Chciałbym zobaczyć grę która wymaga od gracza wiedzy - OsK - 22 marca 2014

Chciałbym zobaczyć grę, która wymaga od gracza wiedzy

Zazwyczaj gry wideo wymagają od graczy tylko trzech rzeczy: odpowiedniego sprzętu (PC lub konsoli), umiejętności główkowania i zręczności. W różnych proporcjach, zależnie od gatunku. Od pewnego czasu marzy mi się jednak gra, która wymagałaby od gracza realnej wiedzy – gra, która prawdopodobnie nigdy nie powstanie.

Możemy rozpaczać, że gry są coraz łatwiejsze, że już w ogóle nie trzeba się w nie specjalnie angażować, żeby w parę godzin zobaczyć napisy końcowe. O ułatwieniach dla graczy był już spory zbiór wpisów, więc nie będę tego zbędnie rozwijał.

Dość powiedzieć, że gry wideo (zwłaszcza produkcje 3xA) dążą do tego, żeby każdy był w stanie je przejść w stu procentach. Wystarczy trochę zręczności, czasem kombinowania, a bywa i tak, że jedyne, czego gra wymaga to spore pokłady cierpliwości.

Zamiast powyższych, chciałbym zobaczyć grę, która wymaga od gracza prawdziwej wiedzy. Nie jakąś minigierkę w różnego rodzaju quizzy, ale normalną grę 3xA, w której nasza wiedza przekładałaby się na działania postaci.

Jak mogłoby to wyglądać? Szczególnie marzy mi się sandbox. Wyobraźcie sobie produkcję, która wymaga od gracza znajomości języków. Nie byłaby ona konieczna do samego grania i przejścia, ale na przykład w ramach wątków pobocznych byłoby możliwe odwiedzenie różnych krajów, w których mieszkańcy mówiliby w swoich prawdziwych językach. Zamiast dostawać magiczny translator lub tłumaczyć wszystko na język główny, gra wymagałaby od odbiorcy, żeby sam rozumiał dialogi i potrafił się w danych lokacjach odnaleźć.

Wyobraźcie sobie takie Pokemony, gdzie przez cały wątek główny wystarczyłoby znać wybrany język, ale żeby znaleźć unikatowe stworki, konieczne byłoby odwiedzanie lokacji, gdzie dialogi nie są tłumaczone. Zależnie od tego, jakie języki umiałby gracz, takie wyłapałby egzemplarze.

Każdy z nas ma jakąś wiedzę, jakieś doświadczenie zawodowe itp. W większości gier w ogóle nie ma mamy możliwości, by je wykorzystywać. Chcesz w grze coś ugotować? Znajdź magiczną receptę i od tej chwili będziesz mógł przyrządzać nauczone danie. Gra, o której mówię, wymagałaby odpowiedniego używania poszczególnych składników i nigdy nie podpowiadałaby graczowi, co ma robić. Pewne kroki w tym kierunku były już czynione (z nowszych produkcji warto wspomnieć Don’t Starve), ale w przeważającej liczbie gier wszystko ogranicza się do znalezienia odpowiedniej receptury lub wbicia kolejnego poziomu i rozwinięciu drzewka umiejętności.

Wyobraźcie sobie taką Personę, w której wyniki egzaminów szkolnych nie zależą od tego, ile punktów nabiliśmy sobie do „inteligencji”, ale od faktycznych testów, które musiałby wypełniać gracz. Pula pytań powinna być na tyle duża, żeby rzeczywiście została sprawdzana wiedza na dany temat.

Albo co powiecie na Fallouta, w którym leczenie nie wymagałoby tylko odpowiednich przedmiotów i kilkudziesięciu punktów władowanych w umiejętność „medycyna”, ale tychże przedmiotów i prawdziwej wiedzy gracza, jak daną ranę powinno się potraktować?

Może RPG, w którym gra bardem wymagałaby rzeczywistej umiejętności posługiwania się jakimś instrumentem muzycznym i wyćwiczonego słuchu?

Łamigłówka, która najbardziej zapadła mi w pamięć z gry "Still life".

Gry wideo dążą do sytuacji, w której każdy gracz jest równy innym. Zupełnie nie liczy się to, kim jest osoba siedząca przed monitorem, ponieważ dzięki zręczności i główkowaniu może wykreować siebie od zera lub odegrać wymarzoną postać. Gra, o której piszę, byłaby inna, ponieważ każdy czułby, że to, czego dokonał było możliwe tylko dzięki jego prawdziwej wiedzy, dzięki temu, czego nauczył się w prawdziwym świecie.

Trochę nużące jest to uczucie, kiedy po godzinach gry zdajemy sobie sprawę, że każdy inny mógł osiągnąć dokładnie to samo, jeżeli przesiedział odpowiednio długo przed daną grą. Sądzę, że zadowolenie, które odczuwałby gracz, gdyby rozwiązanie jakiegoś zadania było rzeczywiście zależne tylko od jego prawdziwych umiejętności i wiedzy, byłoby znacznie większe. Ale z drugiej strony powodowałoby to też frustrację osób, dla których wiele ścieżek pozostałoby zamkniętych, bo nie znaliby np. historii (wspomniany przykład Persony), języka (w RPGach jest tyle krain, a prawie zawsze wszyscy władają jakimś wspólnym językiem), muzyki (wspomniana gra bardem). Bully wymagał od nas zdawania różnych przedmiotów, a zamiast testu atakował jakąś zręcznościową minigierką.

Nie chcę gry, którą mógłby przejść tylko niewielki odsetek graczy, ale gry, która naprawdę doceniłaby naszą wiedzę i oferowała w zamian różne ścieżki poboczne.

Mogłoby to mieć jeszcze jeden plus, może zachęciłoby graczy, żeby rzeczywiście zgłębili nieco swoją wiedzę na dany temat, gdyby oczywiście zależało im na odblokowaniu w grze czegoś nowego. Niestety, takie gry byłyby prawdopodobnie mało opłacalne, bo większość graczy chce przede wszystkim wcielać się w kogoś innego, ale sądzę, że choć jeden solidny tytuł 3xA tego typu byłby bardzo miłym i dosyć niezwykłym doświadczeniem.

OsK
22 marca 2014 - 12:40