Recenzja komiksu Black Beetle. Bez Wyjścia - Froszti - 27 sierpnia 2021

Recenzja komiksu Black Beetle. Bez Wyjścia

Był „człowiek pająk”, był „człowiek nietoperz” i cała masa innych zamaskowanych dziwacznych herosów. Dlaczego więc obrońcą sprawiedliwości nie mógłby się stać „Czarny Chrząszcz”? Jeśli więc ktoś lubuje się w superbohaterskich historiach i chciałby spróbować czegoś innego niż oferuje Marvel czy DC, to tytuł The Black Beetle jest zdecydowanie dla niego.

Album Black Beetle. Bez wyjścia zamówiony z popularnej księgarni internetowej, to klasyczna pulpowa opowieść rodem z lat 30./40., która ma zapewnić czytelnikowi solidną porcję dobrej rozrywki. Jeśli więc ktoś poszukuje tego rodzaju kultury i nie będzie mu przeszkadzać spora dawka absurdalności niektórych treści, to z lektury tego komiksu powinien być mocno zadowolony.

Akcja komiksu przenosi czytelnika do początku lat 40. do miasta Colt City. Niegdyś spokojna i urokliwa metropolia, zaczyna się coraz mocniej pogrążać w odmętach mroku i niebezpieczeństwa. Kraj stoi bowiem na granicy nieuchronnej wojny, a Hitler i jego armia tylko czekają, aby podbić nowe tereny. Jedynym obrońcą uciśnionych jest tytułowy „Czarny Chrząszcz”. Zamaskowany heros przemierzający mroczne uliczki, będący ostatnią ostoją sprawiedliwości. Walczy on nie tylko z nazistami wyspecjalizowanymi w czarnej magii, ale również z włoską mafią, która wykorzystuje nieszczęście innych. Wszystko zmienia się w momencie, kiedy kilku ważnych gangsterów ginie w tajemniczym ataku. Black Beetle będzie musiał szybko wyjaśnić całą tajemnicę. Rozpoczyna więc on skomplikowane śledztwo, od którego będzie zależeć nie tylko przyszłość herosa, ale również całego miasta.

Fabuła od samego początku stawia na sprawdzone rozwiązania, oferując czytelnikowi dość prostą, momentami mocno zwariowaną, ale również bardzo wciągającą opowieść detektywistyczną, w której nie zabraknie mocniejszej akcji. Zamaskowany bohater nieposiadający żadnych specjalnych mocy mierzy się tu z próbą rozwiązania zagadki przeprowadzonego zamachu, pragnie odkryć tożsamość tajemniczego Labirynto, jednocześnie stara się przeciwdziałać nazistowskim agentom pragnącym zdobyć potężny artefakt. Na kolejnych stronach albumu dzieje się więc naprawdę sporo i całość jest przygotowana w taki sposób, że odbiorca na pewno nie będzie tutaj odczuwał nudy. Biorąc jednak pod uwagę specyfikę historii, nie należy od niej oczekiwać nadmiernie porywających i głębokich treści. Twórca z rozmysłem stawia na prostą popkulturową rozrywkę, wypełniając album masą akcji, dobrego humoru i wyraźnym wielkim zamiłowaniem do pulpowych opowieści z tego epoki (w której dzieje się akcja komiksu).

Tym, co najbardziej wyróżnia album na tle konkurencji, jest jego wyśmienita oprawa graficzna. Francavill w naprawdę mistrzowski sposób połączył tutaj historię i rysunki, tworząc nierozerwalną całość, która dosłownie na każdej stronie się idealnie uzupełnia. Pod względem ogólnego stylu, jego prace przypominają momentami rysunki Mignoli. Włoch potrafi jednak zachować wyrazistą odrębność i stworzyć coś, z czym mógł poradzić sobie tylko on.

Mamy więc tutaj do czynienia z naprawdę solidnym wprowadzeniem zarówno do uniwersum, jak i postaci „Black Beetle”, które powinno zachęcić wielu czytelników do sięgnięcia po kolejne tomy. Zachęcam również do sprawdzenia innych komiksów i nowości w księgarni TaniaKsiazka.pl.

Solidna dawka detektywistycznej opowieści z masą widowiskowej akcji, która wywoła na twarzach wielu miłośników komiksów, szeroki uśmiech zadowolenia.
Froszti
27 sierpnia 2021 - 11:21