Gra 2013 roku według blogerów gameplay.pl - g40st - 31 grudnia 2013

Gra 2013 roku według blogerów gameplay.pl


Jak co roku, blogerzy serwisu gameplay.pl wzięli udział w plebiscycie na wybór najlepszej gry ostatnich dwunastu miesięcy. Dziś ostatni dzień grudnia,, najwyższa więc pora, aby ogłosić wyniki tego wewnętrznego plebiscytu. Udział w zdecydowało się wziąć szesnaście osób. Każdy mógł wytypować pięć tytułów, poczynając od najlepszego. Ważna więc była kolejność umieszczenia danej gry na liście.

Produkcja znajdująca się na pierwszym miejscu otrzymywała dziesięć punktów, na drugim siedem, na trzecim pięć, na czwartym trzy, a na piątym jeden.

Dzięki przyjęciu takiego sposobu punktowania łatwo dała się wyodrębnić grupa faktycznych faworytów. W tym roku było ich aż pięciu, a walka o pierwsze miejsce była niezwykle zażarta.

Najlepszą grą 2013 roku według blogerów gameplay.pl zostaje, o włos przed konkurencją, (werble):


The Last of Us - 50 punktów

Tomb Raider - 49 punktów

Grand Theft Auto V - 48 punktów

Te trzy gry zdobyły najwięcej punktów w trakcie naszej zabawy, ale losy lidera ważyły się do samego końca. Dość powiedzieć, że na czwartym miejscu znalazł się Assassin’s Creed IV: Black Flag ze stratą jednego punktu do Grand Theft Auto V, a na piatym Bioshock: Infinite, który otrzymał 43 punkty. Następny tytuł od pierwszej piątki dzieliła już przepaść, bowiem Call of Juarez: Gunslinger otrzymał “jedynie” 26 punktów.

Poniżej możecie zapoznać się z opiniami blogerów dotyczących pierwszej dziesiątki gier, które typowali oni w trakcie wspólnej zabawy.

The Last of Us


siwy - Ludzie z Naughty Dog to geniusze, wyciskając z PS3 ostatnie soki stworzyli świetną grę. Tutaj praktycznie wszystko sto na bardzo wysokim poziomie, począwszy od oprawy audiowizualnej przez fabułę, a na samej mechanice rozgrywki kończąc. Naprawdę bardzo ciężko mówić o tym tytule inaczej niż pozytywnie. Oczywiście, że znajdą się jakieś wady - nie ma rzeczy idealnych - jednak patrząc na całość te wady są niczym. W to po prostu trzeba zagrać.

Imperialista - Koronę dzielić powinien Joel z Ellie - za wspaniałą, melancholijną atmosferę towarzyszącą ich podróży, za bezkompromisowe rozprawienie się z przymusem stawiania w roli głównej survivalowej opowieści bohatera krystalicznie czystego, za najlepszy sundtrack tego roku. Powtarzalność gameplayowa nie boli tak bardzo, gdy nie łyka się gry przy dwóch posiedzeniach, tylko delektuje nią przez kilkanaście wieczorów. Świetne jest to, że emocje w samej grze miały dość jednostajny wymiar, tak jakby świat przedstawiony stępił je u bohaterów. Tym samym przez dialogi przelewa się tęsknota, zwątpienie w stawiane cele, a powroty do przeszłości są boleśniejsze niż spoglądanie w przyszłość, w której na próżno szukać perspektyw. Świetna gra, momentami szorstka jak papier ścierny, momentami poruszająca swą subtelnością. Rewelacja.

Czarny Wilk - Jako gra TLoU jest "zaledwie" bardzo dobry. Z nawiązką nadrabia to jako opowieść - wzruszająca, emocjonująca, wiarygodna (na tyle na ile może być wiarygodna postapokaliptyczna historia). Postacie wzbudzają sympatię, zachowują się wręcz niepokojąco ludzko, zwłaszcza w zakończeniu, które wali po mordzie tak, że po skończeniu gry człowiek przez dwa dni jeszcze rozmyśla o tym co się stało. Naughty Dog na pożegnanie tej generacji konsol stworzyło tytuł, który jest wręcz wzorcowym przykładem tego, jak medium growe wydoroślało i jak za jego pomocą można opowiedzieć coś niezwykłego. Piękna oprawa graficzna, wysokie replayability i multi to zaś skromne kropki nad i umacniające pozycję tego tytułu jako GOTY. Dla takich produkcji warto jest być graczem.

