Powoli nadchodzi październik, który również jak wrzesień, niesie ze sobą masę naprawdę interesujących premier. Chociaż większość z nich będę zmuszony niestety pominąć, ze względu na brak konsoli nowej generacji w salonie, to i tak będę obserwował ich poczynania.
Fakt posiadania słabszego PeCeta oraz braku chociażby PS4 w moim salonie zaczyna mnie powolutku dobijać. Omija mnie sporo dużych premier, co zdecydowanie zaczynam już teraz odczuwać, ale na pewno zaboli mnie to bardziej w listopadzie. Tamtejsze stężenie premier zapewne rozsadzi portfele niejednego z nas. Zauważyłem jednak, że październik minie w troszkę mroczniejszej atmosferze. Miesiąc ten jest wypchany podróżami w kosmos lub horrorami, które rzekomo mają zrewolucjonizować gatunek. Radość i kolory też się pojawią, ale raczej w małej ilości.
Lords of the Fallen
Gdyby ktoś kilka lat wcześniej powiedział mi, że będę czekał na grę od CI Games (w moim sercu zawsze zapamiętam to studio jako City Interactive), to prawdopodobnie wyśmiałbym go i kazał mu prędko spadać. Ciężko nie przypomnieć sobie, że tworzyli oni wówczas gry skierowane do kiosku za 20zł. Wtedy jeszcze indyki tak nie rządziły światem, ale dziś nawet taka cena za takie gnioty wydawałaby się za duża. CI troszkę pobawiło się też w produkowanie AAA z prawdziwego zdarzenia, na co dowodem miał być Enemy Front oraz Sniper: Ghost Warrior. Nie muszę przypominać, że wszystkie te produkcje również okazały się małymi niewypałami, czyli takimi słabszymi średniaczkami. Dlatego niezależnie jakimi trailerami czy gameplayami częstowałby mnie Tomasz Gop i jego ekipa, to i tak podchodzę do Lords of the Fallen niezwykle, ale to niezwykle sceptycznie. Ten tytuł wygląda jak Dark Souls i zapewne gra się w niego podobnie jak w Soulsy. Twórcy zawsze próbują jakoś dziwnie ukryć ten fakt, ale robią to jakoś bezskutecznie. Jestem pewien, że w LotF spotkamy fenomenalną grafikę i ciekawą fabułę, a co do reszty pozostaję strasznie niepewny. Fragmenty rozgrywki jakoś do mnie szczególnie przemawiają, bo po ich sprawdzeniu odczuwam, że czegoś w nich brakuje. Może tego mrocznego klimatu, może większej ilości przeciwników, jakichś ciekawszych pojedynków, albo lepiej skonstruowanych lokacji. Nie wiem, naprawdę nie wiem. Pomimo, że koło Lords of the Fallen wisi taka chmura niepewności, która pachnie całkiem nieciekawie, to ciężko mi ukryć fakt, iż czekam na ten tytuł. Pokochałem miłością serdeczną wszystkie Soulsy, dlatego ciężko spojrzeć mi na to dziecko złym okiem. Na pewno w to zagram, bez dwóch zdań.
Gry, które będę obserwował
Super Smash Bros. – pograłbym sobie w Smash Bros, gdybym miał jakiś sprzęt od Nintendo poza zwykłym DSem pod ręką. Czuję, że byłaby to świetna opcja na imprezy, albo do relaksu przed telewizorem. Jak kiedyś będę na tyle szalony, żeby kupić WiiU, to zaopatrzę się w tę produkcję na pewno.
Project Spark – gra do robienia innych gier, tak jak chociażby było to w przypadku Little Big Planet 2. Osobiście nie jestem miłośnikiem takich pomysłów, ale jestem ciekawy co super kreatywni ludzie z internetów będą w stanie z tym zrobić.
DriveClub – jeśli chodzi o konsole następno-obecnej generacji, to pierwszy planuję zakup PS4. Nie odpuściłbym, gdyby nie znalazła się na niej jakaś wyścigówka, dlatego czekam na DriveClub. Sama produkcja zresztą zapowiada się naprawdę świetnie i może być to ciekawy konkurent dla Forzy od Microsoftu. Będę obserwował, czy twórcom uda się pobicie przeciwnika.
Obcy: Izolacja – dobra gra w uniwersum Obcego to coś, na co czekano od dawien dawna. Mieliśmy Alien vs. Predator, ale marce brakowało jakiegoś horroru z prawdziwego zdarzenia. Izolacja właśnie takim będzie, chociaż po porażce Colonial Marines, można się teraz spodziewać wszystkiego.
The Evil Within – wystarczy mi imię i nazwisko Shnijiego Mikamiego i wiem, że warto czekać na jakąś produkcję. The Evil Within może okazać się takim nowym, straszniejszym Resident Evil, co mnie osobiście zachęca do zagrania. Zobaczymy co powiedzą recenzenci po starciu z tym cackiem.
Borderlands: The Pre-Sequel! – Gearbox się jeszcze bawi. Nie chce wydawać póki co nowego Bordera, więc dają nam takie ochłapy w postaci bardziej rozbudowanej „dwójki”. To i tak lepsze niż Destiny, dlatego będę obserwował.
Sunset Overdrive – podoba mi się koncepcja samego tytułu. To takie Saint’s Row na sterydach, z większą ilością akcji. Zdecydowanie będę patrzył jak Sunset Overdrive się rozwija i jakie otrzyma oceny. A, no i oby wreszcie wyszedł poza Xbox One.
Tak wygląda dla mnie październik, więcej tutaj gier, które będę obserwował, ale mają na to wpływ czynniki bardziej techniczne. Ale musicie przyznać, że będzie w co grać przed listopadem. A na co Wy czekacie w tym miesiącu? Czekam na odpowiedzi w komentarzach!