Recenzja Dead Space 2 - Kosmos nie tak wcale Martwy - Rasgul - 21 grudnia 2012

Recenzja Dead Space 2 - Kosmos nie tak wcale Martwy

Rasgul ocenia: Dead Space 2
78

Na Dead Space 2 nie oczekiwałem z zapartym tchem. Pierwsza część tej serii zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie, ale zapowiedź jej następczyni potraktowałem jako miłą ciekawostkę. W końcu nastał rok 2011 i premiera tejże produkcji przeszła bez większego echa, ponieważ laury zebrały inne tytuły, takie jak choćby Skyrim, nowy Deus Ex, tudzież Batman. Dopiero teraz kiedy cena Martwego Kosmosu zeszła do około 30 złotych, postanowiłem zainteresować się kolejnymi przygodami inżyniera Isaaca Clarke’a. Czy było warto? Moim zdaniem tak, ale bez żadnych rewelacji.

Kac morderca nie ma serca

Przesiadka z części pierwszej na drugą nie spowodowała u mnie większego opadu szczęki. Na upartego można powiedzieć, że nowinki techniczne tu powprowadzane można było dodać w postaci większego patcha, a same misje opchnąć w postaci dodatku, a nie pełnoprawnego sequela. Taki jest jednak marketing współczesnej branży gier wideo i dostajemy mniej za więcej. Postarałem się z tym pogodzić i ruszyć w misję, jaką jest anihilacja wszystkich nekromorfów w mieście Sprawl i uratowanie całego świata przy okazji.

+ Porządny klimat
Visceral Games to kompletni mistrzowie w budowaniu atmosfery. Udowodnili to przy okazji pierwszej części serii oraz samego Dante’s Inferno. Nastrój jaki potrafią stworzyć jest godny podziwu i najczęściej jest to główny motor napędowy ich dzieł. W omawianym tu przypadku wszystko stoi na odpowiednim poziomie dla tego studia. Nie czujemy się tu może tak samotni jak poprzednio, bo dodano tu sporo interesujących postaci w jakiś sposób nam towarzyszących, ale nadal rozgrywka pozostawia w napięciu. Idąc przez korytarz nigdy nie możemy się czuć bezpieczni. Wszędzie słychać jakieś dziwne odgłosy, a brak światła w pomieszczeniu zmusza nas do trzymania ręki na spuście przez cały czas. Brawa dla twórców!

- Więcej elementów zaskoczenia niż grozy
Pomimo bardzo dobrego klimatu przez większość przygód Isaaca nie potrafiłem odczuć czegoś takiego jak strach. Autorzy zamiast stworzenia horroru, postanowili oprzeć całą rozgrywkę na zaskoczeniu gracza. Idziesz sobie spokojnie przez miasto, aż tu nagle wyskakuje nekromorf z najmniej spodziewanego miejsca. Najpierw może to lekko zjeżyć włos na głowie, potem zaczyna się to robić okropnie oklepane.

On jeszcze nie wie...

+ Lokacje
Miejscówki, które dane nam będzie zwiedzać są bardzo interesujące. Znajdziemy tu choćby ciekawie skonstruowany kościół Unitologów, biedne i bogate dzielnice, różne maszynownie, tudzież dane nam będzie powrócić nawet na samą Ishimurę. Wszystko to tak naprawdę liniowe korytarze i szkoda, że nie ma tu większej otwartości świata, jednakże takie zrealizowanie pomieszczeń bardzo przypadło mi do gustu.

- Przewidywalność, schematyczność
Przez pierwsze dwie godziny zabawy sporo elementów może nas zaskoczyć. Każdy sektor skrywa jakieś tajemnicze skrypty i zakamarki. Z biegiem czasu to uczucie niweluje się i w zamyśle twórców zamiast zbierać szczękę z podłogi, zaczynamy po raz kolejny ziewać. Schemat rozgrywki jest niesamowicie prosty i naprawdę daje to we znaki w szczególności w późniejszych etapach, gdzie w zasadzie wiemy, co się zaraz powinno stać. Szkoda, bo potencjał był całkiem spory.

+ Nowinki w rozgrywce…
Nareszcie poprawiono wiele spraw, które w pierwszym Dead Space ogromnie doskwierały. Każda broń jest wreszcie użyteczna (poprzednio opłacało się tylko strzelać Plasma Cutterem), sterowanie nie sprawia już wrażenia jakbyśmy poruszali się cegłą, a i eksploracja podczas braku grawitacji jest ciekawsza. Dodano również parę nowych typów przeciwników, którzy zdecydowanie potrafią nam dać nieraz w kość.

