego. Tym razem w roli głównej występuje muzyka, a dokładniej wspaniała dziesiątka najlepszych, z mego punktu widzenia, albumów z szeroko rozumianego gatunku muzyki rozrywkowej. Ale zanim przejdę do tzw. mięska, kilka uwag.
Wymienione poniżej dzieła to rzeczy w najgorszym razie uznawane za dobre, ale (za wyjątkiem dwóch, może trzech pozycji) raczej nie mają pretensji do bycia najważniejszymi wydawnictwami w historii wszechświata, które przy zmieniły postrzeganie gatunku. "Najważniejszość" jest zatem w tym wypadku tożsama raczej z "ulubionością". Zabraknie tu Beatlesów, Zeppelinów, Floydów czy np. Depeche Mode - doceniam twórczość, obdarzam wielkim szacunkiem i nawet od czasu do czasu słucham, ale ci wykonawcy nie należą do mojego top 10. Druga ważna informacja jest taka: każdy zespół mógł pojawić się tylko raz, mimo faktu, że być może inna płyta tego kogoś zrywa skarpety mocniej niż umieszczona na liście propozycja innego kogoś. No to podkręcamy do 11!
Jak wyglądałby album, w którym najwięksi dyktatorzy świata zostaliby narysowani jako młode dziewczęta? Jeżeli kogoś nurtowało takie pytanie, specjaliści z Japonii niedawno udzielili odpowiedzi. Pośród kilkudziesięciu dyktatorów znalazł się nawet jeden Polak.