Recenzja Wielkie bitwy morskie - Gravelines - Froszti - 29 grudnia 2021

Recenzja Wielkie bitwy morskie - Gravelines

Wielkie bitwy morskie – Gravelines to szesnasty tom serii autorstwa Jean-Yves Delittie poświęconej wielkim historycznym potyczką na morzu. Tym razem jak sama nazwa wskazuje, autor skupił się na XVI wieku i wydarzeniu, które było punktem zwrotnym dla historii starego kontynentu.

Już na pierwszych stronach albumu, autor w skondensowanej formie stara się przedstawić pewne fakty, które skłoniły Filipa II do konfliktu z Anglią. Po takim wstępie przenosi on akcję do hiszpańskiej Flandrii, gdzie czytelnik ma okazję śledzić losy dwójki żołnierzy, mocniej zagłębiając się w przedstawiony świat. Kolejne wydarzenia następują po sobie w bardzo szybkim tempie, są one jednak dość naturalnie podane (o ile pozwala na to ograniczona ilość stron). Obserwujemy więc jak król Hiszpanii, zirytowany Anglikami, wyznacza jednego ze swoich poruczników, aby ten stoczył z nimi bitwę i pokazał wyższość państwa z Półwyspu Iberyjskiego. Zadanie to powierzone zostaje ks. Alonso Perezowi de Guzmanowi, który nie tylko nie był doświadczonym żeglarzem, ale również posiadał bardzo ograniczone doświadczenie wojenne. Po drugiej stronie konfliktu Elżbieta I nie mogła liczyć na potęgę militarną (taką, jaką posiadał Filip), ale po swojej stronie miała wiernych i doświadczonych marynarzy na czele z (dziś legendarnym) Francisem Drakiem.

Album Wielkie bitwy morskie – Gravelines zamówiony z księgarni TaniaKsiazka.pl, podobnie jak wcześniejsze odsłony serii stara się więc popularyzować historię i podawać ją w prosty i przystępny popkulturowy sposób. Autor obok samej widowiskowości morskiej bitwy (zajmującej tutaj tylko mały wycinek), sporo miejsca poświęca na ukazanie skomplikowanego kontekstu politycznego tamtych czasów, dzięki czemu czytelnik będzie mógł lepiej zrozumieć stawkę tego konfliktu. Delittie umiejętnie zagłębia się w skomplikowane realia historyczne, wydobywając z nich najważniejsze fakty, podkreślając brak doświadczenia Hiszpanów, ich nieprzemyślane decyzje, przy jednoczesnym uwypukleniu zalet ograniczonej siły Anglików. Pod względem treści, nie można więc tytułowi niczego poważnego zarzucić. Jeśli coś zostało pominięte lub bardziej skrótowo opisane w samym komiksie, to na odbiorcę czeka warty przeczytania pisany dodatek historyczny, znajdujący się na końcu albumu.

Jeśli chodzi o warstwę wizualną tytułu, to prezentuje się ona dobrze (podobnie zresztą jak w innych częściach serii). Największą uwagę zwracają tutaj oczywiście marynistyczne szczegóły prac, co jest znakiem rozpoznawczym całego cyklu. Niestety, ale pewne poważne zastrzeżenia można mieć do zastosowanej tutaj palety barw. W niektórych momentach kolory przytłaczają szczegółowość rysunków i niwelują ich zalety. Paleta barw jest nazbyt „mdła”, co najlepiej chyba widać po ogniu, który wpada w odcień brązu (co podczas scen walki wygląda „przeciętnie”).

Pomimo pewnych wizualnych niedociągnięć, album Wielkie bitwy morskie – Gravelines, nadal zalicza się do grona pozycji, które warto sprawdzić, szczególnie jeśli jest się wielkim fanem historii. Polecam również zapoznać się z innymi komiksami i nowościami, jakie można znaleźć w księgarni TaniaKsiazka.pl.

Niezła dawka komiksu historycznego, który ukazuje jeden z najsłynniejszych momentów w historii bitew morskich. Pozycja zadowala odbiorcę pod kątem scenariusza, ale ma pewne niedociągnięcia „kolorystyczne” wpływające na ostateczną ocenę.
Froszti
29 grudnia 2021 - 10:43