“The Banner Saga” to jedna z tych gier, które chciałem ograć od razu w dniu premiery. Tytuł po zapowiedziach jawił się jako taktyczne cRPG z istotnymi wyborami moralnymi, światem inspirowanym mitologią nordycką i niezwykle interesującą oprawą wizualną. Na papierze wszystko prezentowało się bardzo dobrze, a z racji tego, że jest to reprezentant mojej ulubionej gałęzi gier czyli cRPG, „The Banner Saga” od razu trafił do mojego notesu pod hasłem „must have”. Jednak jak to zazwyczaj w moim przypadku bywa, nie uległem marketingowym bajkom i wstrzymałem się z zakupem (głównie ze względu na zestawienie cena – długość rozgrywki) tej bardzo obiecującej gry.
Ostatecznie prawie po roku oczekiwania w końcu ograłem „The Banner Saga” i stwierdziłem, że chciałbym podzielić się z wami moimi wrażeniami z gry. Czy tytuł spełnił moje oczekiwania? Jakim cRPG-iem jest „The Banner Saga”?
PLUSY:
a) Ciekawa opowieść/fabuła
Nie jest to może arcydzieło jeżeli chodzi o poziom scenariusza, ale muszę przyznać, że historia przedstawiona w „The Banner Saga” jest na swój sposób interesująca. Twórcy zdecydowali się na przedstawienie fabuły z perspektywy dwóch oddzielnych karawan co zdecydowanie urozmaiciło rozgrywkę. Jedna z tych mini historii głównie skupia się na walce z przeważającymi siłami wroga, druga zaś na ciągłej ucieczce co zdecydowanie zwiększa napięcie i poczucie zagrożenia. Ogólnie twórcy umiejętnie bawią się emocjami gracza, a dzięki sprawnie napisanym postacią jeszcze łatwiej wsiąknąć w ten dobrze wykreowany świat.
b) Setting/kreacja świata
Akcja gry dzieje się w fikcyjnym uniwersum wzorowanym na nordyckiej mitologii i widać to tak naprawdę na każdym kroku. Architektura miast, wygląd ludności, uzbrojenie czy wierzenia mieszkańców tego świata jasno wskazują czym inspirowali się deweloperzy ze studia Stoic. W grze próżno również szukać elfów, krasnoludów, smoków czy innych mitycznych stworów więc wszyscy zmęczeni tego typu fantastyką powinni być zadowoleni. Do zgłębienia wiedzy o świecie doskonale posłuży dostępna w grze mapa dokładnie opisująca wszystkie miasta, miejsca bitew czy tajemnicze krainy, a wiedzę o bóstwach sprawnie uzupełniają napotykane podczas rozgrywki menhiry.
c) Dialogi
Bardzo ważny element większości eRPeGów, a w „The Banner Saga” o tyle istotny, że oprócz walki i obserwowania przemieszczającej się karawany nie robimy nic innego tylko prowadzimy dialogi. Nie macie się jednak co martwić, bo mimo tego, że kwestie przeważnie są dość krótkie to napisane są dobrze i w większości przypadków nie chce się ich pomijać. Warto nadmienić, że w „The Banner Saga” dialogi nie są udźwiękowione co może nie przypaść do gustu pewnej grupie graczy.
NEUTRALNE:
a) Wybory/Decyzje
„The Banner Saga” to gra polegająca na podejmowaniu mniejszych bądź większych decyzji. Nie jest może tak obficie jak opisywali to twórcy przed premierą ( większość wyborów dotyczy ilości zapasów, którymi dysponujemy i nie ma większego znaczenia w rozwoju fabuły), ale fani tego typu rozwiązań pewnie będą zadowoleni. Ja do nich nie należę, ale byłbym ignorantem gdybym nie wymienił tego elementu gry jako zalety „The Banner Saga”, bo gra faktycznie potrafi w tej kwestii dać nieźle w kość.
b) Oprawa wizualna
Oprawa artystyczna stylizowana na stare filmy Disneya, na początku robi ogromne wrażenie. Ręcznie rysowane postacie, tła oraz animacje paradoksalnie świetnie pasują do tego surowego świata jednak po kilku godzinach zaczynamy dostrzegać powtarzalność. Te same modele, które zachwycały nas na początku przygody tracą na wartości jeżeli dostrzegamy je kilkadziesiąt razy podczas raptem kilkugodzinnej podróży. Niestety po pewnym czasie oprawa może nudzić przez co „The Banner Saga” lekko traci na swojej wiarygodności.
MINUSY:
a) Uproszczony rozwój postaci
Grając w „The Banner Saga” miałem wrażenie jakby deweloperzy za wszelką cenę nie chcieli odciągać gracza od zaproponowanej mu ścieżki fabularnej. Levelowanie jest bardzo uproszczone i skupia się tak naprawdę na dwóch czynnikach. Punktach chwały (jest to również waluta w grze) zbieranych za każdą wykonaną czynność bądź decyzje i ilości zabitych podczas walki jednostek. Każdy z bohaterów po awansie otrzymuje 2 punkty do rozdania w kilku dostępnych statystykach, a maksymalnie osiąga piąty poziom doświadczenia. Do tego dochodzą jeszcze przedmioty dające pewne bonusy, ale tak naprawdę można się spokojnie bez nich obejść.
b) Wtórny, turowy system walki
Na początku system walki może wydawać się interesujący jednak po kilku starciach wszystko zaczyna wyglądać tak samo, a do potyczek, które powinny być wizytówką taktycznego cRPG-a, wkrada się rutyna. W poprzednim punkcie napisałem o potrzebnych do awansu zabójstwach i według mnie to jest główna przyczyna porażki systemu walki „The Banner Saga”. O ile obniżanie pancerza wrogów oraz odpowiednie ustawianie się w walce jest w porządku, to czyhanie potrzebującym awansu bohaterem na zadanie tylko i wyłącznie ostatecznego ciosu w celu zdobycia fraga jest złe. Przykro mi, ale ja widzę w tym tylko zimną kalkulację, która nie daje żadnej satysfakcji z pokonanego wroga. Oczywiście można zwiększyć poziom trudności starć, ale tak naprawdę wydłuży to tylko cały proces „farmienia”. Niestety, ale po taktycznym eRPegu opartym na systemie turowym spodziewałem się zdecydowanie więcej.
Gdybym miał oceniać „The Banner Saga” jako tytuł skupiający się na historii i wyborach moralnych to wystawiłbym tej grze ocenę wyżej. Jednak to miał być eRPeG bazujący na rozwoju bohaterów i taktycznym, turowym systemie walki, a to twórcom ze studia Stoic nie wyszło zbyt dobrze. Jeżeli macie ochotę to zachęcam również do rzucenia okiem na przygotowaną przeze mnie wideo-recenzje „The Banner Saga”, w której szerzej opisuje swoją przygodę z tym tytułem.
Wiedo-recenzja "The Banner Saga"
Polecany blog:
Interesujące recenzje Meehow-a:
Recenzja Dragon Age: Inkwizycja
Recenzja Divinity: Grzech Pierworodny