Samo życie - recenzja filmu Atak Paniki - fsm - 20 stycznia 2018

Samo życie - recenzja filmu Atak Paniki

Nie wiem, czy przez lata posuchy na polskim rynku filmowym zdążyłem się nieco do rodzimej kinematografii zniechęcić, czy sposób reklamowania naszych filmów jest nadal tak takim sobie poziomie, ale Atak paniki to produkcja, która na zwiastunach i plakatach nie wygląda jakoś rewelacyjnie. Dopiero cała masa niezwykle pozytywnych recenzji zmusiła mnie do wyjścia do kina. I dobrze zrobiła ta masa, bo masa ma rację. Atak paniki to świetny film. Bardzo życiowy, zabawny, trzymający w napięciu, pędzący na złamanie karku, ze świetnym finałem. To najkrótsza recenzja, jaką mogę napisać. Ale jeśli jesteście zainteresowani dłuższą - zapraszam.

Pozwolę sobie od razu zlikwidować najprostsze filmowe skojarzenie, jakie budzi Atak paniki. Że to polska wersja Dzikich historii. Jedyne punkty styku to wielowątkowość i obecność wielu osób na plakacie (w tym panny młodej w centrum). Argentyński film skupia się na przekraczaniu granic ludzkiej cierpliwości, co prowadzi do wybuchów przemocy. Polski film to przeplatające się filmowe nowelki, które łączy dużo więcej niż tylko pewna doza dzikości. Atak paniki to naprawdę inny film, choć - co piszę z niekłamaną przyjemnością - jest równie dobry.

Atak paniki jest pełnometrażowym debiutem Pawła Maślony, twórcy krótkich metraży i scenariusza do Demona Marcina Wrony. Młodemu twórcy filmowego obycia mogą zazdrościć bardziej doświadczeniu koledzy. Atak jest dobrze nakręcony, świetnie udźwiękowiony (zrozumiałe dialogi, dobre efekty przestrzenne, świetna muzyka autorstwa Jimka), dynamicznie zmontowany - co w obliczu tylu wątków jest niezbędne - i bardzo dobrze poprowadzony przez nieco ponad półtorej godziny seansu.

Wielka w tym zasługa tak scenariusza, jak i ekipy aktorskiej. Atak paniki łączy ze sobą 7 wątków, zaczyna się od samobójstwa i bez zbędnej zwłoki (ha) leci dalej. Historie wydają się od siebie zupełnie oderwane, jedne zyskują więcej czasu ekranowego, inne mniej, ale każda jest "jakaś" i każda ma swój udział w fantastycznej finałowej sekwencji, podczas oglądania której byłem napięty jak struna. Serio. Tak intensywny natłok emocji wciąż jest rzadkością w kinie, nie tylko polskim. Oklaski! W całym tym precyzyjnie ułożonym bałaganie mamy wspomnianą ekipę - aktorów młodych, zdolnych i raczej nieznanych. Największe nazwiska to Artur Żmijewski, Dorota Segda i Magdalena Popławska - wszyscy w świetnej formie i wszyscy dosyć rzadko oglądani ostatnio na ekranie. Towarzyszący im koledzy i koleżanki odwalają kawał świetnej roboty, a dzięki niskiej zawartości gwiazdorstwa w całość łatwiej uwierzyć.

Na koniec ważna uwaga - Atak paniki jest reklamowany jako szalona komedia, ale nią do końca nie jest. Jest to film szalony i bywa bardzo zabawny, ale przez całą swoją "życiowość" śmiech jest gorzki, wszytko podszyte jest dramatem i można pokusić się o stwierdzenie, że film Maślony jest tak samo komediowy jak Dzień świra. I tu i tu widz ma okazję do rechotu, ale gdzieś w tle uderza go dobrze rozwinięty zmysł obserwacji twórców i myśli sobie "tak, to prawda, tak właśnie jest". Atak paniki to sukces. Mądry film rozrywkowy, któremu niczego nie brakuje. Wizyta w kinie była wyjątkowo udana. Polecam!

Ocena:

fsm
20 stycznia 2018 - 20:38