W tym roku zobaczymy kilka "interesujących" samochodówek. Interesujących wziąłem w nawias, bo jak to z nowym Need for Speed będzie, to na dwoje ślepa babka wróżyła. Seria od dawna goni swój własny ogon i z wyjatkiem Shiftów nie była w stanie zaoferowac mi niezapomnianych doznań. Choc muszę przyznać, że jak już się do którejś części usiądzie, to czas jakoś zleci. Tyle tylko, że ochota do z każdą mijającą godziną po pierwszym wyłączeniu gry jest coraz mniejsza. Rivals będzie się świetnie sprzedawał, jak każdy NFS, ale nie sądzę, aby przebił mur, w który z uporem maniaka wali głową Electronic Arts.
Czekam z wywieszonym jęzorem na Gran Turismo 6. W tej serii smakuje mi przede wszystkim klimat serwowany przez Polyphony. Ten jazzik w tle menusów zawsze rozkłada mnie na łopatki. Podobnie jak i kartonowe samochody, ale w demie szóstki jest już wyraźny postęp. Kiedyś dla piątki kupiłem porządną kierownicę, oby teraz dało się ją jeszcze lepiej wykorzystać. Szkoda tylko, że gra nie jest tytułem startowym na PS4. Och, co to byłaby za wojna z Turn 10!