W kolejnej odsłonie cyklu Gropinie postanowiliśmy skupić się na Nintendo. Niedawna premiera pierwszego trailera nadchodzącej konsoli to dobry temat do dyskusji. Czy Nintendo Switch odniesie sukces niczym Wii lub DS? Może system ten podąży śladami WiiU i kolejny raz z rzędu japońska konsola wypadnie z wyścigu o prymat w branży gier wideo? Na razie nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na te pytania. Możemy jednak podzielić się opiniami na temat tego jakie wrażenia zrobiły na nas pierwsze informacje na temat Switch.
Na dzień dzisiejszy Dark Souls III jest moim murowanym kandydatem do gry roku 2016. Epicka przygoda w Lothric pozostanie w mojej pamięci na długo. Chciałem aby moja walka nigdy się nie skończyła. Wyczekiwałem więc pojawienia się dodatku do gry tak jak dziecko czeka na świąteczne prezenty. Wspomnienia o świetnych DLC do innych gier z cyklu SoulsBonre tylko jeszcze podbijały mój poziom ekscytacji. Tylko czy Ashes of Ariandel jest w stanie dorównać swoim wybitnym poprzednikom?
Jak co roku w okresie przed Halloween ( Straszdziernik – staram się żeby nazwa się przyjęła) rynek zalany jest masą filmów i gier o tematyce grozy. Większość z tych produkcji to szybki skok na kasę ludzi spragnionych odrobiny strachu. Czasem jednak pomiędzy kiepskimi tytułami można natrafić na coś godnego uwagi. Może nawet dojść, że w okresie tym na rynku pojawi się gra godna wpisania w poczet kanonu gatunku. Czy wydane ostatnio Syndrome jest właśnie taką produkcją?
Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o Scream Queens, byłem przekonany, że jest to kolejna chała. Z powodów niezależnych ode mnie zmuszony byłem obejrzeć jeden odcinek tego telewizyjnego dziwactwa. Przyznam się bez bicia, że wciągnąłem się w tą produkcję i w przeciągu tygodnia zaliczyłem cały pierwszy sezon horroro-komedii. Tylko czy przez przypadek nie padłem ofiarą syndromu sztokholmskiego?
Dead Space 3 to kontynuacja serii, której pierwsza odsłona pokazała, że przeniesienie i rozwiniecie pomysłów z Resident Evil 4 na konsole obecnej generacji może przynieść świetny efekt. Pięć lat później wychodzi kolejny tytuł o martwej przestrzeni kosmicznej a prezentowane uniwersum rozrosło się do całkiem sporych rozmiarów (książka, komiksy, filmy). Zapowiedzi o zmianach w lubianej przez wielu graczy serii wywołały niepokój wśród fanów. Co-op i mikropłatności połączone z tragiczną kampanią reklamową (In the Air Tonight – WTF?) naprawdę zaszkodziły temu tytułowi. Czy oznacza to, że nie warto się nim interesować?
Kilka lat temu Electronic Arts było synonimem całego zła w świecie gier wideo. Tworzenie masówek i rok w rok kolejnych edycji tych samych tytułów, olewając świeże i innowacyjne pomysły. Sytuacja ta jednak uległa przynajmniej częściowej zmianie. Gdy w naszych czytnikach zagościło Dead Space, ludzie stwierdzili, że EA potrafi zainwestować w nowe IP. Gra okazała się świetnym kosmicznym Resident Evil 4, które to odnalazło rzesze fanów. Teraz pora na sequel. Czy spełni on oczekiwania graczy czy też jest powrotem do starej techniki dodawania numerku do tej samej gry?
Może zabrzmi to trochę dziwnie ale Shadow Warrior jest jedną z gier mojego dzieciństwa. Nie pamiętam już jakim cudem trafiłem na ten tytuł. Z jakichś powodów kojarzy mi się on jednak z szalonym okresem katowania w Duke Nukem 3D i zachwytem nad możliwościami komputerów osobistych. Nie ukrywam zdziwienia, gdy usłyszałem, że powstanie reboot akurat tej gry. Jak wielu innych miałem wątpliwości co do potencjalnej jakości produktu żerującego na nostalgii do lat 90. W końcu Duke Nukem Forever nauczył mnie przestrogi. Finalny produkt okazał się jednak genialny i stawiam go na równi z ostatnim Wolfensteinem i Doomem. Dlatego też niecierpliwie wyczekiwałem powrotu Lo Wanga. Czy ekipa ze studia Flying Wild Hog była w stanie zaspokoić moje wygórowane oczekiwania?
