Booth babes. Nieodłączny element wszystkich targów oraz element zdjęć najbardziej wyczekiwany przez fanów, którzy nie mogą sami udać się na E3, Gamescom czy Tokyo Game Show.
Z tego powodu, poniżej obejrzeć możecie galerię zrobionych przeze mnie w pocie czoła zdjęcia Azjatek z TGS-u. Miłej zabawy!
CyberConnect2, firma znana z tworzenia całkiem niezłych bijatyk ze świata Naruto oraz ciekawie zapowiadającego się Asura’s Wrath, kilka dni temu ujawniła informacje na temat nowego projektu. Poprzedziło to oczywiście bardzo popularne ostatnimi czasy odliczanie.
Co prawda ostatnie informacje o zachodniej wersji PSO2 pochodzą jeszcze z PAX-u, ale japońscy gracze już w połowie stycznia będą mogli przetestować najnowszego Phantasy Stara na swoich Vitach. O ile pierwsze wrażenia z tej produkcji opisałem w swojej TGS-owej relacji, rzekomo wiele zmieniło się od tego czasu, szczególnie pod względem optymalizacji. Zainteresowanych betą spieszę poinformować, że zapisy na nią wciąż trwają, a do wzięcia udziału wystarczy japońskie konto na Vicie oraz odrobina szczęścia w losowaniu.
Czego spodziewać można się po wersji przenośnej, mającej premierę 28.02? Po odpowiedź na to pytanie zapraszam do tekstu.
Kojarzycie może twórcę serii Zero Punctuation, Yahtzeego Croshawa? Oprócz bardzo krytycznych „recenzji” gier ma on na swoim koncie również książkę. W poniższym wpisie postaram się odpowiedzieć na pytanie, czy warto się nią zainteresować.
Stało się, w moje ręce wpadła sklepowa wersja PlayStation Vity. Kiedy kilka lat temu czytałem relacje z japońskich premier PS2 i Dreamcasta, nie przypuszczałem, że kiedyś uda mi się doświadczyć na własnej skórze. Zapraszam do opisu wrażeń z dzisiejszej wyprawy po sklepach, a także przedstawienia samego systemu.
Bohaterowie serii Final Fantasy po raz kolejny spotykają się w jednym tytule. W Theatrhythm, zamiast walczyć ze sobą na śmierć i życie, zmuszeni są połączyć siły, by ratować Muzykę. W świecie, gdzie jak w wydanej na PSP Dissidii, rządzą Cosmos i Chaos, kontroluje ją powstały z magicznego „Rytmu” kryształ, który utracił blask.
Gdy pojawiły się pierwsze informacje o grze muzycznej z kochanymi przez miliony graczy postaciami w rolach głównych, w Internecie zawrzało. Design bohaterów i przeciwników, wyglądający jak żywcem wzięty z Kingdom Hearts na telefony komórkowe, zdecydowanie nie uspokoił fanów.
Czy obawy były słuszne? Po spędzeniu tygodnia na zabawie Theatrhythmem muszę przecząco pokręcić głową. To dobra gra muzyczna, która na szczęście ma do zaoferowania coś więcej niż nostalgia.
O Soul Sacrifice pisałem już wcześniej, przy okazji mojej relacji z tegorocznych targów TGS. Jednak dopiero po premierze ogólnodostępnego dema, która miała miejsce kilka dni temu, udało mi się na spokojnie zagłębić w świat tej świetnie zapowiadającej się gry.
Stało się. Twórcy League of Legends odsłonili karty i pokazali światu, czym planują odeprzeć ofensywę Doty 2, którą po raz pierwszy zobaczymy w akcji na Gamescomie.
Tajną bronią Riot Games jest tryb gry o nazwie Dominion, odbywający się na całkowicie nowej mapie. Poniżej zobaczyć możecie zwiastun, a w dalszej części wpisu zapoznać się ze szczegółami rozgrywki:
Jesteście znudzeni dzisiejszymi szaroburymi grami? Suda 51, znany między innymi z No More Heroes i Shadows of the Damned, doskonale Was rozumie. Poniżej możecie zobaczyć trailer jego najnowszej produkcji. Ostrzegam, zawiera dużo koloru różowego, plastikowego seksapilu i zombiaków.
Przyznam się bez bicia, że o ile miałem styczność z trzema tytułami z sieciowego odłamu serii Phantasy Star, wszystkie znudziły mnie po około godzinie zabawy.
Do najnowszego tytułu borykającej się z problemami finansowymi Segi podchodziłem więc z dużą dozą rezerwy, a kiedy dowiedziałem się, że ma to być gra free to play, mój zapał opadł prawie do zera.
Skoro jednak dostałem się do drugiego alpha testu, a potem do zamkniętej bety, postanowiłem wykorzystać okazję i sprawdzić, o co cały ten hype.
Teraz, po 70 godzinach spędzonych w rozpoczętej zeszły czwartek open becie, mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że zrozumiałem. PSO2 jest po prostu świetne.
Kiedy w kwietniu tego roku zapowiedziano PlayStation All-Stars Battle Royale, na forach internetowych zawrzało, gdyż gracze zarzucali Sony bezwstydne kopiowanie serii Super Smash Bros. dostępnej na konsole Nintendo. Faktycznie, na pierwszy rzut oka podobieństwo jest uderzające - począwszy od samego pomysłu, na wyglądzie plansz skończywszy.
Poniższy tekst to wrażenia z wersji PS3. Nie miałem niestety styczności z wersją na Vitę.
Pamiętacie moją galerię Booth Babes z tegorocznego Tokyo Game Show? Teraz przyszedł czas na faktyczną relację z tej imprezy growej, która była zresztą pierwszymi targami, na których dane było mi się znaleźć. Sprawozdanie postanowiłem podzielić na trzy części, z których pierwsza, którą właśnie czytacie, skupiać będzie się na wrażeniach z dwóch tytułów na konsole stacjonarne, w które przyszło mi zagrać.
W drugiej części relacji z tegorocznego TGS-u skupię się na tytułach na konsole przenośne. W Japonii, w przeciwieństwie do reszty świata radzą sobie one bowiem całkiem nieźle. No, może oprócz Vity, ale to powinno niedługo ulec zmianie.
Jeśli zaczęliście grać w MMORPG przed WoW-em lub jesteście fanami mangi/anime, istnieje duża szansa, że kojarzycie Ragnaroka Online. Było to bodaj pierwsze koreańskie MMO, które zdobyło popularność na całym świecie, co zostało osiągnięte głównie dzięki bajkowej grafice, mocno kontrastującej z realistycznym fantasy znanym z Ultimy Online i pierwszego Everquesta.
Jeśli zostało w Was chociaż trochę nostalgii dla tego tytułu, pewnie ucieszycie się na wiadomość, iż już 27.12 rusza otwarta beta angielskiej wersji sequela Ragnaroka.
Skończyły się wymówki, większość spraw załatwiona i mogę w końcu z czystym sumieniem zabrać się za pisanie planowanego od dłuższego czasu "pamiętnika" z mojego pobytu w Japonii.
Pierwotnie miałem zamiar umieszczać na Gameplayu jedynie teksty poświęcone w mniejszym bądź większym stopniu grom, a całą resztę publikować na „zwykłym” blogu. Ostatecznie jednak doszedłem do wniosku, iż tutejsi czytelnicy również zainteresowani będą opisem życia studenta-obcokrajowca w Kraju Kwitnącej Wiśni.
Jak się tu znalazłem? Cóż, najlepiej zacznę od początku...