Pilotaż 10 - Westworld. Dziki zachód w klimacie sci-fi od HBO - Klaudyna - 5 października 2016

Pilotaż 10 - Westworld. Dziki zachód w klimacie sci-fi od HBO

[uwaga, w tekście znajdą się niewielkie spoilery dotyczące pierwszego odcinka serialu]

Klaudyna: Westworld. Produkcja HBO. Nazwiska: Hopkins, Harris, Nolan. Klimat sci-fi. Czego chcieć więcej na zachętę? Obejrzeliśmy i...?

FSM: Obejrzeliśmy i przekonaliśmy się, że Twoje życzenie z poprzedniego naszego blogowego starcia zostało spełnione. Kolejny Pilotaż przyniósł coś lepszego, bo pierwszy odcinek Westworld to rzecz leżąca na tak wysokiej półce, że twórcy telewizyjnych wcieleń MacGyvera i Zabójczej broni nie tyle jej nie widzą, co nawet nie wiedzą, gdzie ona jest.

K: Skoro mamy coś z górnej półki, zacznijmy może od początku. Czołówka! Pieczołowicie dopieszczona, z cudownymi zdjęciami, okraszona pięknymi dźwiękami. Rozpoczyna się pierwszy odcinek i już od startu wiesz, że to jest to! Kąciki ust idą lekko w górę, bo intuicja podpowiada - będzie wspaniale!

F: Co ciekawe, Westworld teoretycznie pochodzi z tej samej rodziny, co wspomniane wcześniej dwa seriale. To też jest nowa wersja starego dzieła, choć jakość gotowego produktu jest niepomiernie wyższa. Tym razem chodzi o film Michaela Crichtona z 1973 roku. Panowie Jonathan Nolan i J.J. Abrams oraz pani Lisa Joy wzięli za warsztat bardzo ciekawą wizję totalnego parku rozrywki i odpowiednio ją uwspółcześnili. Bo czym jest tytułowy Westworld?

K: Hym, alternatywną wersją rzeczywistości? Światem, do którego możesz wejść i zrealizować swoje... najskrytsze pragnienia - bez żadnych skutków ubocznych.

F: Alternatywą wersją rzeczywistości, na pewno. Ale to dotyczy całego uniwersum tego serialu. Rzecz dzieje się w nieokreślonej przyszłości, kiedy sztuczna inteligencja jest na tyle zaawansowana, że ludzie potrafią tworzyć roboty do złudzenia przypominające swoich twórców. Westworld zaś jest komercyjnym wcieleniem snu o mądrych maszynach - stworzono wyjątkowe miejsce idealnie odzwierciedlające Dziki Zachód. Na wielkim terenie "żyją" setki androidów mających do odegrania swoje role, a odpowiednio bogaci goście mogą do tego świata przyjechać i przeżyć przygodę życia. I nawet jeśli fabuła uderza w znajome tony, to punkt wyjścia jest wyśmienity. Co, poza wspomnianą, bardzo ładną czołówką, ujęło Cię w tym pilocie?

K: Wiem, że pewnie powinnam wspomnieć o fabule, aktorach, ale... muzyka! Wyśmienita muzyka spod ręki pana Ramina Djawadi, którego nazwisko absolutnie nic mi nie mówi. Bardzo ładny dla ucha motyw przewodni plus nienachalne covery znanych współczesnych utworów wpisują się w klimat.

F: Muzyka świetna, jak najbardziej (a pan Ramin to twórca oprawy m.in. do Gry o tron czy Person of Interest, które przecież dobrze znasz). Cała strona techniczna, wizualna, jest - jak to w przypadku HBO być musi - na najwyższym poziomie. Mi natomiast bardzo spodobało się pokazanie tego świata "od wewnątrz". To roboty są głównymi bohaterami i na ich terenie spędzamy najwięcej czasu. Ludzie i całe zaplecze parku to bonus, urozmaicenie punktu widzenia. W pierwszych scenach akcji właściwej nie jesteśmy zresztą pewni, kto jest gościem, a kto gospodarzem (bo tak są nazywane androidy w WW). Gdy James Mardsen okazał się być robotem zaprogramowanym, by kochać postać graną przez Evan Rachel Wood, pomyślałem - o, to dobre.

