Jednym z najciekawszych aspektów fenomenu Gwiezdnych Wojen jest olbrzymi świat, wykreowany przez rozlicznych sympatyków filmów George’a Lucasa. Książki, komiksy, gry – wszystko to niebywale wzbogaciło i tak już rozbudowane i fascynujące uniwersum. Przez ponad 36 lat powstały setki takich dzieł, zaliczając się do tzw. Expanded Universe. Gdy Disney, posiadający obecnie prawa do marki Star Wars, oznajmił iż „zrywa” z całym tym dorobkiem, wśród fanów zawrzało. W niniejszym tekście postaram się przybliżyć co ocalało z rozszerzonego uniwersum oraz czego możemy się spodziewać w najbliższej przyszłości. Warto bowiem zaznaczyć, że chociaż nowych filmów spod znaku Star Wars nie ma jeszcze w kinach, to od pewnego czasu wydawane są już zgodne z nimi książki. Maszyna musi się kręcić…
Literatura
Expanded Universe (EU), czyli rozszerzony wszechświat powstał w 1978 roku wraz z książką Spotkanie na Mimban napisaną przez Alana Deana Fostera. Od tego czasu nieustannie się rozwijał, głównie za sprawą książek, których powstało kilkaset(!). Dość powiedzieć, że w języku polskim wydano ich ponad 147, a poszczególne serie i tytuły były tak dobre, że fani chętnie widzieliby je w postaci filmowych adaptacji. Wśród najpopularniejszych książkowych epizodów w świecie Gwiezdnych Wojen warto wymienić chociażby tzw. Trylogię Thrawna, opowiadającą o genialnym strategu, któremu udało się niemalże odbudować potęgę Imperium. Na kartach książek możemy też prześledzić losy Jacena i Jainy Solo, dzieci Hana i Lei solo, będących młodymi adeptami Jedi rozwijającymi się pod okiem przez samego Luke’a Skywalkera. Narodziny nowego pokolenia rycerzy Jedi opisuje z resztą dokładnie trylogia Akademia Jedi – samą akademię powinni natomiast kojarzyć gracze, ponieważ pojawiła się w grach Star Wars: Jedi Knight II: Jedi Outcast i Star Wars: Jedi Knight: Jedi Academy.
Z ciekawych postaci, które pojawiły się w książkach należących do Expanded Universe należy także wymienić Marę Jade – rudowłosą kobietę, będącą prawą ręką Imperatora Palpatine, a następnie przemytniczką i ostatecznie Jedi oraz żoną Luke’a Skywalkera. Jade była pierwszą postacią z książek, która doczekała się swojej własnej figurki firmy Hasbro. Ponadto, była bohaterką dodatku do Star Wars Jedi Knight: Dark Forces II zatytułowanego Star Wars Jedi Knight: Mysteries of the Sith. To z resztą świetny przykład na to, jak różnorakie utwory ze świata Gwiezdnych Wojen potrafiły ze sobą współgrać i być spójne.
Podobną synergię osiągnięto w przypadku książki i gry wideo noszących wspólny tytuł Star Wars: Shadows of the Empire. Opowiadana przez nie historia toczy się pomiędzy wydarzeniami znanymi z filmów Imperium Kontratakuje i Powrót Jedi. Pojawiła się w nich postać przemytnika Dasha Rendara, przyjaciela Hana Solo, który pomaga chronić Luka Skywalkera przed zagrożeniem ze strony tajnej organizacji zwanej Czarnym Słońcem. Podejmuje się ponadto misji odnalezienia Hana Solo, zamrożonego w karbonicie i uprowadzonego przez łowcę nagród Bobę Fetta. Co ciekawe, Cienie Imperium okazały się tak dobre, że nawet najbardziej zagorzali przeciwnicy Expanded Universe uważali je za część kanonu Star Wars. Tytuł ten doczekał się także własnej serii figurek firmy Hasbro, a fani wielokrotnie podkreślali, że przedstawiona w nim opowieść nadawałaby się na kolejną filmową odsłonę gwiezdnej sagi. Sama gra również odniosła wielki sukces, wpisując się na stałe w historię elektronicznej rozgrywki. Poza świetną jak na czasy swojej premiery oprawą graficzną oferowała bowiem unikalne połączenie elementów platformowych i trzecioosobowej strzelaniny (nieco w stylu popularnego wówczas Tomb Raidera) z elementami symulatora lotu. To właśnie w Star Wars: Shadows of the Empire mogliśmy uczestniczyć w bitwie na Hoth, obwiązując nogi imperialnym łazikom bojowym AT-AT.
