Recenzja Spy Chameleon – cukry proste w małej dawce - Brucevsky - 7 lutego 2018

Recenzja Spy Chameleon – cukry proste w małej dawce

Brucevsky ocenia: Spy Chameleon: RGB Agent
57

Na pewno doskonale znacie tę sytuację. Po kilku godzinach wyczerpującej psychofizycznie pracy, wracacie do domu, ogarniacie sprawy do zrobienia i na koniec dnia znajdujecie te kilkanaście minut dla siebie. Jesteście zbyt zmordowani, by zdecydować się na coś bardziej angażującego i ruszyć do przodu z kolejnym rozdziałem epickiej historii w wirtualnym świecie. Znakomicie sprawdzają się wówczas indyki – najlepiej takie bazujące na prostych założeniach i nie wymagające od gracza zbyt wiele. Wart polecenia w takiej sytuacji jest Spy Chameleon.

Po kilku miesiącach spędzonych w Liberty City i parunastu godzinach biegania po galaktykach z Mario, szukałem czegoś krótkiego, prostego, ale wciągającego. Wybór padł na Spy Chameleon, a więc tytuł zręcznościowo-logiczny, w którym kierujemy kameleonem reprezentującym złodziejski fach podczas wykonywania kilku misji. 

Na czym polega propozycja małego hiszpańskiego studia? Akcja prezentowana jest z lotu ptaka. Kierujemy kameleonem, który musi dotrzeć z punktu A do punktu B, zbierając wszystkie muchy i nie dając się po drodze zauważyć robotom-strażnikom, kamerom i tym podobnym. Zadanie naszemu przebiegłemu herosowi ułatwia zdolność zmieniania barw, pod każdym z czterech głównych przycisków akcji ukryty jest inny kolor. Odpowiednie manewrowanie i dobieranie odcienia skóry pomaga bez szwanku dotrzeć do celu. Proste? Proste. Założenia zrozumieć łatwo, potem zostaje już tylko wykorzystać umiejętności w praktyce i obmyślić sposób na każdą z 75 plansz.

Spy Chameleon zaoferował mi trochę wyzwania, ale nigdzie nie zaciąłem się na dłużej. Napisy końcowe zobaczyłem po mniej niż dwóch godzinach, a jak pokazuje lista trofeów, całość da się przebiec nawet w mniej niż osiemnaście minut. Mimo to jest co robić, bo autorzy przygotowali sporo dodatkowych wyzwań dla co bardziej znudzonych, a także kilkanaście trofeów. Dodatkowo swój prosty koncept obudowali przyjemną dla oka – w żadnej mierze nie rewolucyjną czy zapadającą w pamięć, ale jednak solidną – oprawą audiowizualną. Dźwięki i melodie w tle nie drażnią, grafika spełnia swoje zadanie.

To nie jest indyk, który oferuje świetną historię, ma unikalną stylistykę czy próbuje wpuścić powiew świeżości do sprawdzonych i ogranych rozwiązań. To prosta, ale dopracowana w fundamentach gra, w której można przez kilkanaście minut wieczorem sprawdzić swój refleks i zmusić rozum do myślenia, miło spędzając przy tym czas. Jeśli tego akurat szukacie, na pewno warto opowieść o złodziejskim kameleonie sprawdzić.

Brucevsky
7 lutego 2018 - 16:42