Recenzja Dr.Stone #13 - Froszti - 28 stycznia 2022

Recenzja Dr.Stone #13

Wielka morska wyprawa bohaterów, zakończyła się w dość nieoczekiwany i niezbyt przyjemny (przynajmniej dla części załogi) sposób. Senku i grupka ocalałych muszą więc wspiąć się na wyżyny swoich możliwości, aby uratować resztę załogi. Czy im się to uda?

Trzynasta część serii całkowicie poświęcona jest próbie odkrycia tajemnicy petryfikacji. Tylko wtedy będzie można uratować ludzi na statku i dokonać kolejnego kroku w stronę odbudowy świata. Zadanie to nie jest jednak nazbyt proste, szczególnie kiedy ma się przeciwko sobie potężnego przeciwnika. Nie pozostaje więc nic innego jak tylko wykorzystać genialny umysł nastolatka i jego szalone pomysły. Jego tajną bronią będzie Kohaku, która musi dostać się do haremu Pana i spróbować wykraść tajemnice broni petryfikującej. Zrobienie z niej „damy” to bardzo poważne zadanie, do którego potrzebne będzie mobilne laboratorium znajdujące się na statku. Na czytelnika czeka więc tutaj spora dawka szalonych wrażeń, które nie pozwolą mu się nudzić do ostatniej strony tomiku.

Bezsprzecznie największą siłą serii jest jej mocno zwariowana komediowa otoczka, zgrabnie połączona z naukowymi treściami i wątkami postapo. Jak do tej pory ten miks pozornie różnych elementów sprawdzał się znakomicie. Nie inaczej jest w przypadku tomiku trzynastego, gdzie na czytelnika czeka wartka akcja, świetny humor (głównie w postaci absurdalnych pomysłów), dobrze nakreśleni wyraziści bohaterowie, szczypta dramatyzmu/emocji i pewne treści rozwijające wiedzę (w dość uproszczonej i łatwo przyswajalnej formie). Zaprezentowana w mandze fabuła jest więc bardzo przyjemna w odbiorze i zapewnia czytelnikowi pokaźną dawkę dobrej komiksowej rozrywki. Niestety, ale ma ona również swoje pewne wady, o których należy wspomnieć. Najpoważniejszym zarzutem kierowanym w stronę tej części, jest bardzo przeciętny antagonista. Jak na razie główny „zły” wyspy jest pokazany bardzo jednowymiarowo, często gdzieś na granicy całej ukazanej fabuły. Pozostaje mieć nadzieje, że zmieni się to w kolejnych częściach.

Jeśli chodzi o oprawę graficzną, to tutaj tytułowi nie można niczego zarzucić. Boichi to mistrz w swoim fachu i kreślone przez niego postacie/sceny wyglądają znakomicie. Jego szczegółowy styl najlepiej sprawdza się w pokazaniu różnorakich (czasem mocno przerysowanych) emocji na twarzach bohaterów.

Pomimo pewnych „potknięć” Dr.Stone #13 to świetna pozycja, której raczej nie trzeba polecać fanom serii. Jeśli zaś ktoś jeszcze nie miał okazji obcowania w ogóle z tym dziełem, to zachęcam go do  zagłębienia się w ten zwariowany postapokaliptyczy świat.

Akcja, humor, emocje, nauka – wszystko wymieszane razem, daje kolejną mocno rozrywkową część genialnej mangowej serii.

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie mangi do recenzji.

Froszti
28 stycznia 2022 - 10:30