Racjonalizm kontra smoki - Kamil Brycki - 2 czerwca 2014

Racjonalizm kontra smoki

(mrwallpaper.com)

Bije skrzydłami, czuję powiew wiatru, człapie coraz szybciej pomiędzy kamieniami, kulę się, bo widzę, że przebiegnie parę metrów od mojej kryjówki. Smok robi coraz dłuższe susy dokładnie jak startujący łabędź, wreszcie rozkłada skrzydła i, uderzając nimi z potężnym łopotem, wzbija się w powietrze.
Przelatuje cztery, może pięć metrów, po czym z szumem wali się w skały i piarg dna doliny. Słyszę łomot, czuję drgnięcie ziemi, pomiędzy skałami wzbija się kłąb pyłu.
Fizyka - jeden, magiczne idiotyzmy - zero.

Jak już wszyscy pewnie zdążyli zauważyć, w ramach nowego projektu Temat Tygodnia zdecydowaliśmy się na opisanie fantastycznych stworzeń – w grach, w muzyce, tak naprawdę gdziekolwiek, gdzie tylko się pojawiają. Dzisiejszego dnia jednak przyjrzymy się z jednej strony bardzo dobrze znanemu (wręcz oklepanemu już) tematowi, lecz z drugiej nadal budzącemu pewne wątpliwości. Po przepchaniu się przez masę postów i tematów na różnych forach, zebrałem kilka najbardziej prawdopodobnych wywodów: panie i panowie, oto cała prawda na temat smoków!

Smok ogólnikami
Smok, według wielu encyklopedii, jest stworzeniem ogromnym, potężnym, latającym i przypominającym gada. Wszystkie zgodnie uważają, że jest to kreatura fantastyczna – stworzona, aby urozmaicić mity i legendy. Gdzie pojawiała się góra złota, rzadkie i cenne klejnoty, dama w opałach czy też okupowane miasto, tam też pojawiał się smok, nieraz złoty, srebrny, zielony, niebieski – do wyboru, do koloru – z rozłożystymi skrzydłami, ognistym oddechem i zapierającym dech w piersiach rykiem, łuskami twardszymi niż stal i mieniącymi się w słońcu, przenikliwymi oczami i wreszcie pazurami ostrzejszymi od mieczy. Czy takie stworzenie, wraz z całą swoją dostojnością, szlachetnością, mocą i władzą, mogło istnieć w naszym świecie nie pozostawiając po sobie żadnego śladu?

(sandara.deviantart.net)

Fizjologia: latanie
Zanim zaczniemy zastanawiać się, jakim cudem smoki ukrywały się przez te wszystkie lata, przyjrzymy się im od strony czysto „technicznej”. Przyglądając się istotom, które faktycznie istnieją i potrafią latać, możemy zauważyć kilka rzeczy pozwalających im na takie przemieszczanie się. Ptaki mają aerodynamiczny kształt, asymetryczne pióra, przednie kończyny przekształcone w skrzydła, kości wypełnione powietrzem oraz specjalnie przystosowany kręgosłup. Szybki metabolizm oraz ogromne zapotrzebowanie na powietrze zapewnia masy energii potrzebnych do utrzymywania się w powietrzu. Jest to bardzo kosztowny proces nawet dla tak małego ciałka, jakie posiada ptak. Jeśli teraz wyobrazimy sobie pierwszego lepszego smoka, jest on pewnie większy co najmniej sto razy od typowego latającego kanarka. Ma świetnie wyposażoną szczękę, dumnie wyglądający pysk, cztery silne łapy oraz ogromne, błoniaste skrzydła. Jego skóra złożona jest z bardzo wytrzymałych łusek, a ogon ma szalenie długi. Takie wielkie cielsko wymagałoby z pewnością masy energii do wzniesienia się w powietrze, a co dopiero systematycznego trzepotania przyczepionymi do grzbietu narządami lotu, co prowadzi nas albo do nieprawdopodobnie ogromnych płuc i serca, albo do magii (w końcu magią można wyjaśnić wszystko!). Tutaj trafiamy na błędne koło: im większe zapotrzebowanie energii, tym więcej smok musiałby pobrać powietrza, tym większych organów by potrzebował, tym więcej by miał mięśni, w końcu tym więcej bym ważył, zwiększając zapotrzebowanie energii. A jeśli chcielibyśmy zmniejszyć wagę smoka, musielibyśmy pozbawić go tych wszystkich strasznych bajerów, a wtedy pewnie przestanie przypominać naszą epicką istotę.

