Recenzja Redout - Pita - 11 września 2017

Recenzja Redout

Pita ocenia: Redout
85

Red-out – zjawisko utraty przez pilota statku powietrznego przytomności w wyniku napłynięcia krwi do górnej części ciała (szczególnie do głowy i mózgu). Pilot doświadcza red-outu w wyniku działania przeciążenia przy manewrach "przez brzuch" samolotu.

Uwielbiam WipEouta i niesamowicie ucieszyłem się z Omega Collection. Ale zarazem to już było - i dostałem piękną kompilację zamiast nowego produktu. Spoglądając na wyniki sprzedaży, ze smutkiem przypuszczam, że WipEout przypuszczalnie jest martwy, co nie oznacza, że martwy jest sam gatunek. I Redout jest tego dobrym przykładem.

Chociaż inspiracje tytułem wydawanym przez Sony są tutaj natarczywie widoczne, to Redout zachowuje swój styl przede wszystkim w kwestii środowisk oraz samej fizyki jazdy. Jest bardziej przyziemny pod względem prezentacji środowiska, a zarazem odjechany. Jest szybki, lecz dzięki innej pracy kamery, odpowiednim sztuczkom do budowania poczucia prędkości i systemu skręcania - jest szybszy inaczej niż konkurenci. Do tego obok WipEouta jest dla mnie jedynym tytułem gatunku ostatnich lat która sprawia wrażenie tytułu z budżetem.

 

Od pierwszego kontaktu z grą czuć, że jest to produkt powstały z miłości do gatunku. Gra jest ogromna - kampania to rozbudowana podróż, nie brakuje dodatkowych trybów rozgrywki, można grać po sieci lub po split-screenie na jednej konsoli. Muzyka to coś co określiłbym jako future-racer-music i świetnie komponuje się z resztą gry, która absolutnie rządzi jeśli chodzi o sound engine. Na dobrym nagłośnieniu ciarki przechodzą po plecach.   

Na dobrym ekranie widać SZYBKOŚĆ. Jeżeli istnieje jakaś sztuczka do budowania poczucia prędkości to została wykorzystana w Redout. Efekty cząsteczkowe, położenie kamery, paski na otoczeniu, odpowiednie teksturowanie, zabawa skrętami - level designerzy, graficy, programiści i game designerzy zrobili wszystko, żeby w najwyższej klasie poczuć PĘD.

Ah i Redout jest brutalny, tam gdzie WipEout brutalnym bywał na początku swego istnienia. Od pewnego momentu tras trzeba wyuczyć się na pamięć do poziomu jaki pamiętam z pierwszych gier gatunku. Szybko musimy nauczyć się jeździć szybko - a korkociągi, tunele, rampy i wzniesienie czynią trasy tyle atrakcyjnymi co też zdradliwymi. Szczególnie, gdy jeździmy czując jak grawitacja ucieka nam spod dyszy, i wtedy czujemy F-Zero GX. A ciężko o lepszą rekomendację.

Redout może zbyt wbił się w cień WipEouta, ze względu na wygląd swoich statków, lecz jest znacznie więcej niż klonem. Extreme-G zniknęło, na F-Zero czekamy, WipEout dostał remaster. Jest Redout. Wydawało mi się, że dostanę po prost klona WipEouta. Jest dużo, dużo lepiej. Future Racery wracają - ale czy zostaną, zależy już tylko od sprzedaży

Pita
11 września 2017 - 19:35