Expanded Universe to jednak nie tylko nowe epizody historii znanych nam postaci i wprowadzanie nowych bohaterów. Książki wyjaśniły i rozwinęły także tematy, które były niedopowiedziane w filmach. Skąd rebelianci wiedzieli, że słabym punktem AT-AT są ich nogi i podbrzusze? Dlaczego Sithów było zawsze tylko dwóch, choć w zamierzchłych czasach starej republiki stanowili całą armię? Jak Han Solo zdobył Sokoła Millenium i co łączyło go z Lando Carlisianem? Jaki był „program polityczny” Imperium i dlaczego w jego szeregach nie można było znaleźć przedstawicieli obcych ras? Rozszerzony świat z książek i komiksów bardzo wzbogacił Gwiezdne Wojny i nadał im sporo głębi. Dlatego szkoda, że Disney zdecydował się to wszystko odrzucić, chociaż warto zaznaczyć, że nie całkowicie, a niektóre elementy mają być wykorzystane w nowych filmach.
Drew Karpyshyn
Jeśli lubicie serię gier Mass Effect, nazwisko to jest Wam zapewne znane. Twórca niesamowitego i niezwykle dopracowanego uniwersum tej kosmicznej opery od BioWare jest także autorem pięciu książek Star Wars osadzonych w czasach tzw. Starej Republiki. Warto przy okazji wiedzieć, że to właśnie Gwiezdne Wojny są mocno winne temu, że zakończenie Mass Effect 3 było dla tak wielu graczy rozczarowujące. Karpyshyn został bowiem oddelegowany przez BioWare do prac nad Star Wars: The Old Republic. Jest to interesujące dlatego, że autor miał ponoć zupełnie inną wizję zakończenia historii Sheparda – bardziej mroczną i niepokojącą, czego zapowiedzią jest rozmowa z Harbringerem w rozszerzeniu DLC The Arrival do Mass Effect 2. Obecnie Drew Karpyshyn wycofał się chwilowo z pracy nad grami wideo, po to by w pełni skupić się na pisaniu książek. |
Warto wspomnieć także o komiksach spod znaku Gwiezdnych Wojen. W Polsce nie było wprawdzie ich tak wiele wydanych jak książek, jednak wśród nich pojawiły się dwie zapewne najważniejsze, a na pewno najbardziej rozpoznawalne serie, czyli Mroczne Imperium (Dark Empire) i Mroczne Imperium II (Dark Empire II). Komiks ten charakteryzował się charakterystyczną mroczną kreską i ograniczoną paletą kolorów, ciężkim klimatem oraz wstrząsającą fabułą, w której młody sklonowany Imperator Palpatine zaczyna na nowo podbijać galaktykę, a jego moc jest tak potężna, że na Ciemną Stronę przechodzi sam Luke Skywalker. Komiks ten podzielił fanów Star Wars, jednak jedno jest pewne – żaden miłośnik sagi Lucasa nie przejdzie koło niego obojętnie. Co ciekawe, polski wydawca z sobie tylko wiadomych przyczyn nie zdecydował się wydać trzeciej części, zamykającej całą historię, zatytułowanej Empire’s End.