(draconian.com)

Istnieje również teoria, że smoki mogłyby mieć w ciele pęcherze wypełnione helem lub wodorem, pozwalające się im unosić. Jak wiemy, gazy te są lżejsze od powietrza, dzięki czemu odpowiednio zbudowany smok mógłby wznieść się dzięki nie-tak-dużym skrzydłom i później szybować. W trakcie lądowania „pojemniki” opróżniałyby się, znów zwiększając ciężar smoka.

Podstawowa umiejętność: zianie ogniem
Albo wodą. Błyskawicami. Czymkolwiek, co wyrządza jakieś szkody i mogło służyć jako narządzie absolutnej destrukcji lub, po prostu, do obrony. Jednak, o ile „zianie” wodą jest jeszcze w jakiś sposób do wyjaśnienia, o tyle z ogniem możemy mieć spore problemy. Przede wszystkim smok musiałby mieć odpowiednio przystosowane gardło – pokryte jakąś specyficzną, ognioodporną tkanką, która jednocześnie nie przeszkadzałaby w normalnym funkcjonowaniu. Idąc dalej, potwór musiałby jakoś ten ogień wytworzyć, więc w jego ciele musiała zachodzić specyficzna reakcja chemiczna. Niestety, konsekwencją czegoś takiego byłoby spalenie od środka jeśli nie od temperatury, to od szkodliwego promieniowania wytwarzanego jako efekt uboczny.

(dark.pozadia.org)

Jeśli jednak założylibyśmy, że smok posiadałby dwa wielgachne pęcherze wypełnione wodorem, teoretycznie mógłby być w stanie stworzyć ogień poza swoim ciałem (ewentualnie przy paszczy). Musiałby się żywić, w pewnym stopniu, kamieniami, aby utrzymać na zębach mikroelementy metali szlachetnych, takich jak platyna. Miały one, w połączeniu z wydmuchiwanym wodorem i wytwarzanym metanem powodować zapłon i wyrzucać ogniste kule bezpiecznie dla smoka. Ta teoria brzmi nawet prawdziwie, owszem, lecz posiada jedną cechę nie działającą na jej korzyść – została zmyślona. Gdzie i kiedy? O tym za chwilę.

Cecha charakterystyczna: niewidzialność
O ile nie jesteśmy manipulowani i oszukiwani, do teraz nie udało się znaleźć wiarygodnych szczątków smoka. W związku z powyższym powstało również wiele teorii. Jedna z nich mówi, że te magiczne stworzenia posiadały żołądek wypełniony silnie żrącym kwasem solnym, którego reakcja z wapniem pochodzącym z kości ofiar dawała lżejszy od powietrza wodór (znowu?). Kiedy smok umierał, jego żołądek pękał lub po prostu rozpuszczał się w kwasie, wypuszczając go i pozwalając mu w spokoju rozpuścić całe ciało naszego potwora. Jeśli jednak smok faktycznie był taki wielki, to jak dużo kwasu musiałby przechowywać? I dlaczego akurat zawsze kreatura rozpuszczała się cała, skoro po śmierci nie byłaby w stanie zapanować nad płynnym niszczycielem? Na te pytania jednak żadna z teorii nie odpowiada.

(theworrywart-zachdills.blogspot.com)

A może po prostu smoki są znacznie inteligentniejsze, niż zakładamy – wtedy musielibyśmy pomyśleć o innych ewentualnościach. Same niszczą dowody swojej egzystencji, gdyż uważają, że jeszcze nie jesteśmy godni doświadczyć ich piękna i szlachetności, albo żyją w całkowicie zamkniętym „społeczeństwie”, odciętym od reszty świata i niedającym się jakkolwiek wykryć. Może ukrywają się w głębi oceanu, nieodkrytej przecież jeszcze przez człowieka, a te wszystkie historie o zianiu ogniem, opancerzeniu, rozmiarach i kształtach powinniśmy włożyć między bajki? To jest jednak czysta fantastyka, w którą nie zamierzam się zagłębiać – a przynajmniej nie w tym wpisie.

