Tabu
Jak dobrze ugryźć temat tabu w grach komputerowych? Od czego zacząć? O czym nie zapomnieć? Na co zwrócić uwagę? Tyle pytań. Najlepiej zacząć od definicji słowa, które chcemy wykorzystać. Tak więc idąc za Słownikiem języka polskiego PWN (z pominięciem pierwszego znaczenia, w przypadku gier wideo mało istotnego): „2. «nietykalna świętość» 3. «to, o czym się nie mówi lub co jest zakazane»”. W tym przypadku będzie chodzić o tematy tabu związane z grami komputerowymi. Growe tabu nie obejmują jednak tylko rzeczy związanych z fabułą, historią czy postaciami. Growe tabu obejmuje również rozwiązania gameplejowe, techniczne czy promocyjne.
Zacznę jednak rozważania o tabu w grach na dość prostym, bo opartym na propagandzie, przykładzie. Będzie to mod do popularnej niegdyś strzelanki, nazywanej swego czasu „królem drugowojennych FPSów”.
Call of Duty 2: The Waffen SS Edition
The Waffen SS Edition jest modyfikacją do Call of Duty 2. Pozwala nam się wcielić w SSMANA. Fakt ten i fabuła (którą można nazwać w skrócie prequelem do Wolfenstaina: The New Order) jednak nie sprawia, że tytuł ten może być przez to naprawdę uznany za łamiący tabu jakim jest granie nazistowskim zbrodniarzem, ponieważ kłamałbym twierdząc, że samo sterowanie oddziałami ssmanów jest kontrowersyjne i niespotykane nigdzie indziej. Przekroczona granica tabu leży gdzie indziej.
Patrząc na sprawę z szerszej perspektywy, sterowanie bandami niemieckich bandytów ze Sztachet Ochronnych jest całkiem częste w grach komputerowych. W Soldiers: Ludzie Honoru z 2004 roku sterujemy obersturmführerem Michaelem Wittmannem, skądinąd znanym ssmańskim dowódcą oddziału pancernego, w serii Hearts of Iron grając hitlerowcami posiada się oddziały militarne SS, ba! w części czwartej z 2016 roku można nawet spełnić sen Himmlera i obalić Hitlera, w Company of Heroes: Tales of Valor z 2009 roku braliśmy dowodzenie nad wojakami z SS, a w Decisive Campaigns: Case Blue z 2012 roku, himmlerowski burdel wpływał na podejmowane przez nas decyzje na froncie wschodnim. Czyli jak widać cień SS nad grami komputerowymi unosi się cały czas.
Więc co jest nie tak z The Waffen SS Edition? Dlaczego przyczepiłem się do tej gry jak alkoholik do pół litra?
Jak napisałem wcześniej, problem nie leży w samej rozgrywce, ani w bohaterze czy fabule ale w sposobie ich przedstawienia. Gra wybiela zbrodniarzy z SS. Najśmieszniejsze jest to, że trochę winy leży też po stronie twórców gry z Infinity Ward, ponieważ zrobili grę pozbawioną fabuły „dokładnej” na rzecz fabuły „ogólnej”. Pod słowem „dokładną” rozumiem skupienie się na osobistej historii poszczególnych ludzi w czasie historycznej burzy jaką była wojna (jak to było w Brothers in Arms), a pod słowem „ogólną” skrywa się uproszczenie do minimum osobistych przeżyć, aby pokazać ogrom bitew i rozmach walk frontowych. Herr AugustusNocturnis (twórca TWSSE) wykorzystał takie przedstawienie wojny do własnych, perfidnych, celów. Aby „pogłębić immersję” gracza, wspomniany twórca zawłaszczył oryginalną kampanię. Jak? O tym piszę poniżej.
Złożonością zmian (modyfikacji) ta produkcja do pięt nie dorasta Enderalowi od Skyrima, ani nawet nie dorównuje do 1936-1939 The Spanish Civil War (również mod do CODa 2). Autor, „uzasadniając” brakiem zainteresowania i kiepskimi umiejętnościami w tworzeniu nowych map, nie zmienił trzonu kampanii. Mapy, skrypty i misje wciąż są te same, autor po prostu pozamieniał za to modele nasze i przeciwników, napisał od nowa napisy, dodał kilka nowych pukawek i przeredagował dzienniki czytane między misjami. Mod, choć w wersji 1.0, jest jeszcze w fazie „early accesu”, jednakże nie wiele mu brakuję do przepoczwarzenia się w „pełen” produkt (AgustusNocturnis potrzebuje nagrać na nowo dialogi, pozamieniać modele niemieckich wozów gąsienicowych na alianckie samochody i usunąć parę irytujących baboli czysto technicznych). Dzięki zagarnięciu wspomnianego trzonu, mod oferuję wszystkie misje oryginalnej gry, co gwarantuje rozgrywkę i rozrywkę na wciąż wysokim poziomie.
Po tym przydługawym akapicie pora na główne danie, czyli wybielanie Waffen SS.