Brucevsky - chyba dla każdego posiadacza PlayStation Naughy Dog jest synonimem “wysokiej jakości”. Last of Us to kolejne potwierdzenie talentu Amerykanów. Długo wyczekiwania produkcja poradziła sobie i spełniła oczekiwania tysięcy fanów, oferując świetną historię w znakomitej oprawie audiowizualnej. Wrażenie robią zwłaszcza świetnie przedstawione relacje głównych bohaterów. O klimacie The Last of Us najlepiej świadczy fakt, że wystarczy kilka sekund grzebania w opcjach, by przerobić ją na naprawdę straszny horror. Dla mnie to gra roku.

Tomb Raider


fsm - I kto by się spodziewał, że mająca kilkanaście lat na karku heroina będzie w stanie tak efektownie i z taką łatwością powrócić do współczesności. Fabularnie urzeczony nie zostałem, zwroty akcji i silenie się na kontrowersje również nie okazały się mocnymi punktami gry, ale Tomb Raider jako niesamowita, piekielnie grywalna, śliczna i długa przygoda sprawdził się doskonale. Nowy TR wszak jest pierwszą grą tej marki, którą ukończyłem i za to dostaje srebrny medal.

Imperialista - Nowa Lara dostaje ode mnie najskromniejszą pulę punktów, bo dysonans ludonarracyjny zieje z tej gry niemiłosiernie. Z jednej strony jest poważnie, z drugiej - absolutnie niewiarygodnie. Emocje ograniczyły się do okazywania bólu na dzielnej twarzy panny archeolog, a historia pod koniec obrała absurdalną ścieżkę. W ekipie towarzyszącej Larze za grosz szukać charyzmy. W zasadzie tylko jeden element ratuje Larę i trick polega na tym, że element ten jest w tym medium kluczowy - mowa o piekielnie satysfakcjonującym gameplayu. Kurczę, w tej kwestii to chyba najfajniejsza gra roku.

Czarny Wilk - Przeciwieństwo The Last of Us - tutaj fabuła okazała się boleśnie poprawna, nadrabia za to gameplay. Jest ładnie, intensywnie, soczyście i bardzo przyjemnie. Nie wszystkie pomysły zostały w pełni wykorzystane (polowanie), ale to co zrobiono i tak daje kupę frajdy. Pamiętam, jak grając w Tomb Raider Underworld na każdym kroku towarzyszyła mi myśl, że "wszystko fajnie, ale ja to wszystko już widziałem lepiej zrobione w Uncharted". Przy najnowszej części przygód Lary Croft już czegoś takiego nie odczuwałem. Gra bez wstydu może stać obok produkcji z Nathanem Drake'em.

DM - Próbując grać w każdego Tomb Ridera bez wyjątku - zasypiałem po 20 minutach. Najnowszego przeszedłem całego, bardzo szybko. To musi coś znaczyć! Udany restart serii, udana postać nowej Lary, świetnie wyglądająca grafika - wystarczyły, by nie zwracać uwagi na dość słabą fabułę i dać sporo radości z przejścia gry.

barth89 - żeński Uncharted na PC. W tej grze znajdziemy wszystko, co potrzebne jest, by dobrze się bawić: są piękne widoki, proste zagadki do rozwiązania, masa eksploracji, sporo sprzętu i młoda pani archeolog z atrakcyjnymi... walorami. Niezwykle udany restart serii.

eJay - znęcanie się nad Larą wydawało mi się po zwiastunach tanim chwytem ze strony twórców. Nic bardziej mylnego. Nowe przygody Croftówny były tym, czego oczekiwali gracze i fani Indiany Jonesa w wersji damskiej. Masa sekretów i dobrych strzelanin, a także rozległe poziomy pozwoliły mi cieszyć się przez kilkanaście godzin. Nie przeszkodziło mi nawet takie-sobie zakończenie i pewnego rodzaju powtarzalność.