„Oto dzieje ewolucji najniezwyklejszej istoty, jaka nigdy nie istniała”
Wszystkie teorie o pęcherzach z wodorem, kwasem solnym w żołądkach i metalach szlachetnych na zębach zostały zmyślone na potrzeby pseudonaukowego filmu lecącego na Discovery pt. „Smoki. Urzeczywistniona fantazja.” Opowiada on o muzeum w Londynie, w którym został zrekonstruowany szkielet poranionego tyranozaura – miał on charakterystyczne, łukowate wgłębienia na czaszce, możliwe do wykonania tylko przez pazury jakiegoś bliżej niezidentyfikowanego drapieżnika. Przyczyną śmierci miały być zwęglenia po jej obu stronach, wyglądające na wykonane miotaczem ognia. A skoro w tamtych czasach miotacze ognia nie miały prawa istnieć, konkluzja była prosta: smok.

To jednak tylko i wyłącznie fikcja, maksymalnie urzeczywistniona przez scenarzystów i naukowców mających na celu zainteresować widza i sprawić, aby uwierzył w istnienie smoków. To, co jest odrzucane przez standardową zoologię (naukę o istniejących zwierzętach) jest podchwytywane przez kryptozoologów i w miarę wyjaśniane – nie ograniczają się oni do bezpośrednich dowodów, tylko wykorzystują również te mniej przekonujące, jak np. ślady na ziemi czy resztki sierści. Analizują mity i legendy, aby wyłowić jak najwięcej informacji, a potem próbują oddzielić fikcję od prawdy. „Prawdziwa” nauka, oparta na bardzo rygorystycznych zasadach, nie przyjmuje jednak takich błahych argumentów, przez co sama kryptozoologia przez wielu uznawana jest za pseudonaukę.

(wikipedia.org)

Czyli smoki nie mogły istnieć?
Tego nie powiedziałem – w końcu nie jestem żadnym autorytetem. Na naszym świecie jest masa jeszcze przez nas nieodkrytych gatunków. Niektóre z tych odkrytych w teorii nie powinny istnieć, a przecież żyją i mają się dobrze. Po przeczytaniu wielu teorii uważam, że smoki, jeśli istniały, to nie w takiej formie, w jakiej są przedstawiane. Całkiem możliwe, że kiedyś, bardzo, bardzo dawno temu faktycznie istniały jaszczuropodobne kreatury, znacznie większe od człowieka i niebezpieczniejsze od wszystkiego innego – króle i królowe łańcucha pokarmowego – lecz przez te wszystkie lata ich historia została ubarwiona i przekoloryzowana do stopnia, w którym ciężko jest w nią uwierzyć mając tak ogromną wiedzę o otaczającej nas naturze. Jednak, jak już mówiłem wcześniej, mimo uzyskanej masy informacji, napisanych książek, przeprowadzonych badań, doświadczeń i odkryć dalej nie jesteśmy w stanie stwierdzić, co nas jeszcze spotka. Kto wie, czy gdzieś w odległej krainie nie leży sobie spokojnie pewien ogromny szkielet i nie czeka na odnalezienie, dzięki któremu otworzymy w końcu oczy i uwierzymy w fantastyczne kreatury?

Logika ma zostać. Smoków nie ma. I tak ma być.

 Cytaty na początku i końcu tekstu pochodzą z drugiego tomu "Pana Lodowego Ogrodu" Jarosława Grzędowicza

Temat Tygodnia: Fantastyczne Stworzenia:

Mutanty w serii S.T.A.L.K.E.R.
Najciekawsze rasy z uniwersum Mass Effect
Praktyczne zastosowanie stworków występujących w Don't Starve
Stworzenia fantastyczne w muzyce
Gdzie te szkielety, sukkuby, ogry w pierwszoplanowych rolach?

Kamil Brycki
2 czerwca 2014 - 18:30