Nie potrafię zrozumieć dlaczego jakość dodatków do serii Assassin’s Creed od firmy Ubisoft to istna parabola, jeśli chodzi o jakość. Jakiś czas temu napisałem tekst dotyczący dziedzictwa ostatniego ostrza i mogłem śmiało powiedzieć, że jest to dodatek wart zachodu i czasu. Jednak po tym, co zobaczyłem w pierwszym epizodzie Losu Atlantydy, którego premiera była 23 kwietnia, jestem przekonany, że jest to ten gorszy dodatek.
Niedawno recenzowałem pierwszy dodatek do Assassin’s Creed Origins. Wczoraj udało mi się skończyć następny i chciałbym się podzielić z wami odczuciami na świeżo po rozgrywce. Zadziwiające jak wiele Ubisoft potrafi zmienić, ucząc się z błędu swojego pierwszego produktu. Gdyby jeszcze tak przykładał się do innych projektów, jak to zrobił w przypadku Klątwy Faraonów, moglibyśmy przestać na nich narzekać.
Gdy Ubisoft zapowiedział nową odsłonę serii „Assassin’s Creed”. Z początku byłem sceptyczny nastawiony. Jednak stało się inaczej, bo za namową kolegi ugiąłem się i przez ostanie tygodnie grałem w „Vahlalla”.
Byłem sceptyczny na wieść dodatku do nowej odsłony serii o skrytobójcach. Tym razem twórcy z Ubisoft oddają w nasze ręce przygodę, gdzie nasz protagonista będzie odkrywał historię użytkownika pierwszego ukrytego ostrza w historii całego zakonu asasynów. Więc bez przeciągania zapraszam was do drobnego tekstu na temat Ściganych, ponieważ taki nosi podtytuł ten rozdział nowego DLC. Nie jest to tekst, gdzie możecie spodziewać się oceny! Prawdopodobnie pojawi się, kiedy cały dodatek zostanie ujawniony.
Jeszcze jakiś czas temu otwarcie piałem, że kolejna odsłona „Assassin’s Creed” mnie najzwyczajniej w świecie ominie, bo nic specjalnego w serii nie zmieniało się już od lat. Jednak za sprawą kolegi i jego zdolności perswazji, dodałem to do koszyka i cierpliwie czekałem na premierę.
Kiedy to nadeszło, jakoś tak nie czułem niczego, żadnej ekscytacji, ale mimo to czekałem na załadowanie gry na dysku konsoli.
Niedawno skończyłem Dishonored: Death of the Outsider, które jest ostatnim dzieckiem studia Arkane i muszę wam powiedzieć, że ta produkcja jest równie warta uwagi, jak ich dwie poprzednie odsłony serii.
Dla wielu Assassin’s Creed: Origins nadało nowy kierunek serii o skrytobójcach. Jednak w wypadu Odyssey Ubisoft pomyślał inaczej, ale czy wyszło mu to na dobre? W poniższym tekście postaram się odpowiedzieć na to pytanie, ale również opowiedzieć trochę więcej niż poprzednio o nowym rozdziale historii skrytobójców, których przygody śledzimy już od ponad dekady.
Niedawno pisałem o pozwie, który wytoczony został firmie Activision Blizzard.
Od tamtego czasu w firmie, ale i również pośród graczy zaszły pewne zmiany, związane z tym, o czym pisałem wcześniej.
Do trzech razy sztuka. Film animowany może być tak długo śmieszny, ale nie pięć lub więcej. Dajcie tej bajce odejść godnie, a nie wyciskacie z tego ile się da. Jedyne, co zostało w tym filmie śmieszne to wiewiór, który od zawsze był niezdarą, która tylko tworzy chaos i zamęt, gdzie się pojawi. Przez niego nawet kilku z was może sądzić, że to on jest odpowiedzialny za stworzenie kosmosu, który znamy dziś!
Kwarantanna, która obecnie panuje naokoło nas ma jedną zaletę (przynajmniej dla mnie), mogę w końcu spokojnie nadrobić komiksy, których parę się zebrało, podczas kiedy chłonęło się inne dobra popkultury.
Ron Howard powraca jako reżyser trzeciego już filmu na podstawie książek Dana Browna. Robert Langdon znów wykorzysta swoją wiedzę by ocalić świat. Tym razem toczy on walkę z czasem by uratować świat przed masową zagładą. Czas ucieka szybciej niż wszystkim się może wydawać. Czy profesor zdąży ocalić świat?
Kiedy usłyszałem, że Netflix zabiera się za zrobienie pełnometrażowego filmu Death Note, to czułem ekscytację. Zniszczył to trailer, a potem było już tylko gorzej. Nawet teraz pisząc wam te słowa, nie mogę otrząsnąć się, po tym, co zobaczyłem.
Jeśli jeszcze nie widzieliście tego filmu, to naprawdę tego nie róbcie. Zaoszczędzicie sobie sporo czasu.
Duńskie klocki LEGO znane są na całym świecie. Bawią nas już przeszło 80 lat. Wiele znanych popkulturowych postaci zostało uwiecznionych w swoim klockowym, plastikowym odpowiedniku. Dziś właśnie chciałbym opowiedzieć o jednej postaci, która dla mnie ma szczególne znaczenie, a jest to znany na całym świecie czarodziej Harry Potter.
LEGO Harry Potter: Collection to zremasterowana edycja gier przeznaczona na konsole obecnej generacji. W nasze ręce zostaje oddane całe siedem lat przygód młodego Harry’ego i jego przyjaciół, więc uwierzcie mi, że jest trochę rozgrywki przed wami, jeśli lubicie gry przygodowe.
Nie będę ukrywać, że od filmu Herezjaoczekiwałem czegoś nowego, ciekawszego, a co ważniejsze czegoś, co mnie przestraszy, a ja wreszcie będę mieć przed sobą film, który spokojnie określę mianem naprawdę strasznego horroru.
Szkoda, że jedyne co mnie przeraziło, to fakt ile wydałem na swój bilet, ponieważ film był tak zły, że recenzja, którą właśnie czytacie, miała zaczynać się innymi, ostrzejszymi słowami, a te jak nietrudno się domyślić miały wam powiedzieć, że jest to produkcja niewarta ani chwili waszego czasu.
Początek roku już dawno za nami, a ja w tym roku stwierdziłem, że postaram się zmniejszyć swoją stertę gier, która dawno leży pod karteczką „do ogrania”. A jeśli szukacie jakiejś ciekawej gry i paru innych rzeczy, to na pewno znajdziecie coś dla siebie w tym wpisie.