Rasgulowe premiery miesiąca - październik 2014, czyli opadnięci lordowie
Rasgulowe premiery miesiąca - wrzesień 2014, czyli cień zaginionej piłki w Miami
Rasgulowe premiery miesiąca - maj 2014, czyli nazistowskie pieski
Rasgulowe premiery miesiąca - marzec 2014
Rasgulowe premiery miesiąca - luty 2014
Recenzja God of War III - Moja zemsta dobiegła końca
Powoli nadchodzi październik, który również jak wrzesień, niesie ze sobą masę naprawdę interesujących premier. Chociaż większość z nich będę zmuszony niestety pominąć, ze względu na brak konsoli nowej generacji w salonie, to i tak będę obserwował ich poczynania.
Czujecie to? To właśnie nowy rok szkolny! Z jednej strony to wiadomość okropna, bo trzeba znów śmigać z tornistrem do szkoły. Gracze jednak gdzieś tam ukradkiem cieszą się z tego, że kończy się sezon ogórkowy i wychodzą nowe tytuły, których wypatrują od czasów kilku E3. Zacieram rączki, bo wrzesień zapowiada się naprawdę grubo!
Kwiecień nie był dla mnie miesiącem obfitym w premiery. Do tego stopnia, że nawet wówczas nie uraczyłem Was kolejną odsłoną cyklu tych tekstów (nikt za tym nie płakał, tak wiem). Światło dziennie ujrzało wtedy The Elder Scrolls: Online i PeCetowy port Dark Souls II. Nic ciekawego. Chociaż nie ukrywam, że w oba tytuły obecnie się zagrywam. Głównie dlatego, że nie mam nic innego do roboty, a do tych dobrych premier maja jeszcze troszkę wody w Wiśle upłynie. W dodatku wielkimi krokami zbliża się sezon ogórkowy, dlatego też nie można oczekiwać za dużo od developerów. Pora odkopać zaległości przed wakacyjnym nadrabianiem.
Marzec to piękny miesiąc. Chociaż pogoda bywa różna, bo raz potrafi popadać, a innym razem wyjść piękne słońce, przypominające nam o zbliżającym się lecie. W końcu to właśnie teraz cała natura będzie powstawać z umarłych. Podobnie zresztą jak branża gier wideo. Luty pomimo wielkich oczekiwań jakie w nim pokładałem, strasznie mnie zawiódł. Największe hity okazały się tylko dobrymi średniakami. Nic więcej, a szkoda. Były to w końcu kolejne odsłony tak wielkich marek jak Castlevania, Final Fantasy czy Thief i po takich legendach powinno spodziewać się równie wysokiej jakości. Liczę na to, że wypatrywane przeze mnie produkcje marca, nie okażą się klapą.
Rok 2014 wreszcie zaczyna obfitować w porządne premiery. Nie ma ich oczywiście jakoś przesadnie sporo, ale to właśnie ich jakość przesądza o tym, iż luty zapamiętam niezwykle gorąco. Za oknem wkrótce znów będzie hulał mróz i może to nawet dobrze, bo będę miał pretekst, żeby zostać ze swoimi wyczekiwanymi tytułami dłużej w domu.
Ostatni epizod przygód Kratosa nareszcie dobiegł końca. Wraz z napisami końcowymi zmieniłem świat pełen ładu w bezład. To właśnie ten szalony, bezwzględny, mściwy Spartiata zniszczył całą olimpijską kadrę. Tak samo jak resztę świata. Zemsta dopełniła się, choć koszty były wysokie. Mit o stworzeniu świata został przeczytany od końca – ziemia ze swej pięknej postaci, zamieniła się w chaos. Widząc ten krajobraz, wiem, że moja zemsta… dobiegła końca...
Największa kwartału – oficjalne poinformowanie świata o tym, że PS4 to już nie wymysł jakiś napaleńców, tylko faktyczna konsola, która swoją premierę ma już pod koniec tego roku! Sony postanowiło wytoczyć ciężką artylerię już w lutym i pokazać na PlayStation Meeting 2013, że tym razem naprawią błędy poprzedniczki, a zatem zdobędą dominację nad światem… albo przynajmniej nad rynkiem konsol. Jako jeden z niewielu skończyłem oglądać tą konferencję z uśmiechem na ustach. Uśmiechem bynajmniej nie szyderczym, a raczej takim, który mówi jak wielkim zaufaniem darzę tą legendarną firmę oraz ile możliwości może dać nam następna generacja maszynek do grania.
League of Legends Championship Series to inicjatywa ze strony Riot Games, której celem jest wyłonienie najlepszych drużyn z różnych regionów globu. Następnie zmierzą się one w walce o tytuł mistrza Sezonu 3, puchar oraz sporą nagrodę pieniężną. Wszystko to wygląda jak oficjalna liga LoLa, w której walczą tylko najlepsi z Europy i Północnej Ameryki, bowiem tylko tam LCS występuje. Reszta świata ma swoje odpowiedniki, ale w nieco innej postaci. Niebawem będzie miał miejsce 8 tydzień tego przedsięwzięcia (niedługo finały, łiiiiiiii) i pomimo złych wyników niektórych drużyn, ja nadal mam swoich ulubieńców. Pozwólcie, że ich Wam przedstawię.
Jak już sami wiecie seans z pierwszą odsłoną cyklu Uncharted mam za sobą. Przygody Nathana Drake’a bardzo przypadły mi do gustu, głównie przez nieopuszczające nas uczucie uczestnictwa w porządnym filmie akcji, rodem ze starego Indiana Jones. Po kontynuacji spodziewałem się jeszcze więcej takiego doświadczenia i szczerze mogę powiedzieć, że się nie zawiodłem. Among Thieves jest pod każdym względem lepsza od pierwowzoru i od razu mogę rzec, że jest to jeden wielki must have dla każdego posiadacza PS3! Chcecie konkretów? No to czytajcie dalej!
Na Dead Space 2 nie oczekiwałem z zapartym tchem. Pierwsza część tej serii zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie, ale zapowiedź jej następczyni potraktowałem jako miłą ciekawostkę. W końcu nastał rok 2011 i premiera tejże produkcji przeszła bez większego echa, ponieważ laury zebrały inne tytuły, takie jak choćby Skyrim, nowy Deus Ex, tudzież Batman. Dopiero teraz kiedy cena Martwego Kosmosu zeszła do około 30 złotych, postanowiłem zainteresować się kolejnymi przygodami inżyniera Isaaca Clarke’a. Czy było warto? Moim zdaniem tak, ale bez żadnych rewelacji.