Russel ma już swoje lata. Wie, że dla cowboyów nastały ciężkie czasy. Postanawia wykonać ostatnie zlecenie, kupić działkę, odwiesić ostrogi na kołku i zostać farmerem. Ma u boku wiernego przyjaciela, a pod opieką sierotę. W sam raz do pomocy przy gospodarstwie. Beztroskie plany przekreśla tragedia, która zmienia Russela w zwierze żądne krwi.
Seria nienaturalnych morderstw, wściekle - różowe pasożyty wypełzające z martwych ciał i bladolica dama podróżująca z bogatym starcem. Tak rozpoczyna się nowa seria włoskiej autorki komiksów. Znajdziemy w niej garść westernu, szczyptę powieści groszowych i ekstrakt gotyckiej klasyki grozy.
Wielu słysząc „western”, powie przebrzmiały gatunek, który swoje najlepsze lata ma już dawno za sobą. W kontekście dzieł filmowych po części się zgadam z tym stwierdzeniem, jednak na poletku komiksowym „Dziki Zachód” radzi sobie dobrze, co jakiś czas racząc miłośnika gatunku czymś „interesującym”, jak na przykład seria „Undertaker”.
Wydawnictwo Egmont w ostatnim czasie dostarcza na rodzimy rynek sporo tytułów, które powinny zaciekawić miłośników westernowych klimatów. Do klasyki pokroju wydanego niedawno dzieła duetu Rosiński/ Van Hamme, dołącza właśnie kolejna leciwa perełka - Jim Cutlass.
Śmiało można napisać, że lutowy wypust nowości komiksowych od wydawnictwa Egmont, stał pod znakiem Dzikiego Zachodu. Obok bardziej rozrywkowej klasyki pokroju Lucky Luke. Most na Missisipi, LL. Rodeo, czy kolejnego tomu serii Lonesome, pojawiła się również taka perełka jak wznowienie wspólnej pracy Jeana Van Hamme i Grzegorza Rosińskiego (Western). Album, który musi znać każdy miłośnik powieści graficznych i tytuł, który koniecznie powinien znaleźć się w kolekcji każdego miłośnika kowbojskich klimatów (o ile jeszcze jakimś cudem go nie posiada).
Dobry komiks to jedno z najlepszych narzędzi zachęcających najmłodszych do czytania. Najważniejsze jest dobranie odpowiedniego tytułu, który początkowo zaciekawi milusińskiego, a następnie porwie go bez reszty w swój kolorowy świat. Jedną z takich pozycji jest wydawana przez Wydawnictwo Egmont seria Yakari.
Sześć miesięcy spędzonych w świecie Red Dead Redemption 2. Szmat czasu w przypadku gry single-playerowej. Przez pierwszą połowę 2019 roku regularnie każdego wieczora odwiedzałem gang Dutcha van der Lindego, obserwując, z perspektywy Arthura Morgana, jego mozolną walkę o przetrwanie. Ten czas wypełniony był wieloma zapierającymi dech w piersiach scenami i zapadającymi w pamięć chwilami. Zapraszam na mój subiektywny ranking najlepszych momentów z RDR2.
UWAGA, spoilery wielkie jak całe Stany.
Dokładnie na początku 2019 roku dołączyłem do gangu Dutcha van der Lindego. Wskoczyłem w buty Arthura Morgana i z jego perspektywy zacząłem poznawać zapierający dech w piersiach świat odchodzącego w niepamięć Dzikiego Zachodu. Pół roku później mogę napisać, że była to jedna z najpiękniejszych wirtualnych podróży, jakie odbyłem.
Mówią Ci coś takiego tytuły jak: „Czarny Mustang”, „Dolina śmierci”, „Winnetou”, „Jesień Cheyennów”, „Mały Wielki Człowiek”, „Indiański wojownik”? Jeśli kojarzysz, chociaż kilka z nich, to zdecydowanie jesteś fanem Dzikiego Zachodu i czytanie poniższej recenzji będzie dla Ciebie stratą czasu. Czym prędzej udaj się w kierunku zachodzącego słońca do najbliższego sklepu, celem nabycia solidnej strawy, kilku skór bizonów i mangi „Podniebny Orzeł”.
W latach osiemdziesiątych nie mieliśmy dostępu do wielu zagranicznych komiksów. Szczęśliwie, rodzimi twórcy sumiennie wypełniali powstałą w ten sposób lukę. Janusz Christa oferował alternatywę dla „Asteriksa”, a Jerzy Wróblewski dla „Lucky Luke’a”.