Waffen SS było przybudówką do SS (które było z kolei administracyjno-porządkowym nowotworem typowym dla rządów reżimu nazistowskiego) i jako takie miało ono robić za jego paramilitarne ramię. Czyli, w myśl ulubionego przez Hitlera „dzielenia i rządzenia”, miało wtrącać się do prowadzenia wojny i przeszkadzać żołnierzom z Wermachtu w działaniach wojennych, aby wywierać presję na dowództwie Wermachtu. Choć nazistowska propaganda dwoiła się i troiła, aby wmówić ludziom, że Waffen SS jest elitarna, to jednak mimo wszystko szeregowi zjadacze wurstu podchodzili do tej bandy sceptycznie. Brak zapału do wstępowania w szeregi „prywatnej armii” Himmlera doprowadził do sytuacji, w której Wierny Heinrich musiał zacząć werbować OBCOKRAJOWCÓW (między innymi muzułmańskich Chorwatów czy Hindusów). Rzecz jasna, aby to zrobić musiał się zdrowo ideologicznie i rasowo nagimnastykować.
Członkowie Waffen SS w działaniach wojennych cenili sobie najbardziej zbrodnie wojenne, a chętniej od książek o teorii taktyki bitewnej czytali Mein Kampf, (lubili uczyć się na własnych błędach), to jednak kilka ich watach wyrobiło sobie miano skutecznych wojowników. Im bliżej końca wojny, tym większy wpływ i udział w działaniach frontowych miało SS, tym samym Waffen SS. W 1945 roku Waffen SS było praktycznie najaktywniejszymi oddziałami militarnymi hitlerowskich sił zbrojnych. Podsumowując, pretorianie Hitlera potrafili walczyć jak nikt inny, ale w praktyce (oprócz zdławienia Powstania Warszawskiego we krwi, co nie było znowu takie trudne) nie odnieśli żadnego poważnego i mającego wpływ na wynik wojny zwycięstwa. Byli za to prawdziwymi olimpijczykami w zbrodniach wojennych i w zbrodniach przeciwko ludzkości. Tyle słowem przybliżenia czytelnikowi formacji paramilitarnych występujących jako główni aktorzy w omawianym modzie.
W produkcji Herr AgustusNocturnisa nie zobaczymy zabijania cywili, ani polowania na Żydów, mordowanie jeńców wojennych też jest nieobecne, będziemy za to światkami bohaterskiej walki ssmanów z Rosjanami, Brytyjczykami i Amerykanami. Zdobędziemy Moskwę, skazując tym samym miliony ludzi na śmierć, zdobędziemy Brytyjskie kolonie w Afryce (znowu skazując miliony na śmierć), a na koniec zdobędziemy Wielką Brytanię (skazując ich na picie piwa zamiast herbaty). Między kolejnymi misjami poczytamy dzienniki, w których Niemcy będą opisywać swoje frontowe przemyślenia, regularnie przypominając, że walczą dla firera i za Vaterland, a na planszach pomiędzy kolejnymi częściami kampanii poczytamy prawdy życiowe nazistowskich bonzów. W tej grze nigdzie nie padają informacje o zbrodniach wojennych i przeciw ludzkości, więcej nawet, przez dziennikową narrację i zachowanie naszych wirtualnych kolegów w czasie akcji bojowych naziści wychodzą na bohaterów. Właśnie tak przekraczana jest magiczna granica tabu. COD2:WSSE nie jest pozbawioną uczuć grą strategiczną, ani neutralnym symulatorem lotów. Przez zastosowanie konwencji strzelanki FPS można wykształcić pewne więzi między graczem a jego wirtualnymi towarzyszami, pokazać bohaterstwo innych postaci widziane oczami gracza, a nawet poczuć się żołnierzem walczącym ze śmiertelnym wrogiem. Problem zaczyna się wtedy, gdy walczymy po złej stronie barykady. Omawiana produkcja daje nam tą problematyczną możliwość.
Podsumowując, możliwe jest stworzenie gry FPS w której grałoby się ssmanem, ale wymagałoby to pokazania całego zła jakiego ta czarna sotnia dokonała na świecie, twórcy nie mogli by niczego ukryć. Oprócz bitew obowiązkowo należało by pokazać śmierć i zniżenie jakie nieśli ze sobą fanatyczni szowiniści Hitlera. Taka produkcja miałaby w sobie naprawdę dużą wartość. Bardzo podobną robotę odstawili ludzie z Relic Entertainment przy Company of Heroes 2, która strzelanką nie jest, ale za to nastawioną na opowiadaną historię RTSem, gdzie sterujemy Sowietami i bierzemy udział zarówno w chwilach walki jak i zbrodni wojennych krasnoarmiejców. Twór Herr AgustusNocturnisa nie ma tych elementów, a przez zagarnięcie oryginalnej kampanii mod wygląda jak laurka pisana przez zgrzybiałych niemieckich zbrodniarzy dla pokrzepienia starych, ssmańskich serc. W świetle łajdactw, zbrodni, draństw i mordów jakich dopuścili się ssmani, taki ich heroiczny obraz jest niedopuszczalny.
Ten artykuł jest wstępem do tematyki tabu w grach komputerowych. Zdaję sobie sprawę, że jest mocno nierówny, ale na tym polegają początki, czyż nie? Miło byłoby usłyszeć jakieś krytyczne uwagi od czytelników czy taki sposób pisania o tabu i jego łamaniu jest dobry, czy (oprócz gramatyki i interpunkcji) należałoby jeszcze coś zmienić. Najlepiej bym się czuł, gdybym tym tekstem zachęcił kogoś do poruszenia „zakazanych” tematów.
Jak poprzednio w głowie kiełkuje mi artykuł o pokazaniu w grach trzech najbardziej znanych ideologii, a w międzyczasie na horyzoncie myślowym jawią się teksty o różowym growym fanserwisie i kolejnej dawce egranizacji.