Piras - Nie uraczyłem porywającego scenariusza, nie wzruszyłem się kryzysową sytuacją protagonistki, ale doświadczyłem świetnej przygody i akcji, co w połączeniu z szeregiem ciekawych mechanik oraz przepięknych krajobrazów, urodziło bardzo dobrą grę, która pokazuje jak wiele jest jeszcze miejsca w gatunku TPSów.

Grand Theft Auto V


siwy - W tym wypadku już wszystko zostało powiedziane, opisane, pokazane. Pozycja obowiązkowa dla każdego kto spędził miło czas grając w poprzednie części. Genialny Sandbox, który nie ma sobie równych. Cokolwiek by zrobili konkurenci nie są wstanie nawet minimalnie mu dorównać. Przesadzam? Może trochę, ale jestem całkowicie oczarowany przez najnowszą cześć tego diamentu od Rochstar Games. Ta filmowość, postacie, fabuła, miasto i wielka swoboda to wszystko składa się znakomity tytuł.

raziel88ck - Jedyna gra, którą z czystym sumieniem wytypowałem w rankingu najlepszych gier 2013 roku. W końcu marka GTA należy do moich ulubionych, dzięki czemu na każdą odsłonę z osobna czekam z ogromnym utęsknieniem. Porównywalnym do Half-Life 3 oraz Legacy of Kain: The Dark Prophecy. Rockstar kolejny raz pokazał, że potrafi wyznaczać nowe standardy w tym gatunku, niszcząc wokół wszelką konkurencję.

Imperialista - Nowa odsłona flagowego tytułu Rockstara debiutowała akurat w okresie, kiedy miałem na głowie masę zadań, przez co sama gra była w zasadzie przeszkadzajką. Oczywiście danie z miejsca mi zasmakowało, a GTA pogrzebało sporo ambitnych planów i powiem szczerze - nie wiem, czy było warto. Wiele osób narzekało, że z "czwórki" zapamiętać się dało tylko misję z napadem na bank i... jakimś cudem, o wiele różnorodniejszej "piątce" udało się powtórzyć problem. Sam próbując przywołać flashbacki z GTA mam problem z czymkolwiek, co nie byłoby Trevorem w gaciach na środku pustyni, czy Michaelem załamującym ręce nad swym rodzinnym żywotem. Może to świadczyć o bardzo udanej kreacji tych postaci... albo po prostu o miernocie innych elementów składowych. No bo przecież lot sterowcem nad miastem i inne smaczki związane z samą rewelacyjną mapą to jedynie tło, i niezbyt dobrze gdy we wspomnieniach wychodzi na prowadzenie, hm? Tak czy inaczej, za wielkość i rozmach obecność na liście obowiązkowa.

DM - Rockstar po raz kolejny stworzył coś, co wydaje się poza zasięgiem innych developerów. Grę, w którą nie trzeba grać - by mieć z niej frajdę. Wielokrotnie łapałem się na tym, że po włączeniu GTA, po prostu wybierałem auto, ulubioną stację radiową - i jeździłem po okolicy... nie zwaracjąc uwagi na fabułę, bohaterów, zadania poboczne... W GTA V fajnie jest choćby... pojeździć!

Brucevsky - wyczekiwane z zapartym tchem przez miliony graczy dzieło Rockstar nie zawiodło. To znowu prawdziwy moloch oferujący dziesiątki godzin zabawy i niesamowitą liczbę możliwości. Tym razem twórcy oddali do dyspozycji graczy aż trzech głównych bohaterów i wcale nie odbiło się to negatywnie na ich jakości. Trevor i spółka wypadają fantastycznie i na pewno nie są “papierowi”. Na plus trzeba też zaliczyć różnorodne i ciekawe misje, dzięki którym GTA nie nudzi się, a gracz nie odczuwa monotonii. Rewelacyjny tytuł, kolejna wspaniała część wielkiej serii.

