Infinity Warfare to podobno nowe Call of Duty, a nie – jak podejrzewano – remaster pełnej trylogii Modern Warfare. Wczoraj pojawiła się tajemnicza grafika przypominająca faktyczny element przyszłej kampanii reklamowej nowego CoD-a, chociaż uważam ją za grubszy przekręt, to zdecydowanie daje do myślenia.
Powroty starszych marek? Bezapelacyjnie Mirror’s Edge: Catalyst – było to dla mnie jedno z większych nadziei. Seria debiutująca na rynku pod skrzydłami ówczesnego giganta, Electronic Arts, w 2008 roku była czymś nowym, świeżym i dość innowacyjnym, co zauważyć musiał każdy sceptyk. Po blisko 7 latach temat powraca, wszak na czerwiec zaplanowano debiut wspomnianego Catalyst – ni to sequela, ni to prequela, ni to restartu przygód Faith. I nie tylko w temacie historii ta gra ma problem ze znalezieniem własnej tożsamości.
Kilka dni temu (2-4 kwietnia) uruchomiono zamkniętą betę najnowszego DOOM-a. Czwarta część chyba największej serii studia id Software powoli zmierza ku półkom sklepowym, wszak datę premiery ustalono na 13 maja bieżącego roku. Deweloperzy są zatem na etapie, gdzie nawet minimalne zmiany trudno wprowadzić (szczególnie w rozgrywce). Jak zatem wyglądały przedpremierowe testy trybu multiplayer oczami gościa, który nigdy nie grał w żadną część z tego cyklu? Świetnie!
Przez blisko 2 godziny tańczyłem z Platynowym Demem – kolejną próbką możliwość od studia Square Enix w temacie Final Fantasy XV. Epizod Duscae, poprzednia pokazówka FFXV, ukazał się tylko na PlayStation 4 i siłą rzeczy nie mogłem jej przetestować. Tym razem się udało! Mimo wszystko nie nawróciło mnie to na ścieżkę objawienia. Co więcej – dalej nie przekonałem się do Finali.