Od czasu do czasu słyszymy jak jakiś kaznodzieja, ksiądz czy inny ekspert krzyczy o tym jakim zagrożeniem dla dzieci jest telewizja. „Pokemony w służbie szatana” czy „Teletubisie kradną dusze twojego dziecka” i inne podobne hasła brzmią co najmniej zabawnie. Czasami jednak zastanawiam się co jeśli byłoby w tym trochę prawdy. Jak wyglądałby program telewizyjny w którym skrywałoby się zło w najczystszej postaci? Na to pytanie stara się odpowiedzieć nowy serial stacji SyFy. Tylko czy nadawca kojarzący się z syfem może mieć w swojej ofercie coś godnego uwagi?
Motyw Japonii jako dystopii jest niezwykle popularny w kulturze Kraju Kwitnącej Wiśni. Jeszcze przed pęknięciem ekonomicznej bańki i epoką straconych dekad w wielu japońskich tworach przejawiała się mroczna wizja świata i przyszłości. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest cała masa ale w jakimś stopniu można je sprowadzić do zderzenia tradycyjnej kultury Japonii z nowoczesnością. Dlatego nikt nie powinien być zdziwiony istnieniem produkcji takich jak The Silver Case. Tylko czym jest The Silver Case?
Z okazji premiery The Silver Case HD i 17 rocznicy pierwszej produkcji studia Grasshopper Manufacture postanowiłem zajrzeć do swojego archiwum tekstów i wygrzebać coś co napisałem kilka lat temu. Wspaniały Świat Sudy to krótka historia twórczości Sudy51. Nie jest to wiele (bo w oryginale był to materiał wideo) i o każdej z wymienionych w tekście gier napisałem więcej w innych miejscach. Wydaje mi się jednak, że takie wprowadzenie do jednego z niewielu rozpoznawalnych game designerów nie jest najgorszym pomysłem.
Goichi Suda to jeden z najbardziej ekstrawaganckich twórców gier wideo. Przed premierą jego najnowszego dzieła pora poświęcić chwilę na przejrzenie dorobku tego króla szaleństwa i dilera cyfrowych narkotyków.
Kiedy słyszę słowa skradanka i Feudalna Japonia to do głowy przychodzi mi od razu Tenchu i Shinobido. Wyśmienite produkcje o poruszaniu się jak cień i atakowaniu jak wąż. Niestety obie serie zostały porzucone przez swych twórców i od ładnych paru lat nie mieliśmy dobrego tytułu o ciężkiej robocie shinobi. Dlatego też z otwartymi rękoma przyjąłem Aragami. Czy produkcja hiszpańskiego studia Lince Works ma szansę dorównać tytułom od Acquire?
Dawno, dawno temu, w czasach kiedy komputery miały jeszcze stacje dyskietek, ludzie jarali się potencjałem produkcji Full Motion Video. Rynek zalany został masą produkcji, jednak do rewolucji nigdy nie doszło. Dzisiaj można na artefakty tamtej epoki jak Burn: Cycle czy Corpse Killer popatrzyć jedynie z zażenowaniem. Ktoś jednak ma sentyment do tego typu produkcji. Inaczej nie da się chyba wytłumaczyć premiery The Bunker. Czy horror FMV jest początkiem nowej epoki interaktywnych filmów?
Studio United Front Games stworzyło jedną z najfajniejszych gier z otwartym światem. Może to klimat klasycznych filmów z Hong Kongu sprawił, że Sleeping Dogs trafiło idealnie w mój gust. W każdym razie Sleeping Dogs tak bardzo mi się spodobało, że zdecydowałem się w ciemno zakupić kolejny tytuł tworzony przez wspomniane studio. Smash+Grab dostępne jest na razie w ramach usługi wczesnego dostępu Steam. Oznacza to, że mamy do czynienia z nieukończoną grą, za którą ktoś żąda od nas niemałej ilości kasy. Tylko czy warto wybulić te 20 euro na gierkę, przed którą jeszcze daleka droga do premiery?
Gatunek wysokobudżetowych horrorów jest praktycznie martwy, dlatego też Capcom zadecydował się spróbować zaserwować nam swój najpopularniejszy tytuł w trochę innej formie. Resident Evil Revelations 2 to interesujący eksperyment na umiarkowanie radzącym sobie cyklu. Pozostaje tylko pytanie: czy jest to udany eksperyment, czy skalane poczęcie zakończone narodzinami potworka?