Assassin’s Creed IV: Black Flag - 47 punktów


darth16 - Assasin's Creed 4: Black Flag - AC to moja ulubiona seria, zaraz po Mass Effect, więc skoro nic z ME w tym roku nie ma, to na 1. miejscu ląduje właśnie Black Flag. Za klimat, walki i abordaże, lepiej skrojoną postać niż lukrowany Conor i możliwość pochodzenia po Abstergo.

raziel88ck - Przyznaję, że Ubisoft tym razem zaskoczył mnie nader pozytywnie. Jednakże czuję się na tyle znudzony tą serią, że po prostu nie mam siły jej ukończyć. Do tego potrzebuję odrobinę czasu. Jednakże cieszy mnie nie tylko porządnie zrealizowana piracka atmosfera, ale również znaczna poprawa w stosunku do ostatnich, niezbyt udanych odsłon.

Imperialista - Piekło zamarzło, Asasyn dostał dobre dialogi. I nawet zakończył się mniej idiotycznie niż każdy z jego poprzedników, fundując mi niemałe wzruszenie, na które nawiasem mówiąc zasłużyłem po ponad 40 godzinach pływania i picowania swego okrętu. Dla mnie gra jest totalnym zaskoczeniem, bo kupiłem ją tylko i wyłącznie chcąc sprawdzić jak wypadła piracka otoczka - tymczasem gdyby tylko nieco bardziej ją "pobrudzić" i zmienić profil większości misji, mielibyśmy tytuł piracki Ultimate i latarnię morską dla przyszłych gier w klimacie. Ubisoft, wiecie co macie robić dalej!

barth89 - nowy, bodaj najlepszy w historii serii (z punktu widzenia zawartości) Asasyn, będący jednocześnie grą inną niż poprzednie części: to dobra gra i dobry Assassin's Creed.

Rasgul - Czekałem na spadkobiercę jakości legendarnej "dwójki". Minęły prawie 4 lata i oto jest Black Flag! Gra, która naprawiła wszystkie błędy przygód Connora, co mówi samo za siebie. AC III potencjał miało, ale wykonanie kulało jak pirat z jedną nogą drewnianą. Ubisoft wysłuchał jednak całej krytyki i dał fanom produkt, na jaki czekali od dawna, choć nie spodziewali się jego przyjścia wraz z numerkiem IV. Mnie Czarna Flaga pochłonęła do końca. Unikalny główny bohater, całkiem ciekawa fabuła, wyborny klimat, piękna grafika, świetny gameplay i w dodatku jest masa rzeczy do roboty. Ta odsłona jest chyba najbardziej sandboxowa ze wszystkich, a przy tym trzyma assassinową klasę. Idealne wejście w nową generację konsol!

Bioshock: Infinite - 43 punkty


fsm - Najbardziej satysfakcjonująca przygoda z moich tegorocznych wirtualnych wypraw. Mechanika zabawy nie była idealna, zdarzały się niepotrzebne uproszczenia, ale dzięki fantastycznie poprowadzonej historii i urzekającej oprawie, to właśnie Infinite zapamiętam jako najlepsza grę, w którą zagrałem w 2013 roku. Poziom pierwszego BioShocka osiągnięty, a to spory komplement.

Imperialista - Jedna z lepszych gier tego roku chociażby dlatego, że dokonała niemożliwego - realizacją przebiła swój pierwowzór. Niewielu dawało wiarę, że słynny twist z jedynki zostanie przyćmiony w Infinite i nawet jeśli przyćmiony nie został, to i tak nad zakończeniem gry tuż po premierze na forach zastanawiała się masa ludzi. Sama scena finałowa zafundowała mi niemałe katharsis i uświadomiła jak warto było maniakalnie czekać na to, przy czym tak długo dłubała ekipa Levine'a. A że się niby słabo strzelało? E tam, było oldschoolowo, ale od kiedy to niby samo w sobie jest wadą?

barth89 - Infinite to pierwszy BioShock z jakim miałem do czynienia i, mimo niezwykle pochlebnych recenzji, nie powalił mnie na kolana. Dlaczego więc się tu znalazł? Bo to gra, która aspiruje, by być czymś więcej, niż tylko prostą strzelaniną. No i Columbia zachwyca.

myrmekochoria - Gdy przeczytałem typy ludzi, to uświadomiłem sobie, że gra jest z tego roku, a więc zapomniałem całkiem szybko o Columbi. Sukcesu Bioshocka nie może powtórzyć, ale urok XIX wiecznego miasta z Belle epoque robi wrażenie.

