Najlepszy film Christophera Nolana? - recenzja Tenet
Niewidzialny człowiek - recenzja filmu
Długi tytuł, średnia zawartość - recenzja filmu "Ptaki nocy"
Recenzja filmu Terminator: Mroczne przeznaczenie - to nie jest film dla fanów dzieł Jamesa Camerona
Bez Michaela Baya może być lepiej! - recenzja filmu Bumblebee
Kontynuacja w rytmie dubstepu - recenzja filmu Deadpool 2
Nowy Kong hula w polskich kinach już drugi tydzień. Postanowiłem więc, po kilku dniach przemyślenia, skrobnąć ten w miarę negatywnie zabarwiony tekst na temat nowych przygód wielkiej małpy. Pozytywna recenzja fsm'a pojawiła się już w premierowy weekend i trochę rozbudziła moje „średnio-stonowane” oczekiwania. Czas apokalipsy? Ogromne widowisko? Obok takich określeń nie przechodzę obojętnie.
Zgodnie z tytułem będę sypać spojlerami jak z rękawa, więc jeżeli jest KTOŚ, kto zamierza na Konga jeszcze kupić bilety i NIE CHCE znać szczegółów etc. niech nie czyta dalej. Swoją drogą, trochę się antyreklamuję, ale lojalnie ostrzegam :)
Logan, Ty bezczelny mutancie! Dlaczego kazałeś na siebie czekać TAK DŁUGO?
Zaraz, zaraz, jakie czekanie, jaka bezczelność? Przecież Hugh Jackman był z nami w tej roli od przeszło 17 lat lat. Po obejrzeniu nowych przygód Wolverine'a przyznacie jednak, że ostatni epizod Australijczyka powinien być de facto wypracowanym standardem w serii, nośnikiem kolejnych historii. Tymczasem twórcy rozprawiają się z widzem brutalnie – dają pyszne ciastko, ale wystarczy ono jedynie na 2 godziny z hakiem. A może tak musiało być? Może dlatego finał jest tak świetny?