Ucieczka do wirtuala - g40st - 17 sierpnia 2010

Ucieczka do wirtuala

Histeria wywolana pod Pałacem Prezydenckim w końcu znalazła godne ujście. 71-letni starszy pan wziął sprawy w swoje ręce (dosłownie) i obrzucił fekaliami zawieszona  przed kilkoma dniami tablicę poświęconą pamięci ludzi zbierających się na Krakowskim Przedmieściu po 10 kwietnia. Nie chciałbym tutaj szafować mocnymi słowami, ale zdjęcie ukazujące owego pana, który po zatrzymaniu przez straż miejską pokazuje otaczającym to miejsce ludziom solidarnościowy znak wiktorii jest oznaką szaleństwa, jakie ogarnęło nasze państwo.

Państwo słabe, nie potrafiące poradzić sobie z grupą fanatycznie nastawionych osób sterowanych z tylnego siedzenia przez część kleru i polityków. Kto choćby przez chwilę wątpi w to, co napisałem, niech zajrzy na łamy serwisu internetowego Gazety Polskiej lub spróbuje posłuchać toruńskiego radia. Fekalia słowne wylewające się z tych mediów sączą się wprost do głów sympatyków, co kończy się takimi sytuacjami jak dzisiaj. Druga strona, a przynajmniej jej obywatelska część, radzi sobe z zaistniałą sytuacją poprzez drwiny czy humor. Abstrahuję tutaj od poziomu tego sprzeciwu wobec zawłaszczania miejsc i pamięci, ale nie zdziwię się, jeżeli za kilka dni powstanie kolejna flashowa gierka, w której każdy będzie mógł sobie rzucić w dowolnego znienawidzonego polityka i biskupa kupą. Wcześńiej czy później nadejdzie czas, kiedy w ich kierunku polecą już prawdziwe, a nie wirtualne słoiki. W końcu gównem na ulicach zacznie obrzucać się sąsiad z sąsiadem. A wszystko przez to, że kilku smutnych panów z kancelarii trzęsą się kolana na myślo zadarciu z babciami spod krzyża.

Mamy nieudolny rząd, nieudolną opozycję i jak się okazuje, również nieudolnego prezydenta. Nieudolna policja ściga setki pijanych kierowców, którzy na domiar złego (nawet na trzeźwo) zabijają się setkami na ulicach nieudolnie zbudowanych przez naszych pazernych drogowców. Każdorazowo jak wyjeżdżam autem z parkingu, boję się, że przed dojazdem do najbliższego skrzyżowania pozbędę się zawieszenia. Robiąc zakupy w sklepie prawie za każdym razem słyszę od nieudolnej kasjerki prośbę o drobne, bo nie ma wydać. Czuję się jak upośledzony człowiek w upośledzonym społeczeństwie. Postępek starszego pana przekroczył u mnie masę krytyczną. I jak tu się dziwić, że uciekam do wirtualnych światów?

g40st
17 sierpnia 2010 - 20:04