K: Mnie też to się podoba, ale... Akcja skupia się na androidach, jak mówiłeś. W idealnie zaprogramowanym świecie na obraz i podobieństwo nasze nagle zaczyna się coś zmieniać. Dochodzi do szeregu odstępstw od reguły. Nie jest to nic oryginalnego i w zasadzie porusza chyba jedną z najczęściej eksploatowanych przez kino sci-fi obaw - a co jeśli androidy zaczną się indywidualizować, zaczną odczuwać, zapragną wyrwać się ze scenariuszowych ram? Bo zdaje się, że akcja Westworld właśnie do tego zmierza.

F: Grunt to wykorzystać znane podstawy i zrobić z nich coś ciekawego. Żadne z nas nie zna oryginału, ale podobno serial już na początku znacznie poszerza naszą wiedzę o tym świecie. Androidy zaczynają być coraz bardziej ludzkie, a sami ludzie nie bardzo wiedzą, co z tym zrobić. Szef programistów analizuje i naprawia, pani korporacyjna szycha trzyma wszystko w ryzach, ale na pewno wie więcej, niż mówi, Anthony Hopkins jako ojciec technologii jest trochę oderwany od świata, ale na pewno odegra bardzo ważną rolę w tym wszystkim, no i jest jeszcze Koleś w Czerni. Tutejszy Randall Flagg (jak go określił kolega)...

K: Skojarzenie z Randallem Flaggiem również miałam w głowie. Wydaje mi się, że to postać zatracona w alternatywnym świecie, który odwiedza od lat, bardzo regularnie. I wszystko wskazuje na to, że nie jest sympatycznym gościem. Nie znamy jeszcze jego motywów, ale bycie czarnym charakterem ma wypisane na twarzy.

F: Westworld rysuje nam dwie główne osie fabuły. Po pierwsze, co będzie się działo z robotami, które zaczynają być coraz bardziej jak my, po drugie, jaki jest plan tajemniczego pana w czarnym? To wystarczy, by z powodzeniem zapełnić kolejne 9 odcinków i rozgrzewać fora dyskusyjne. Już teraz ludzie snują bardzo fajne teorie na temat tożsamości Czarnego, na temat ukrytego planu Anthony'ego Hopkinsa i całej masy innych rzeczy. No i pozostaje jeszcze jedna klasyczna zagrywka w tego typu historiach...

K: Klasyczna zagrywka? Pewnie myślisz o czymś zupełnie innym niż ja. Bo tak sobie myślę... mimo skupienia się na niezwykle ludzkich androidach, ogólny wydźwięk tego serialu będzie uderzał w człowieczeństwo. Przez pryzmat androidów kondycja ludzkości, współczesnych lub zbliżających się problemów zostanie mocno zarysowana.

F: W szerokim spektrum na pewno będzie dokładnie tak, jak mówisz. Mi chodzi o coś prostszego. Pytanie "czy ten ktoś na pewno jest człowiekiem?" :)

K: Aaaaa. Wielce prawdopodobne, że tak sobie będziemy przez kolejne odcinki gdybać. Jak w Battlestar Galactica!

F: Bo nie ulega wątpliwości, że kolejne odcinki oglądać będziemy i gorąco wszystkich do tego zachęcamy. Żebyście też doświadczyli ogromu pracy włożonej w stworzenie żyjącego świata po drugiej stronie ekranu. By takie małe smaczki, jak używanie przez roboty tych samych kwestii, ale o różnym zabarwieniu emocjonalnym w zależności od scen, zachwycały niejeden raz.

K: W sumie, nawet gdyby Westworld okazałby się konglomeratem wszystkich dobrych i sprawdzonych zagrań występujących w science-fiction, nie miałabym nic przeciwko. Nie trzeba daleko wstecz szukać - w Stranger Things zdecydowanie się to udało.

F: No to mamy zgodność. Pilotażowy odcinek nowego serialu z logo HBO to naprawdę świetna sprawa. Cieszę się, że produkcja w końcu trafiła do widzów (pierwsze wzmianki o nowym Westworld mają już parę lat na karku...). Oglądać!

Klaudyna
5 października 2016 - 19:50