Z urną w Bieszczady - recenzja gry Far Cry 4
Assassin's Creed Unity: Notre Dame Edition - zaglądamy do środka!
Publisher’s Creed – czyli jak wykorzystać embargo, by zrobić klienta na szaro
"Przytrzymaj X, żeby złożyć hołd" - nowe Call of Duty nie obyło się bez kontrowersji
Apple iPad Air 2 - kompleksowa recenzja
The Last of Us: Left Behind – o dodatku, który przypomina dlaczego warto grać
Kontrowersje kontrowersjami, ale jak sam nie zagrasz - to się nie przekonasz! Edycja kolekcjonerska Assassin's Creed: Unity pozwoliła mi przekonać się, że gra nie jest nawet w połowie tak zła, jak większości może się wydawać, a przy okazji dorzuciła na moje biurko stylowo wyglądającą figurkę i ogromne pudło, z którym nie mam co zrobić. Przyjrzyjmy się bliżej zawartości Notre Dame Edition, zanim prześwietlimy samę grę.
Wszyscy mający zamiar przekonać się wczoraj, czy najnowsza odsłona asasyńskiej sagi jest produkcją godną uwagi, musieli uzbroić się w cierpliwość. Najbardziej dochodowa marka w portfolio Ubisoftu rodzi kolejne dziecko, sprzedaż w Stanach Zjednoczonych rusza z kopyta, tymczasem Internet… milczy. Tuż po pojawieniu się lawiny recenzji, gracze poznali kulisy spóźnienia w co najmniej kilku branżowych felietonach – embargo na Assassin’s Creed Unity mijało po dwunastu godzinach od momentu, w którym gra rozgościła się na sklepowych półkach. Kurz prawdopodobnie szybko by opadł, gdyby gra spełniała pokładane w niej oczekiwania. Z tym jednak nie było tak różowo. Noty w granicach 6 - 7 nie zwiastują niczego dobrego, zwłaszcza w zderzeniu z gigantycznymi problemami technicznymi.
W niedzielę internetowe społeczności Twittera i Reddita ochoczo podjęły temat pewnej niesławnej już sceny z początkowych fragmentów Call of Duty: Advanced Warfare. Uwieczniony na screenie moment, w którym pomiędzy cutscenkami gra prosi nas o wciśnięcie klawisza, by oddać hołd poległemu żołnierzowi obiegł media z podpisem "Call of Duty właśnie stało się parodią samego siebie". Warto w tym miejscu odpowiedzieć sobie na jedno, bardzo ważne pytanie: o co my się tak właściwie oburzamy?
Wbrew plotkom, Apple nie dostarczyło nam w tym roku większego iPada Pro, a wersja mini została odświeżona jedynie kosmetycznie. Największych zmian doczekał się następca iPada Air. Większość z nich ma charakter ewolucyjny, chociaż na tyle progresywny, że wymianę poważnie rozważyć mogą również posiadacze zeszłorocznej edycji.