Filmowo-serialowe podsumowanie roku 2021 - najlepsze rzeczy, które widziałem
Muzyczne podsumowanie roku 2021 - najlepsze albumy!
Abradab + Coma = Kashell. Recenzja debiutanckiej płyty
Wszystko, co ostatnio obejrzałem - minirecenzje filmów i seriali
Limp Bizkit wraca po 10 latach. Recenzja albumu Limp Bizkit Still Sucks
Recenzja albumu Sleep Token - This Place Will Become Your Tomb. MNIAM!
Bardzo lubię produkcje Aleksa Garlanda - zarówno 28 dni później, jak i nierówne W stronę Słońca czy brutalnego Dredda. Nie miałem jeszcze okazji obejrzeć Nie opuszczaj mnie, ale po seansie filmu Ex Machina muszę nadrobić ten brak, bo Garland na razie utrzymuje bardzo wysoki poziom. Do tej pory sprawdzał się jako scenarzysta, zaś Ex Machina to jego reżyserski debiut powstały na bazie własnego tekstu. Wyszło wyśmienicie, co też postaram się szybciutko udowodnić.
Ex Machina to wysmakowane kino s-f, kameralne, trzymające w napięciu, powoli odsłaniające wszystkie karty i zadające bardzo interesujące pytania. I nawet jeśli nie jest odkrywcze i nie obiera nowych ścieżek, to i tak oferuje cudownie stymulujące 108 minut seansu. Poznajemy Caleba, młodego i zdolnego programistę pracującego w filmowym odpowiedniku Google'a. Chłopak wygrywa firmową loterię i może spędzić tydzień w górskiej posiadłości swojego genialnego i ultra-bogatego szefa. Razem z nim pogada o technologii, napije się piwa i weźmie udział w absolutnie wyjątkowym eksperymencie.
Niedługo zacznie się drugi w tym roku piątek trzynastego. Dzień ten kojarzy się z pechem, złą aurą, złośliwymi mocami. Jakiego pecha musieli mieć twórcy, których dzieła we fragmentach będę zaraz piętnował? Z kim zadarli, że los pozwolił im wypuścić na kinowe wody takie oto kreatury? Aby uczcić ten (wcale nie tak) wyjątkowy dzień, zapraszam na arcy-subiektywne zestawienie 10 złych, bardzo złych i trochę złych scen ze znanych filmów lub od znanych reżyserów. Bo to, że mało zdolni ludzie produkują potworki, nikogo nie dziwi. Ale gdy powinie się noga jakiemuś prymusowi, to wtedy robi się ciekawie.
Aby nie faworyzować tylko zdolnych albo nie wytykać palcami tylko nieudaczników, wymieszałem poniżej różne różności. Co powiecie na spędzenie kilkunastu minut w towarzystwie znanych twarzy radzących sobie z fatalnymi dialogami, efektami i reżyserią? Zapraszam i przepraszam.
Ach, ci kreatywni filmowcy! Mają swoje sposoby na odświeżenie tego czy tamtego gatunku. Wampiry chyba są ciągle modne, więc robią film o wampirach. Ale pseudoromantyczne smęty w poważnym tonie są nudne, więc robią komedię o wampirach - tych specjalnie wielu na rynku nie ma. A jakiej komedii o wampirach jeszcze nie było? Paradokumentalnej komedii na modłę śmieciowych programów typu reality tv. Oto nowozelandzkie Co robimy w ukryciu, które obejrzeć trzeba.