Recenzja Murcielago #19 - Froszti - 12 listopada 2021

Recenzja Murcielago #19

W ofercie wydawnictwa Waneko wylądowała kolejna część (już dziewiętnasta) kryminalnych przygód czarnowłosej zabójczyni i jej podbojów miłosnych. Czyli ponowna dawka akcji, komedii i pikanterii.

Dziewiętnasta część serii kontynuuje wydarzenia ukazane w końcówce poprzedniego tomu. Policja, główna bohaterka oraz jej towarzyszki, muszą zając się sprawą porwania, którego sprawcą prawdopodobnie jest psychopatyczny morderca. Okazuje się nim zdesperowany ojciec, który nie potrafi poradzić sobie z utratą własnego dziecka i teraz szuka „zastępstwa”. Jego umysł nie jest w stanie dostrzec dokonywanych zbrodni. Jego chwile są jednak policzone, biorąc pod uwagę, że jego nową ofiarą jest dziewczyna mająca bardzo „niebezpiecznych” przyjaciół.

Recenzowana manga dość znacząco różni się od tego, z czym fani serii mieli do czynienia wcześniej. Nie znajdziemy tutaj zbyt wielu krwawych akcji, czarnowłosa Kuroko ustępuje pierwszeństwa innym postaciom, przestępca nie jest kimś, kogo można określić jednoznacznie „złym” i twórca nie zarzuca czytelnika nadmiarem gołych biustów i innych krągłych części ciała. Tytuł w głównej mierze skupia się na pokazaniu wielkiej miłości ojca do córki, która w wyniku pewnych wydarzeń może prowadzić do postępującego szaleństwa. Małym dodatkiem do tego wątku jest Kuroko „pocieszająca” zrozpaczone matki, które straciły swoje dzieci. Po raz pierwszy miłosne zapędy bohaterki są trochę nie na miejscu i mogą niektórych oburzyć. Są jednak pewne granice, których nie powinno się przekraczać.

Na całe szczęście nic nie zmienia się w kwestii oprawy graficznej. Rysunki pomimo swojej wyraźnej prostoty nadal potrafią być mocno urokliwe i przykuwać uwagę czytelnika. Yoshimura Kana naprawdę dobrze sprawdza się w projektowaniu postaci, które mocno zapadają w pamięć. Troszkę brakuje tutaj charakterystycznych dla serii scen akcji, ale to już wynika z samej historii.

Murcielago #19 prezentuje się więc co najwyżej poprawnie (głównie za sprawą fabuły). Porównując tytuł bezpośrednio z poprzednimi częściami widać wyraźną różnicę jakościową. Pozostaje mieć nadzieje, że to tylko mała „zadyszka” serii i w kolejnej części powróci ona na swój sprawdzony komediowo-akcyjny tor.

Tomik mający swoje pewne problemy jakościowe z historią i w niektórych miejscach przekraczający barierę „dobrego smaku”.

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Froszti
12 listopada 2021 - 10:19