Zapytacie mnie pewnie, dlaczego robię to wam, sobie i piszę na taki temat tekst. Wiecie, że ja też momentami tworząc następne akapity w głowie cały czas zadaje sobie to samo pytanie? Tak, jestem człowiekiem, który obejrzał film, przeczytał książkę o sadomasochistycznym milionerze Christianie Grey’u.
To było chyba zanim zaczynałem liceum, kiedy jeszcze związek Anastazji i Christiana nie egzystował na srebrnym ekranie. Wtedy właśnie w moje dłonie z aktu desperacji (wziąłem ze sobą za mało książek) podkradałem to koleżance, kiedy akurat nie czytała. Szczerze? Cegła niezła, jak się człowiek postara to i tym może nawet zabije. O tym czy to nadaje się na idealne narzędzie zbrodni to, kiedy indziej.
Na pewno nie byłem jedynym, który na widok reklamy tego serialu miał pozytywne odczucie, że to może być jednak coś wartego uwagi i jednocześnie zrobione dobrze. Szkoda, że i tym razem najnowsza produkcja TVN jest najzwyczajniej w świecie wielką klapą. Jak więc sprawuje się polski film, który wielu określa polskim „Taboo”?