MaKaB - Nie śledziłem materiałów przedpremierowych, nie oczekiwałem również powtórki z Rapture. Liczyłem przede wszystkim na ciekawą historię, oryginalny świat oraz przyjemną rozgrywkę. Otrzymałem produkcję w moim odczuciu lepszą od kultowej pierwszej części. Urzekające miasto Columbia, dopracowana postać Elizabeth i tajemnicze bliźniaki Lutece to mocne strony najnowszej gry studia Irrational Games. Nawet krytycznie oceniana przez wielu walka dostarczyła mi sporo przyjemności dzięki zabawie ze skyhookiem. Kilka małych wad nie zmienia faktu, że zdecydowanie najmilej z tego roku wspominam Bioshocka Infinite.

Piras - Przed premierą zastanawiałem się, czy zmiana świata to dobry pomysł. Czy studio Irrational Games będzie w stanie porwać mnie środowiskiem bardziej urzekającym niż Rapture. Jak najbardziej! Mało tego, poza bogatym w treść otoczeniem, ogromne wrażenia wywołała we mnie cała otoczka fabularna. Fakt faktem, kwintesencja FPSów, a więc pojedynki, mogłyby być bardziej rozbudowane, ale przygoda jaką przeżyłem grając w nowego Bioshocka, była unikalna, jedyna w swoim rodzaju.

Call of Juarez: Gunslinger - 26 punktów


raziel88ck - Co prawda najnowsza odsłona Zewu Juarez nie wciągnęła mnie na tyle, co pierwsze dwie części. Niemniej i tak bawiłem się przy niej bardzo dobrze. Doceniłem tutejszy klimat Dzikiego Zachodu, który miał się jakby nie patrzeć u schyłku swej świetności, jak i komiksową oprawę wizualną. To jednak nie wszystko, bowiem produkt rodzimego Techlandu obfituje w wysoką grywalność, która pod względem technicznym przewyższa wszystkie poprzednie odcinki z tej serii.

eJay - ryzykowny zakup okazał się strzałem w dziesiątkę. Western z jajem, dobrym humorem i oczywiście z odpowiednią oprawą. Wzorowa narracja oraz wykorzystanie klimatu Dzikiego Zachodu świadczą, że Techland ma jeszcze pomysł na tę serię.

Rasgul - Niby kosztuje tylko 50zł, ale frajdy daje co najmniej trzy razy tyle, ile jest wart. Może nie jest to atrakcja długa, ale za to po brzegi wypchana porządną zawartością. W tym miejscu byłby prawdopodobnie nowy BioShock, gdyby ludzie z Irrational Games poza fabułą pomyśleli też o rozgrywce. Ta zaś w Gunslingerze to czysty miód dla miłośników FPSów, tych arcade'owych oczywiście. Mnóstwo dobrego strzelania, troszkę humoru, ciekawa narracja, a wszystko posypane klimatem Dzikiego Zachodu. Dla mnie to raj na Ziemi, w szczególności w takiej cenie.

Piras - Po jakości poprzedniej odsłony byłem tak zażenowany, że nie chciałem mieć z tą serią już więcej do czynienia. Okazało się jednak, że Dziki Zachód powrócił wielkim stylu. Niewielu w ogóle pomyślałoby, żeby łączyć ten specyficzny świat z dynamiką i szaleństwem rodem z Bulletstorma. Wyszło bombastycznie - nie tylko pod względem samej rozwałki, ale również sposobu narracji. Gunslinger umocnił również pozycję naszego kraju na międzynarodowym rynku gier. To ważne.

Saints Row IV - 18 punktów


Czarny Wilk - GTA 5? A po co mi GTA 5, kiedy mam nową część najbardziej zwariowanego sandboxa w historii gier komputerowych. Prezydent USA z supermocami zwalczający inwazję obcych w wirtualnej rzeczywistości. Nuff said. Sorry Rockstar, gdybyście zafundowali nowego Red Deada to moglibyście z tym walczyć, ale kolejne GTA zwyczajnie jest zbyt normalne i się przejadło, by mogło mnie zainteresować bardziej niż Święci.

barth89 - czekając na GTA V na PC, radość sprawia niemal każdy sandbox (w rockstarowym tego słowa znaczeniu), a że Saints Row to już nie marna podróbka GTA, a gra z własnym charakterem, pozwalająca strzelać do ludzi z Dubstep Guna... Zasługuje na to, by się tu pojawić.

