Ceny gier w sieciach handlowych - opary absurdu - K. Gonciarz - 5 września 2010

Ceny gier w sieciach handlowych - opary absurdu

Poszedłem sobie wczoraj do Media Marktu na rytualny obchód ciekawostek z półek polskiego retailu. Było ciekawie jak zawsze, a czynniki przyczyniające się do niskiej sprzedaży gier w Polsce można długo wymieniać przy każdej typu wizycie w tego typu sklepie. I nie, nie będę się pastwić nad niewinnymi w gruncie rzeczy sprzedawcami ani niczym takim. Dziś oberwie się kierownikom działów i prowadzonej przez nich polityce cenowej.

Uwaga: może to oczywiste, ale poza ewidentnymi akcjami promocyjnymi wydawca nie ma bezpośredniego wpływu na ceny w sklepach, wszystko jest w gestii osoby odpowiedzialnej za dany dział w danym markecie.


Modern Warfare 2: Hardened Edition. Ot, edycja w metalowym pudełku z artbookiem - bez szaleństw. Cena? 499zł. LOL! W slangu pracowników Saturna, MM pewnie też, takie rarytasy nazywa się paździochami, albo dokładniej - pułkownikami. 1500 polskich złotych zamrożonych na półce w trzech wytartych, niechcianych egzemplarzach, o których promocji nikt nie pomyśli. Moje dojścia w Saturnie podpowiadają, że odpowiedzialność za takie dziwactwa spoczywa na kierowniku działu - przecenienie towaru i wystawienie go taniej jest w jego kompetencji. I jego przełożony - teoretycznie - nie zarzuci mu pozbycia się towaru ze stratą, bo zaleganie pułkowników jest najgorszym możliwym stanem rzeczy. Jeśli się mylę i czyta to jakiś pracownik Saturna/MM - proszę o sprostowanie.

Jeśli chcesz płacić setki złotych za gadżeciarski noktowizor - spoko, Twoja sprawa. Ale jeśli kupisz to za 500zł, to jesteś frajerem.

Uwaga: Szybkie wyszukanie w Allegro wskazało, że nowy, zafoliowany egzemplarz można kupić za 220zł.


O ile ceny konsol w Polsce sprawiają wrażenie świadomie regulowanych i pilnowanych, o tyle ceny gier są jak random encountery z Finali. Electronic Arts postanowiło jakiś czas temu wyczyścić magazyny z gier przełomu 2009/2010, dlatego bardzo tanio można kupić sobie Mass Effecta 2, Dante's Inferno i inne ich wydawnictwa. Widać to było też na półkach MM - podczas kiedy Shift kusi niezłą ceną 69zł (X360/PS3, parę sztuk nawet edycji specjalnej), to *droższe* od niego pudełka z Undercoverem, ProStreetem i CARBONEM (!?) raczej śmieszą. Zależność ceny gry od  jej wieku, tak obecna wszędzie na Zachodzie, jest u nas nieistniejąca. I znowu - "dojścia" mówią, że to tylko i wyłącznie niedopatrzenie. Kierownik lubi widzieć na swojej półce "rarytasy" sprzed lat, które w praktyce są już kompletnie bez wartości. Może to też być polowanie na kolekcjonera-frajera, który nigdy nie słyszał o Allegro. Jasne.


Absurdów tego typu jest cała masa - pierwszy Mass Effect. Edycja classics - 69zł. Edycja z pierwszego tłoczenia, na tej samej półce - 229zł. Zdarzają się przykłady pozytywne, np. Beowulf za 35zł, Wet za 59zł czy Soul Calibur IV za 69zł (pokonujący DoA4 o 10zł!). Przechodząc do działu PS3 widzę Wipeouta HD za 99zł (droższej niż wersja na PSN), ale humor poprawia mi BioShock 2 Rapture Edition za raptem 159zł. Pojęcie konkurencji cenowej jest w Polsce zabawnie rozmyte, co widać na takich przypadkach jak "wojna" Split/Second i Blur. Te dwie gry wyszły w podobnym okresie, prezentują podobny styl i na całym świecie kosztowały tyle samo. W Polsce było między nimi 50zł różnicy (S/S tańszy). Dlaczego? Bo użytkownik nie zna Google?

