Rok 2014 wreszcie zaczyna obfitować w porządne premiery. Nie ma ich oczywiście jakoś przesadnie sporo, ale to właśnie ich jakość przesądza o tym, iż luty zapamiętam niezwykle gorąco. Za oknem wkrótce znów będzie hulał mróz i może to nawet dobrze, bo będę miał pretekst, żeby zostać ze swoimi wyczekiwanymi tytułami dłużej w domu.
W tym miesiącu wychodzą produkty, które już w sumie teraz mógłbym nazwać swoimi GOTY. Są to odsłony serii nieprzerwanie bawiących mnie, od kiedy wykluczyłem z jadłospisu picie mleka z piersi matki. Albo może lepiej zabrzmi – od kiedy chwyciłem pada do ręki po raz pierwszy w życiu. Castlevania, Thief, Final Fantasy w jednym miesiącu brzmi jak mieszanka wybuchowa dla mojego życia towarzyskiego oraz portfela. Po lutym przyjdzie czas na post i regenerację sił przed nadejściem Dark Souls II, ale najpierw po kolei.
Lightning Returns: Final Fantasy XIII
Zwieńczenie trylogii Nova Crystallis, które choć nie zapowiada się jakoś rewolucyjnie, to czekam na nie z zapartym tchem. Po sprawdzeniu dema narobiłem sobie tylko niepotrzebnego hype’u, przez co premiera 14 lutego wydaje mi się być niezwykle odległa. Oczarował mnie przede wszystkim nowy system walki, przypominający nieco ten z Kingdom Hearts. Wymagający dużo zręczności, ale posiadający przy tym pewną taktyczną głębię. Fabuła też wygląda na całkiem niezłą, przede wszystkim przez motywy zbliżającego się końca świata, ciekawe wątki postaci pojawiających się w poprzednich częściach i powrotu Lightning w tajemniczych okolicznościach. Reszta elementów to typowa japońszczyzna, ale taka, którą lubię. Choćby design świata wygląda olśniewająco, szczyt formy japońskiej fantastyki. Dlatego też czekam, oby zabawa była długa i zajęła mi czas przed dwoma następnymi, nieco większymi premierami.
Castlevania: Lords of Shadow 2
Pierwsze Lords of Shadow wyskoczyło praktycznie znikąd, zgarnęło pełno pozytywnych ocen, ale przeszło jakoś bez większego echa. Jakiś czas temu gra doczekała się swojej konwersji na PC, a poza tym 3DSowa odsłona dostała swoją reedycję w HD, przez co temat samej podserii LoS odżył. Całe szczęście, bo jej duże odsłony to jakby nie patrzeć najlepsze Castlevanie w 3D. A nawet (a co mi tam) jedne z najlepszych slasherów jakie kiedykolwiek powstały. O samej „dwójce” niestety wiem niewiele. Tylko dlatego, że nie chcę sobie psuć zabawy z obcowania z nią, bo zapowiada się cudnie. Developerzy zapewniają, iż usprawnili wszystko co w jedynce sprawiało nam pełno frajdy – łamigłówki, klimat, starcia z bossami, projekty lokacji, przeciwników oraz sam system walki. Ten ostatni ma być nieco trudniejszy i wymagający więcej planowania, ponieważ zwykły oręż nie będzie starczył na wszystkich oponentów. Dużą nowością będzie oddanie bardziej otwartego świata do rąk gracza. Nie będzie to oczywiście sandbox, ale rozwiązanie podobne do tego z innych odsłon Castlevanii. Będziemy zatem eksplorować zamczysko, którego to nie wszystkie drzwi zostaną otwarte od razu. Jak dla mnie bomba. Premiera w Europie 28 lutego, choć nie znamy jeszcze polskiego wydawcy. Podejrzewam, że zajmie się tym cdp, które wypuściło u nas część poprzednią i inne produkcje od Konami. Jak nie to pozostaje Steam, albo Amazon.
Thief
O nowym Thiefie można mówić sporo i w sumie sporo już do tej pory zostało powiedziane. O samej grze wiemy naprawdę wiele, także nie będę się wysilał na jakieś specjalne opisy. Wystarczy mi wiedzieć tylko tyle, że za produkcję są odpowiedzialni ludzie od nowego Deus Exa, który dla mnie był wyśmienitą produkcją. Składało się na to mnóstwo elementów i jakby nie patrzeć wszystkie największe zalety Human Revolution, znajdą swoje miejsce tutaj. Widać je już na pierwszych materiałach udostępnionych przez twórców przed premierą. Niejasna, a zarazem intrygująca fabuła, tony mrocznego klimatu oraz świetne mechaniki skradania się. Samą grę można przez przypadek pomylić z Dishonored, co nie jest jakąś wielką wadą, a nawet wręcz przeciwnie. Po ukończeniu Blacklista zaczęło mi brakować dobrych skradanek, przez co musiałem się cofnąć kilka lat wstecz po Metal Geara. Gotuję się do jego nadrabiania już od dawna, ale jakoś nie mogę się przekonać. Thief powinien mi do tego czasu starczyć, bo póki co nie zauważyłem, żeby miał jakiekolwiek wady, albo elementy mogące mnie zdenerwować. Ta gra wygląda na dopiętą na ostatni guzik, co rzadko zdarza się w tej branży. No po prostu szykuje się murowany hicior, walczący już teraz o miano GOTY. Zacieram rączki na 28 lutego. Już widzę problemy ze znalezieniem czasu na LoSa 2 i Złodziejaszka.
Gry, które będę obserwował
Fable Anniversary – w pierwszym Fable się zakochałem. Jeden z niewielu RPGów, które do dziś ciepło wspominam. Cieszę się, że dostanie swoją reedycję, ale przydałaby się też wersja na PC, bo Xboxa 360 niestety nie posiadam. Poza tym Microsoft mógłby zatrudnić jakąś ekipę do produkcji większej odsłony cyklu. Nie widzi mi się patrzenie jak seria zamienia się w strzelanki na Kinecta.
A na jakie gry Wy czekacie w lutym? Czy może nic nie ciekawi Was w tym miesiącu? Czekam na odpowiedzi w komentarzach i zapraszam do dyskusji.
Zachęcam do odwiedzania mojego fanpage na facebooku oraz ćwierkacza. Znajdziecie tam sporo różnych przemyśleń, głupot i dowiecie się co słychać u Rasgula. Pozdrawiam!