Sprawl w pełnej okazałości

- … których jest za mało
Wspomniałem już na wstępie, że wprowadzonych tu zmian jest zdecydowanie za mało, żeby nazwać te cudeńko pełnoprawnym sequelem. Jeśli ktoś przesiadłby się z „jedynki”, to wtedy nie oczekiwałyby go jakieś większe zaskoczenia. Szkoda, że nie postanowiono za dużo zmieniać.

+ Fabuła
Historia i sposób jej przedstawiania w tej serii zawsze stał na wysokim poziomie, a tym razem nie jest gorzej. Cała opowieść ma ciekawe zwroty akcji, a końcówka gry trzyma nas w napięciu do samego końca. Również pozostawione po zakamarkach audio, tudzież tekst logi mają na celu bardziej wkręcić nas w klimat całej produkcji, ale głównie i tak chodzi tu bardziej o możliwość lepszego poznania całej fabuły. Jeżeli ktoś grał w BioShocka, to wie o czym mówię. Twórcy zamiast zapychać nas tonami zbędnego tekstu, postanowili zostawić otwarte furtki dla tych, którzy chcą tytuł ukończyć jak najszybciej, jak i dla tych, co chcą poznać skomplikowaną historię przepychaczki pokrytej krwią, pozostawionej w mrocznym kącie łazienki. Podoba mi się ta dowolność. Wszyscy grają jak chcą.

Uśmie... to nie wygląda jak uśmiech

- Mało horroru, dużo akcji
To jest mój największy zarzut przeciw Dead Space 2. Pierwsza część miała to do siebie, że chodziło w niej bardziej o przetrwanie w mrocznych korytarzach Ishimury, aniżeli szaleńcze rozczłonkowywanie nekromorfów. Tutaj nacisk jest kładziony na ten drugi element, co osobiście mnie bardzo frustruje. Niezależnie jak bardzo twórcy budowaliby napięcie, to gdy w ciągu 5 minut zdąży na nas napaść 10 potworów, zapominamy o czymś takim jak dobry klimat. Pamiętam jak w „jedynce” paru przeciwników było ogromnym wyzwaniem, tutaj zaś jest to chleb powszedni. Same batalie w większych grupach potrafią nieco zdenerwować, ponieważ wkrada się do nich ogromny chaos w szczególności, choćby kiedy przeciwnikom uda się nas okrążyć. Po zwiastunach Dead Space 3 widać, że cała seria idzie bardziej w stronę gry akcji, aniżeli porządnego horroru. Szkoda, bo np. Resident Evil 6 ten zabieg się całkowicie nie opłacił.

+ Łamigłówki
Pojawiają się i to dość często. Stanowią miły przerywnik pomiędzy sekwencjami walki. Wszystkie są bardzo proste, ale nie dają powodu do znużenia, wręcz pozwalają nieco odetchnąć, kiedy zdawało się, że atmosfera sięgała już zenitu.

= Isaac ma głos
To, że główny bohater otrzymał wreszcie voice acting ma swoje wady i zalety. Plusem jest to, że wreszcie nie pozostaje on nijaki i można jakoś się z nim zgrać, tudzież lepiej go poznać. Sporym minusem za to są dialogi, jakie Isaac otrzymał. Wołają one o pomstę do nieba, bo nie dość, że nie mówi nic ciekawego, to jeszcze często rzuca przekleństwami na lewo i prawo. Sami zdecydujcie czy ten zabieg zasługuje na brawa czy obrzucenie pomidorami.

A weźcie to ode mnie!

Patrząc na całokształt, to łatwo stwierdzić, że Dead Space 2 nie potrafi zrobić na graczu jakiegoś ogromnie pozytywnego wrażenia. Fani pierwszej części na pewno już ją nabyli, albo zamierzają w najbliższym czasie. Jeżeli jednak ktoś ma chęć postrzelać sobie do potworków, w nieco cięższych klimatach sci-fi, okraszonych nieco horrorem, to możecie sobie ten tytuł kupić. Jakiś ogromnych rewelacji nie ma, co zresztą widać po samej ocenie. Z braku laku dobre i to. Czekamy na część trzecią i zmiany, jakie zamierza ze sobą wnieść. Czy będą dobre? Ano tego już przekonamy się w niedalekiej przyszłości.


Zapraszam do odwiedzania oraz lajkowania mojego fanpage na facebooku, jeżeli chcecie być na bieżąco z tym, co dzieje się u Rasgula, albo po prostu macie czas na czytanie różnych przemyśleń, czy innych głupot.

Rasgul
21 grudnia 2012 - 18:56