Filmy i seriale
Expanded Universe to jednak nie tylko gry, książki i komiksy, ale też filmy telewizyjne i seriale, w tym seriale animowane. Filmy fabularne wyprodukowano trzy, jeszcze za czasów kinowych premier starej trylogii George’a Lucasa. Wszystkie z nich łączy także to, że spotkały się z bardzo zimnym przyjęciem krytyków i fanów. Najgorzej wypadł w tym The Star Wars Holiday Special, czyli film wyemitowany 17 listopada 1978 roku w stacji CBS i nigdy więcej nie powtórzony. Już samo to świadczy o tym, czego możemy się po nim spodziewać. Co ciekawe, w filmie tym występują praktycznie wszyscy najważniejsi aktorzy znani z trylogii Lucasa, w tym Mark Hamill jako Luke Skywalker, Harrison Ford jako Han Solo i Carrie Fisher jako Leia Organa. Akcja umiejscowiona jest tuż po wydarzeniach znanych z Powrotu Jedi i opowiada o tym, jak Chewbacca pragnie udać się na swoją rodzinną planetę Kashyyyk, by móc świętować z rodziną Dzień Życia, święto niezwykle ważne dla Wookiech. W podróży na zalesioną planetę próbują im przeszkodzić jednostki, wciąż jeszcze silnego Imperium. Brzmi jak fabuła wymyślona na siłę, prawda? By tego było mało, sam film zawiera elementy musicalowe i animowane. Jeśli zechcecie go obejrzeć na własną odpowiedzialność, w sieci można znaleźć nagrania w fatalnej jakości. Chociaż został wyemitowany tylko raz, niektórzy fani nagrali go na kasety VHS. Teraz jest więc także dostępny w Internecie, ale jak już wspominałem, sam Lucas wolał o nim zapomnieć, więc to już nienajlepiej świadczy. Do kolejnych filmowych wpadek spod znaku Gwiezdnych Wojen warto zaliczyć także dwa pozostałe filmy zatytułowane Przygoda wśród Ewoków (The Ewok Adventure: Caravan of Courage) (1984) i Ewoki: Bitwa o Endor (Ewoks: Battle for Endor) (1985). Niewielkich rozmiarów „miśki” z zalesionego księżyca Endor cieszą się wśród fanów sagi równą „popularnością” co Gunganie i Jar Jar Binks, więc i w tym przypadku nie będę Was raczej zachęcać do oglądania. Warto także wspomnieć, że z filmami powiązany był serial Ewoki (Ewoks) emitowany w latach 1985-1987.
Nieco lepiej wypadał film animowany zatytułowany Droids: The Great Heep wyemitowany w 1986 roku. Powiązany był on z telewizyjnym serialem animowanym zatytułowanym po prostu Droidy (Droids), emitowanym w 1985 roku. Na dobre telewizyjne produkcje spod znaku Gwiezdnych Wojen musieliśmy jednak czekać naprawdę długo, bo aż do 2003 roku gdy pojawił się serial animowany Gwiezdne wojny: Wojny klonów (Star Wars: Clone Wars) emitowany przez Cartoon Network. Seria ta została wyprodukowana przez niezwykle cenionego twórcę Genndiego Tartakovskiego, znanego wcześniej z takich produkcji jak Samuraj Jack i Laboratorium Dextera. Co ciekawe, tematu wojen klonów było Lucasowi mało, więc po animowanym serialu rysunkowym, przyszedł czas na animacje 3D. Tak oto powstał film Gwiezdne wojny: Wojny klonów (Star Wars: The Clone Wars) (2008) stanowiący wstęp do serialu telewizyjnego zatytułowanego, a jakże, Gwiezdne wojny: Wojny klonów różniącego się jednak nieznacznie od swojego poprzednika angielskim tytułem, który brzmiał Star Wars: The Clone Wars. Na podstawie serialu powstały oczywiście figurki oraz całkiem niezłe gry wideo. Serial ten tworzony i emitowany był aż do 2013 roku, do czasu przejęcia marki przez Disneya, który szybko zaczął tworzyć podwaliny pod uniwersum pod nowe filmy.
