Recenzja: Od dziś jestem zombie! - Froszti - 24 sierpnia 2022

Recenzja: Od dziś jestem zombie!

Zombie rozpanoszyły się po całej masowej kulturze, pojawiając się dosłownie wszędzie. Już od pewnego czasu ich ilość potrafi być nie tylko przytłaczająca co odrobinę nudząca. Jeśli jednak komuś ciągle mało tych krwiożerczych stworów, to w kręgu jego zainteresowań powinna znaleźć się manga Od dziś jestem zombie, która pojawiła się na naszym rynku nakładem wydawnictwa Waneko. Ostrzegam jednak, że nie jest to typowo zomboidalny tytuł, do którego większość odbiorców jest przyzwyczajona.

Główną bohaterką mangi jest nastoletnia modelka bikini Puuka (bez skojarzeń). Jej życie do tej pory obracało się wokół kolejnych sesji zdjęciowych. Wszystko zmienia się pewnego dnia, kiedy jadąc ze swoim managerm na kolejną robotę, zostają zaatakowani przez zombie. Już prawie udało jej się uciec od krwiożerczego zagrożenia, kiedy pech a właściwie zęby pewnego „dobrego” zombiaka, zagłębiają się w jej młodym ciele. Miała być wielka kariera, zostanie rozpoznawalną idolką, kolejne kontrakty reklamowe. Zamiast tego będzie zgnilizna, odpadające części ciała, przemożna chęć na mięsko i cała masa innych typowych dla zombie problemów. W swoich kłopotach nie jest ona jednak sama. Trafia ona do odizolowanej wioski zamieszkiwanej przez „żywe trupy”. Mieszkańcy tego miejsca poza byciem zombie, wydają się być dosyć „normalni”. Nie mają oni jednak „normalnych” problemów, o czym szybko przyjdzie się przekonać niedoszłej idolce. Będzie ona musiała przywyknąć do nowej rzeczywistości i zadomowić się w swoim nowym domu.

Tak jak zostało wspomniane w samym wstępie, manga Od dziś jestem zombie, nie jest typowym przedstawicielem popkulturowego segmentu „żywych trupów”. Wyrazista groza co prawda się tutaj pojawia (głównie za sprawą rysunków), ale typowego horrorowego klimatu raczej tutaj nie znajdziemy. Twórca postanawia bowiem, zamiast na strach postawić na humor, który powinien zaciekawić czytelnika. W dużym uproszczeniu tytuł można więc określić mianem komedii zombie, w której nie zabrakło jednak odrobiny bardziej złożonego dramatu.

Przedstawione w komiksie losy Puuki to mieszanka szalonych i często dość absurdalnych gagów. Nastolatka powoli przyzwyczaja się do bycia „żywym trupem”, poznaje nietuzinkowych mieszkańców wioski, boryka się z wieloma problemami bycia zombie czy bierze udział w mocno zwariowanych akcjach. Obok tego wszystkiego scenarzysta Ishikawa w dość interesujący sposób stara się zaimplementować w historii kilka bardziej złożonych emocjonalno-egzystencjalnych problemów, które dotykają zombie. Nie jest to co prawda nic nadmiernie „głębokiego”, ale na pewno stanowi doskonałą przeciwwagę i dopełnienie komediowej otoczki mangi.

Decydując się sięgnąć po ten tytuł, nie można jednak oczekiwać od niego bardziej zwięzłej fabuły. Nie znajdziemy tutaj bowiem żadnej głównej osi scenariuszowej. Zasadniczo to nie istnieje żaden główny wątek. Całość jest zbiorem krótkich historii, których częścią wspólną jest Puuka. W wielu innych przypadkach byłaby to dość poważna wada tytułu. Tutaj jednak lekkość i epizodyczność poszczególnych rozdziałów należy uznać za zaletę. Dzięki temu można na chwilę zasiąść do lektury komiksu, przeczytać kilka historii i znacząco poprawić sobie humor.

Mniej entuzjastycznie można wypowiedzieć się jednak na temat przedstawionych tu bohaterów (za wyjątkiem nastoletniej modelki). Mieszkańcy wioski zombie mają w sobie ogromny potencjał, który nie został należycie wykorzystany. Często pełnią oni jedynie rolę dodatku do Puuki, nawet jeśli treść rozdziału prosi się, aby to właśnie oni odgrywali większą rolę.

Jeżeli zaś chodzi o rysunki, to prezentują się one znakomicie i na pewno stanowią jeden z głównych powodów, dla których warto sięgnąć po ten tytuł. Za oprawę wizualną odpowiedzialna jest Tsukasa Araki. Artystka w projektach postaci stawia głównie na dość klasyczny styl, co najlepiej widać po dużych oczach głównej bohaterki (momentalnie na myśl przychodzą tytuły z lat 80.). Nieźle radzi sobie ona również z tłami, które wielu scenom nadają odpowiedniego klimatu. Tak jak w recenzji było to wspominane, istotną częścią jej rysunków jest również groza. Nie boi się ona przedstawiać naprawdę mocnych i krwawych scen (podpadających pod gore). Większość z nich jest co prawda sugestywna, ale również mocno łagodzona przez komediowy charakter historii.

Od dziś jestem zombie, nie jest więc może tytułem wybitnym, ale na pewno wartym sprawdzenia. Szczególnie jeśli lubi ktoś „zombie” i chce oddać się chwili komediowej rozrywki.

Prosta, ale dość zabawna „zomboidalna” komedyjka, która potrafi zapewnić czytelnikowi chwilę intensywnej rozrywki.

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie mangi do recenzji.

Froszti
24 sierpnia 2022 - 10:29