Jego Wulgarność, Wrex!
Co wycięto z gry Doom?
Recenzja gry Plants vs. Zombies 2 - walka z zombie w cieniu mikropłatności
Jak deweloperzy walczą z piratami, czyli krótko o oryginalnych sposobach zabezpieczania gier
Twórcy gier wróżą z kryształowej kuli, czyli o tym, jak Deus Ex przypadkiem przewidział zamach na World Trade Center
Recenzja gry Video Strip Poker HD - rozbieranie na ekranie po polsku
Od premiery najnowszej odsłony cyklu Medal of Honor dzielą nas już niespełna dwa tygodnie, nic dziwnego zatem, że firma Electronic Arts dwoi się i troi, by odpowiednio wypromować ten tytuł. Jednym z magnesów przyciągających potencjalnych nabywców do najnowszej strzelaniny Elektroników, ma być nazwisko kompozytora oprawy muzycznej gry. Jak się wczoraj okazało, jest nim Ramin Djawadi – młody, bo zaledwie trzydziestosześcioletni artysta z Niemiec, którego świat kojarzy głównie za sprawą popularnego serialu telewizyjnego Prison Break (w Polsce Skazany na śmierć) i filmu Iron Man.
Choć do premiery najnowszej odsłony cyklu Civilization pozostał niespełna tydzień, fani produktów sygnowanych nazwiskiem Sida Meiera mogą już teraz zaznajomić się ze ścieżką dźwiękową tej gry. Wszystko za sprawą Geoffa Knorra, który udostępnił aż trzydzieści kompozycji pochodzących z najnowszego dzieła firmy Firaxis Games.
Znany kompozytor Sam Hulick udostępnił w Internecie krótki utwór, który okazał się roboczą wersją motywu przewodniego z gry Mass Effect. To nie lada gratka, bo naprawdę rzadko się zdarza, żeby artyści publikowali tego typu „demówki”.
Przedstawiciele wytwórni Sumthing Else Music Works poinformowali, że już w najbliższy wtorek do sprzedaży trafi soundtrack z gry Halo: Reach, za powstanie którego odpowiadają Martin O’Donnell i Michael Salvatori.
19 października wytwórnia Shout! Factory wprowadzi do sprzedaży album Video Games Live: Level 2, po raz pierwszy w historii na płytach DVD i Blu-ray. Główną atrakcją wydawnictwa będzie zapis jednego z koncertów VGL, który odbył się w kwietniu w Nowym Orleanie. Oprócz tego na krążkach znajdziemy trwające w sumie trzy godziny dodatki: wywiady, materiały z backstage'u oraz zwiastuny filmowe.
Skłamałbym mówiąc, że tego się nie spodziewałem. Wznowienie produkcji gry Duke Nukem Forever było przesądzone, a wcześniejsze ploty o rzekomym zaangażowaniu w projekt studia Gearbox Software, tylko mnie w tym przekonaniu utwierdzały. Nie chodziło tu oczywiście o zachowanie twarzy czy też próbę zaspokojenia żądań tysięcy fanów, którzy na nowe przygody Księcia od lat nie mogą się doczekać. W całej tej wczorajszej szopce, którą napędzała wyłącznie dyskusyjna magia upadłego tytułu, najważniejsze okazały się pieniądze. Żaden rozsądny człowiek, a takim z pewnością jest George Broussard, nie da zdechnąć projektowi, w który wtopił ponad 20 milionów dolarów, doprowadzając tym samym swoją firmę do ruiny. Wręcz przeciwnie. Zrobi on wszystko, żeby część tej kasy odzyskać.
Po długim, bo kilkuletnim okresie przerwy, postanowiłem przypomnieć sobie trzeciego Dooma – głośną strzelaninę firmy id Software z 2004 roku, która swego czasu zebrała niezasłużone (moim zdaniem) cięgi. Można pokusić się o stwierdzenie, że produkt firmy id Software spotkał niegdyś ten sam los, co ostatnio Mafię II. Balon wygórowanych oczekiwań został nadmuchany do tego stopnia, że gdy wreszcie pękł, gra nie zdołała zaspokoić wygłodzonych fanów. Doom 3 nie był w żadnej mierze tytułem rewolucyjnym, a takim go wszyscy przed premierą postrzegali, ale rewelacyjnym jak najbardziej. Mogłem się o tym przekonać zresztą ponownie przed kilkunastoma dniami.
Nie mam dobrych wieści dla wielbicieli twórczości Magnusa Sundströma, który skomponował kilka doskonałych albumów pod pseudonimami The Protagonist i des Esseintes. Ten wybitnie utalentowany szwedzki artysta ogłosił przed kilkunastoma dniami, że jego kolejne wydawnictwo zaliczy opóźnienie. Powód? Awaria komputera, na którym powstawała muzyka.
Oprawa muzyczna to bez wątpienia niezwykle silny punkt drugiej odsłony cyklu Mafia. Do żadnego innego elementu gry Czesi nie przyłożyli się tak mocno, jak właśnie do ścieżki dźwiękowej, więc trudno się dziwić, że przyniosło to znakomite owoce. Nie ma żadnej przesady w stwierdzeniu, że mamy tu do czynienia z dziełem nietuzinkowym, jednym z najlepszych, o ile nie najlepszych soundtracków tego roku.