Holocron i klasyfikacja kanonu
Nad tak wielkim Expanded Universe trzeba było jakoś zapanować. Tak narodził się tzw. Holocron, czyli forma uporządkowania i klasyfikacji poszczególnych dzieł umiejscowionych w świecie Gwiezdnych Wojen. Warto przy tym zaznaczyć, że odcięcie się od rozszerzonego uniwersum przez Disneya nie powinno nikogo dziwić… bowiem sam Lucas od początku zaznaczał, że choć nie ma nic przeciwko EU, to traktuje go jako swoisty „alternatywny świat”, a do kanonu należą tylko produkcje (głównie filmy) przy których bezpośrednio lub pośrednio pracował. Czym jest jednak dokładnie sam wspomniany już Holocron? Ponieważ pomimo naprawdę niezłej spójności poszczególnych dzieł z Expanded Universe nie udało się uniknąć różnorakich sprzeczności logicznych, czasowych i fabularnych, opracowano system klasyfikacji kanonu, mający wskazywać, które dzieła mają największą „wartość” dla świata Gwiezdnych Wojen. W ten sposób można rozstrzygać konflikty, która wersja poszczególnych wydarzeń jest prawdziwa. Lista prezentuje się następująco:
Nowy kanon i czego możemy spodziewać się w przyszłości
Zaznaczając, że Lucas za kanoniczne uważał jedynie swoje produkcje, Disney postanowił ustalić kanon na nowo i przenieść niemalże całe znane nam dotychczas Expanded Universe do nowej kategorii zwanej „Legends”. Należy ją traktować jako swoisty alternatywny świat, czyli coś dobrze znanego fanom Star Treka, który to doczekał się już wielu „restartów”. Warto dodać, że poza filmami Lucasa do nowego kanonu wliczono także oba seriale spod znaku Clone Wars. By wyjaśnić działania Disneya warto posłużyć się cytatem z oficjalnych stron internetowych, przetłumaczonym przez serwis Star-Wars.pl:
„W celu zapewnienia maksimum wolności dla twórców nowych filmów, a także w celu stworzenia elementu zaskoczenia dla publiczności, "Gwiezdne Wojny: Epizody VII-IX" nie opowiedzą tej samej historii, co Expanded Universe po "Powrocie Jedi". O ile znane czytelnikom uniwersum z pewnością się zmieni, nie zostanie też do końca odrzucone. Twórcy nowych "Gwiezdnych Wojen" mają pełny dostęp do dotychczasowego EU, którego elementy pojawią się między innymi w serialu "Star Wars Rebels". Inkwizytor, Imperialne Biuro Bezpieczeństwa, czy Sienar Fleet Systems to elementy pojawiające się w nowej animacji, a swoje początki mają jeszcze w grach RPG z lat 80-tych.”
Z wypowiedzi tej można jasno wywnioskować, że Disney będzie teraz „pożyczać” co mu się podoba do swoich nowych produkcji, jednocześnie nie gwarantując żadnej wierności staremu Expanded Universe. Jak to wyjdzie w praktyce będziemy musieli zobaczyć sami, jednak warto zaznaczyć, że do pisania książek z nowej wersji uniwersum zgłaszają się już znani fanom autorzy, którzy sprawdzili się w poprzednim EU. Być może, nowy „odświeżony” świat Gwiezdnych Wojen niewiele więc straci po przejściu starych książek, gier i komiksów do kategorii „Legends”, a pewne rzeczy będzie można opowiedzieć na nowo i lepiej.
Warto dodać, że niektóre nowe tytuły książkowe już się pojawiły. Mowa o Star Wars: A New Dawn, Star Wars: Tarkin i Star Wars: Heir to the Jedi. Już w marcu ukaże się natomiast kolejna książka, zatytułowana Star Wars: Lords Of The Sith. Najważniejszy wydaje się serial Star Wars: Rebelianci produkowany przez Lucasfilm i Lucasfilm Animation. Fabuła osadzona jest 15 lat po Zemście Sithów i 4 lata przed Nową Nadzieją. Serial wprowadza do historii zupełnie nowe postacie, czyli załogę statku kosmicznego Duch, która postanowiła walczyć z będącym u szczytu swej potęgi Imperium. Start emisji produkcji na kanale DisneyXD poprzedzał film Rebelianci: Iskra Rebeli będący jednocześnie pilotowym odcinkiem serialu. Nowa historia została przyjęta przez fanów całkiem ciepło i trzyma poziom seriali spod znaku Clone Wars. Być może należy to traktować jako dobry znak, że podobnie będzie z kolejnymi produkcjami spod znaku Gwiezdnych Wojen. Przez długie lata Expanded Universe było bowiem całkiem spójne i przejrzyste, dlatego nic dziwnego, że oczekiwania wobec nowych produkcji będą na pewno wysokie.
Zabawny jest natomiast fakt, że chociaż wszystkie wydarzenia spod znaku Starej Republiki również wyleciały z kanonu, zapewne nikt z Disneya nie pokusi się o tworzenie ich na nowo. Czasy przedstawione w książkach Drewa Karpyshyna i grach Star Wars: Knights Of The Old Republic, Star Wars: Knights Of The Old Republic II oraz Star Wars: The Old Republic są bowiem tak odległe od filmów Lucasa, że ryzyko niezgodności będzie praktycznie zerowe. Swoją drogą, nie wiem czy zamiast Filmu przedstawiającego wydarzenia toczące się po Powrocie Jedi, nie wolałbym obejrzeć produkcji osadzonej właśnie w czasach, gdy Imperium Sithów było potężne, a technologia jeszcze nie była tak rozwinięta.