Rayman Legends - 14 punktów


Brucevsky - twórcze rozwinięcie jednej z najlepszych, najbardziej sympatycznych, najpiękniejszych i pomysłowych platformówek 2D ostatnich lat nie może zostać niedocenione. Rayman znakomicie broni honoru klasycznych zręcznościówek, oferując zabawę na najwyższym poziomie, mnóstwo śmiechu, a i trochę wyzwania dla spragnionych trudnych sekwencji. Brawo dla twórców i brawo dla wydawcy, że nie bał się zainwestować w drugą odsłonę.

myrmekochoria - Wspaniała, piękna, genialna kontynuacja, a bałem się, bo Origins jest genialne.

Rasgul - Jeszcze lepszy Origins, tak mógłbym streścić cały wywód. Według mnie najlepszy platformer roku, a ja ten gatunek bardzo lubię. Stanowią idealną odskocznię od masy poważnych RPGów czy innych FPSów. Legends to przede wszystkim baśniowy klimat, płynna rozgrywka i zapadające w pamięć etapy muzyczne. A zabawa w 4 przy jednym ekranie tylko potęguje wrażenie. Nic dodać, nic ująć. Pozostaje mi czekać tylko na Raymana w 3D.

Cayack - Jak tu nie lubić Raymana? Śliczna oprawa graficzna, różnorodne poziomy, znani i lubiani bohaterowie, fajne etapy muzyczne. Rayman Legends to perełka w swojej klasie, a tak udane gry platformowe są dziś na wagę złota. Seria przeżywa swój renesans i mam nadzieję, że czas nieudanych eksperymentów pokroju Kórlików minął już bezpowrotnie.

Starcraft II: Heart of the Swarm - 12 punktów


fsm - Wydaje mi się, że dodatek grą roku być nie może... Ale gdyby mógł być, to bym się mocno zastanowił nad przetasowaniem mojej listy najlepszych. Heart of the Swarm to dobrze znane uniwersum, fantastyczni bohaterowie i kolejny rozdział bardzo ekscytującej historii. A do tego jest to jedyna RTSowa seria, której premiery kolejnych odcinków mam zaznaczone w kalendarzu i od razu pędzę po kopię do sklepu. Nie inaczej było tym razem.

MaKaB - Blizzard jak zwykle stworzył solidną produkcję. Ciekawa i dopracowana kampania dla jednego gracza oraz kilka nowości w rozgrywce wieloosobowej sprawiają, że dla fanów podstawki jest to zakup obowiązkowy. Trochę niepokoi zbyt duża zachowawczość Blizzarda w tworzeniu ostatnich produkcji, ale wciąż mamy do czynienia z tytułami o wysokiej jakości. Tak jest również w wypadku dodatku Heart of the Swarm.

Brothers: A Tale of Two Sons - 10 punktów


eJay - najpełniejsza, najdoskonalsza, najfajniejsza i i najbardziej emocjonująca gra tego roku. Sprawnie zrealizowany mix przygodówki, gry zręcznościowej i logicznej, doprawiony szczyptą akcji (ale bez wybuchów, broni palnej itp.). Prosta, baśniowa, znana wszystki historia przedstawiona w iście epicki sposób. Ale sama nominacja z mojej strony idzie z uwagi na ścieżkę muzyczną. Mistrzostwo.

Path of Exile - 10 punktów


Cayack - Nominacja może na wyrost, ale podejście do klienta zasługuje na docenienie. Path of Exile to naprawdę dobry hack'n'slash, z bardzo fajnie pomyślanym systemem rozwoju postaci, nietypowym podejściem do umiejętności, sycącym feelingiem walki i urozmaiconymi bohaterami. Nie mówię, że Path of Exile jest zdecydowanie lepsze niż Diablo III. Ale gdy porównamy sobie stosunek ceny do jakości, zwycięzca może być tylko jeden.

g40st
31 grudnia 2013 - 13:18