Phil Fish ma prawo być bucem
Sympatyczni i niepotrzebni – recenzja filmu Ratchet i Clank
Dark Souls III ma w sobie nowy ogień – nowa nadzieja po becie multiplayer
Broforce – Robocop, Rambo i Ripley w browurowej grze – test wersji alfa
Karol i Witek przegrali „Powstanie Warszawskie” – recenzja filmu
Pixel Piracy - piracić czy nie piracić? – test wersji alfa
Po roku pracy w dużej firmie David Johnston stracił wiarę w przemysł rozrywki elektronicznej, ale nie przestał marzyć o tworzeniu gier. Producent ze studia Smudged Cat Games wypuścił w tym miesiącu dwa tytuły – pecetową wersję Adventures of Shuggy oraz nową rzecz: Gateways. Pierwsza z nich to radosna i zaskakująco dobra platformowka. Druga jest próbą odpowiedzenia na powyższe pytanie: jak Portal wyglądałby w dwóch wymiarach?
Z tej okazji przepytałem dewelopera o jego historię, konwersję Shuggy’ego na PC i związane z nią nadzieje, oraz ulubione patenty na rozgrywkę. Dave opowiedział też o swoim nowym dziele, które pozornie przypomina grę Valve, ale wprowadza mnóstwo autorskich pomysłów. Dostajemy w niej nie jeden, a kilka „portal gunów” oraz dużą, otwartą mapę, skonstruowaną w stylu Metroidvanii. Zapytałem też o to, jak przebiega współpraca z platformą Steam.
Platformówki. Jest ich tak wiele, że trudno zliczyć. Każda ma jakieś "punkty sprzedażowe", szuka własnego stylu. Super Meat Boy jest szybki i dokładny, Limbo powolny i niedokładny, Braid „straszy” głębią. Zapytacie o Adventures of Shuggy? A Shuggy jest skromny, nikomu się nie narzuca, nie próbuje nic udowadniać. Po prostu jest sobie gdzieś tam w kąciku, sympatyczny i zaskakująco wciągający. Łatwo go zlekceważyć, bo wygląda na coś, co zaabsorbuje tylko najmłodszych. Ot, sympatyczna gierka dla dzieci. Ale potem z nudów, gdy wszystko inne jest już pięciokrotnie ograne i przetrawione, odpalasz grę w co-opie ze znajomym i zapominasz o girsach, hejlosach, czy innych „poważnych” zajęciach.
Krater jest bardziej "emocjonujący" niż Mass Effect, Skyrim i może nawet Ico. Na przykład wczoraj podczas gry miotałem przez pięć minut przekleństwami, po tym jak cała moja drużyna została zabita na skutek prostego błędu. Bo musicie wiedzieć, że w tej całkiem niezłej grze umiera się na śmierć i nawet rozwinięte postacie mogą nagle zejść z ziemskiego padołu. Z tego względu przygotowałem krótki poradnik dla osób, które zamierzają wybrać się w tą podróż.
Siedem świetnych gier niezależnych z E3 2012 to próba podsumowania imprezy, na której indyków zabraknąć nie mogło, nawet mimo jej komercyjnego charakteru. W końcu na tytułach tworzonych przez małe studia także zarabia się pieniądze. W poszukiwaniach ciekawych produkcji oczywiście nie kieruję się ich rynkowym potencjałem. Chodzi o wychwycenie perełek, o których będzie mówiło się za parę miesięcy i w które będziemy zagrywali się do upadłego.
Atlus i ACE Team pokazały zwiastun gry Zeno Clash II i przybliżyły jej datę premiery – bardzo mnie to ucieszyło, bo pierwsza część tej serii zapadła mi w pamięć. Od tej pozytywnej wiadomości zaczynamy przegląd wieści o produkcjach niezależnych. Tym razem utrzymany w klimatach E3, bo nawet na tej złej, korporacyjnej i komercyjnej do bólu imprezie nie mogło zabraknąć gier indie.
Co działo się w Los Angeles? Nintendo pokazało Wii U i przybliżyło parę gier, jakie trafią na konsolę. Znajdą się wśród nich także tytuły niezależne, którym przewodzi Trine 2. Na samych targach nie zabrakło stoiska IndieCade, prezentującego kilkanaście mniej lub bardziej znanych gier. Prawdziwą perełką jest jednak informacja o europejskiej wersji Tokyo Jungle, gry, która urwie Wam głowy.
Targi E3 mają bogatą historię kuriozalnych wpadek. Właściwie każdego roku zdarza się na nich coś dziwnego – najczęściej na konferencjach Microsoftu, Sony, Nintendo, Ubisoftu, Electronic Arts, czy dowolnej innej dużej firmy (wspomniałem o Konami?). I to właśnie te przedziwne momenty, w których otwieramy szerzej oczy lub krztusimy się ze śmiechu, zostają z nami na dłużej, przeistaczając się w krótkotrwałe, ale jednak na swój sposób nieśmiertelne memy.
A gry? Gry na E3 też będą, ale o nich poczytacie w innych wpisach, czy relacji gry-online.pl/tvgry.pl. W której przy okazji można zobaczyć chłopaków wrzucających na ruszt zdrowe amerykańskie burgery z wiadrem tłuszczu, w jednej z przeuroczych jadłodajni. Ja skupię się na tym, co pozostało w mojej pamięci z dotychczasowych targów. Czyli, będzie o wpadkach, które wracają w nocnych koszmarach marketingowców i kolejnych przeróbkach na YouTube.
Minecraft odcisnął piętno na wielu umysłach – w tym twórców gier Cube World i StarForge. I w dzisiejszym niezalu trochę o nich pogadamy, bo pierwsza wygląda fajnie na obrazkach i zwiastunach, a w drugą można od niedawna „zagrać” (w wersji alfa).
Bohaterem tego odcinka jest jednak zdecydowanie cyberpunkowy E.Y.E: Divine Cybermancy. Gra wydana rok temu, która teraz otrzymała sporą łatkę. Z patchem, czy bez, E.Y.E to gigant wśród ambitnych strzelanek i naprawdę warto go poznać.