Recenzja: Chainsaw Man #11 - Froszti - 1 lipca 2022

Recenzja: Chainsaw Man #11

Wraz z jedenastym tomem serii Chainsaw Man następuje koniec pierwszej części historii. Czy finał demonicznej opowieści jest równie dobry, jak poprzednie odsłony? O tym można się przekonać, czytając poniższą recenzję.

Dziesiąta część mangi była pod wieloma względami ciekawa. Intryga mieszała się tam z emocjami i wyrazistą dawką akcji. W jedenastce Tatsuki Fujimoto postanawia iść jeszcze dalej w swojej szalonej kreatywności i dostarcza czytelnikowi dawkę mocno zapadającej w pamięć komiksowej rozrywki. Tym samym już na wstępie można więc jasno określić, że finał historii jest niesamowity od początku do końca. Fani cyklu powinni więc być mocno ukontentowani lekturą ostatniego tomu.

Makima wreszcie ujawniła swoją prawdziwą naturę i pokazała wszystkim swój cel, do którego od dawna dążyła. Jej potędze nie mógł się nikt przeciwstawić. Moc Demona Piły Łańcuchowej wykorzystała ona do stworzenia świata swoich marzeń. Miejsca, w którym była ona wszechmocna i mogła decydować o wszystkim. W swoich skrupulatnych planach nie wzięła jednak ona pod uwagę niezwykłej determinacji Denjiego. Będąc na skraju szaleństwa, bohater może ponadto liczyć na pomoc bliskich sobie postaci, które wyciągną do niego przysłowiową pomocną dłoń i pozwolą mu zakończyć trwający koszmar.

Sam zarys fabuły brzmi dość niesamowicie i szalenie. Przewracając kolejne strony mangi, możemy się jednak przekonać o tym, że tytuł dokładnie właśnie taki jest i na długo pozostanie on w pamięci czytelnika. Obok wyrazistej akcji autor skupia się tutaj również na wewnętrznych rozterkach wykreowanych przez siebie postaci. To właśnie w szalonej demonicznej rozwałce najlepiej widać ewolucję Denjiego, jaka nastąpiła na przestrzeni kolejnych tomów serii. Chłopak nie jest już tym samym człowiekiem co na początku swojej przygody. Dzięki całej masie różnorodnych emocji i ludzkich więzów, jakie nawiązał, zrozumiał on, że dla bliskich trzeba stawiać czoła każdej przeciwności losu. Historia kreślona tutaj przez Fujimoto zaskakująco dobrze przeskakuje pomiędzy wartką akcją do łagodnej i melancholijnej treści. Dwie fabularne przeciwności doskonale się tutaj uzupełniają, prezentując czytelnikowi głębię całego scenariusza.

Jeśli chodzi o samą końcówkę tomiku, to jest ona mocno zagęszczona. Z jednej strony autor dobrze kończy pewne wątki, zamykając w ten sposób pewien etap opowieści. Z drugiej zaś pozostawia czytelnika z kilkoma otwartymi pytaniami, które mają podtrzymać jego zainteresowanie dalszą kontynuacją demonicznej opowieści.

Jedenasta część serii Chainsaw Man, powinna więc zachwycić fanów cyklu. Jeśli więc ktoś jeszcze jakimś cudem nie miał okazji sprawdzenia osobiście tego tomu, to gorąco polecam.

Szalony i ekscytujący finał pierwszej części historii, który pobudza apetyt czytelnika na jeszcze więcej.

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie mangi do recenzji.

Froszti
1 lipca 2022 - 09:41