Kotka, żółw i patyczak poznają się na zaśmieconym parkingu. Każde z nich zostało porzucone przez właścicieli. Pobliska przyroda jawi im się jako dzika i niebezpieczna. Tym bardziej, że las „zszedł na psy”, a jeśli nie znajdzie się pan i władca tego miejsca – ryś, buldożery zrównają je z ziemią.
Chewbaccę, jednego z najbardziej rozpoznawalnych bohaterów cyklu Gwiezdne wojny, spotkał nie lada zaszczyt. Jak podaje internetowe wydanie USA Today, grupa naukowców z Papui Nowej Gwinei postanowiła nazwać imieniem walecznego przedstawiciela rasy Wookieech nowoodkrytego ryjkowca – owada z rzędu chrząszczy.
Bije skrzydłami, czuję powiew wiatru, człapie coraz szybciej pomiędzy kamieniami, kulę się, bo widzę, że przebiegnie parę metrów od mojej kryjówki. Smok robi coraz dłuższe susy dokładnie jak startujący łabędź, wreszcie rozkłada skrzydła i, uderzając nimi z potężnym łopotem, wzbija się w powietrze.
Przelatuje cztery, może pięć metrów, po czym z szumem wali się w skały i piarg dna doliny. Słyszę łomot, czuję drgnięcie ziemi, pomiędzy skałami wzbija się kłąb pyłu.
Fizyka - jeden, magiczne idiotyzmy - zero.
Ostatnio opisałem, dlaczego uważam, że gry wideo mogą być najlepszymi nauczycielami języków obcych. Zainspirowały mnie do opublikowania tego dwa wpisy Dateusza: o Duolingo i o nauce z języków według autorów z Gameplay.pl. Wygląda na to, że najbardziej zainteresowała was jednak sama metoda, o której wspomniałem. Żeby nie było więcej wątpliwości, przedstawiam ją krok po kroku.
Zazwyczaj gry wideo wymagają od graczy tylko trzech rzeczy: odpowiedniego sprzętu (PC lub konsoli), umiejętności główkowania i zręczności. W różnych proporcjach, zależnie od gatunku. Od pewnego czasu marzy mi się jednak gra, która wymagałaby od gracza realnej wiedzy – gra, która prawdopodobnie nigdy nie powstanie.
W dobie coraz większej popularności metod nauczania (i uczenia się), bazujących na programach komputerowych, w ogóle nie dziwi fakt, że tego typu aplikacje do nauki błyskawicznie zaczęły pojawiać się także na urządzeniach przenośnych. Postanowiłem przetestować, jak na Androidzie sprawdzają się programy z serii SuperMemo, czyli prawdopodobnie najpopularniejsze na polskim rynku komputerowe pomoce dla uczących się języków obcych.
Być może największym problemem, przed jakim stajemy na co dzień, jest właściwe organizowanie sobie czasu. Skąd wziąć odpowiednią motywację do wykonywania zaplanowanych na każdy dzień czynności? Może sposobem dla graczy okaże się uzupełnienie swojego życia o punktację rodem z gier RPG?
Zastanawialiście się jakby wyglądał świat, gdyby pojawiła się możliwość pisania za pomocą myśli? Ja tak, dlatego przedstawię wam moją wizję przyszłości jaka może wejść w życie. W końcu parę lat temu zaczęto prace nad takim urządzeniem, a jak wiadomo technologia lubi przeć naprzód i się rozwijać.
Dzisiaj na Politechnice Wrocławskiej zakończył się semestr letni. Dla wielu studentów – w tym dla mnie – to połowa drogi przez mękę, jaką jest zaliczanie wszystkich przedmiotów. Od poniedziałku zaczyna się sesja egzaminacyjna i oprócz egzaminów trzeba zaliczyć kolokwia, z których nie udało się zdobyć pozytywnej oceny za pierwszym podejściem. Dla gracza to prawdziwa udręka. Na moim Xboksie rośnie warstwa kurzu i uruchamiam go tylko raz w tygodniu, kiedy któryś z moich kumpli wpada na kilka partyjek w Fifę. W związku ze spokojniejszym życiem rośnie również kupka oszczędności, które z chęcią wydawałbym na nowe tytuły. Niestety samodyscyplina i własne sumienie powodują, że to tylko mrzonki. W mojej głowie pojawia się po prostu blokada, która wydaje się głośno krzyczeć „PO SESJI!”.
Gry mają niepodważalne wartości rozrywkowe. Potrafią odprężyć i dać wytchnienie. Pozwalają odreagować, a także przenieść się myślom w inne miejsce. Zanurzyć w świat wyobraźni,odciąć od świata... Nie tylko. Gry potrafią także czegoś nauczyć. I nie mowę tu o grach edukacyjnych. Gry to znakomity motywator do poszukiwania własnych odpowiedzi.