Jedyną ciekawą grą na Wii był Monster Hunter Tri za 199zł w zestawie z kontrolerem Classic - salon Saturna w Krakowie oferuje tę grę za 189zł bez kontrolera. Ech.

Na końcu spaceru trafiłem do "działu" Wii/DS. Cóż, tutaj nie ma co liczyć na cokolwiek - najlepszych gier nie ma na stanie, a handheld Nintendo zdominowany jest przez EA i City Interactive (momentami kuszące dobrymi cenami - 39zł za Sushi Academy skontrastowane z obowiązkowym 199 za cokolwiek od Nintendo; Rhythm Paradise za 149zł budzi moje pożądanie; Super Mario Galaxy jest droższe od tegorocznego Super Mario Galaxy 2, heh). Szkoda się nad tym rozwodzić, pogadamy jak N wejdzie do Polski. Jeśli.

No i wystarczy, takie miałem wrażenia z krótkiej przechadzce po jednym takim salonie z grami. Smutno mi, że nawet na takiej płaszczyźnie jest w Polsce aż tyle problemów, które stają na drodze do wielkich nakładów, wzrostu liczby graczy i komfortu zakupów. Więcej bezpośredniego sterowania cenami, więcej uwagi i dokładności - tego życzę każdemu, kto ma wpływ na wygląd polskich półek. Na Allegro to po prostu robią, a potem płacz i raban, że retail upada.

UWAGA: Zachęcam do wpisywania w komentarzach zauważonych przez Was dziwnych cen, pułkowników i innych smutów, które irytują Was w sklepach z grami.

Poszedłem sobie wczoraj do Media Marktu na rytualny obchód ciekawostek z półek polskiego retailu. Było ciekawie jak
zawsze, a czynniki przyczyniające się do niskiej sprzedaży gier w Polsce można długo wymieniać przy każdej typu
wizycie w tego typu sklepie. I nie, nie będę się pastwić nad niewinnymi w gruncie rzeczy sprzedawcami ani niczym
takim. Dziś oberwie się kierownikom działów i prowadzonej przez nich polityce cenowej.
Uwaga: może to oczywiste, ale poza ewidentnymi akcjami promocyjnymi wydawca nie ma bezpośredniego wpływu na ceny w
sklepach, wszystko jest w gestii osoby odpowiedzialnej za dany dział w danym markecie.
Modern Warfare 2: Hardened Edition. Ot, edycja w metalowym pudełku z artbookiem - bez szaleństw. Cena? 499zł. LOL! W
slangu pracowników Saturna, MM pewnie też, takie rarytasy nazywa się paździochami, albo dokładniej - pułkownikami.
1500 polskich złotych zamrożonych na półce w trzech wytartych, niechcianych egzemplarzach, o których promocji nikt
nie pomyśli. Moje dojścia w Saturnie podpowiadają, że odpowiedzialność za takie dziwactwa spoczywa na kierowniku
działu - przecenienie towaru i wystawienie go taniej jest w jego kompetencji. I jego przełożony - teoretycznie - nie
zarzuci mu pozbycia się towaru ze stratą, bo zaleganie pułkowników jest najgorszym możliwym stanem rzeczy. Jeśli się
mylę i czyta to jakiś pracownik Saturna/MM - proszę o sprostowanie.
O ile ceny konsol w Polsce sprawiają wrażenie świadomie regulowanych i pilnowanych, o tyle ceny gier są jak random
encountery z Finali. Electronic Arts postanowiło jakiś czas temu wyczyścić magazyny z gier przełomu 2009/2010,
dlatego bardzo tanio można kupić sobie Mass Effecta 2, Dante's Inferno i inne ich wydawnictwa. Widać to było też na
półkach MM - podczas kiedy Shift kusi niezłą ceną 69zł (X360/PS3, parę sztuk nawet edycji specjalnej), to *droższe*
od niego pudełka z Undercoverem, ProStreetem i CARBONEM (!?) raczej śmieszą. Zależność ceny gry od wieku, tak obecna
wszędzie na Zachodzie, jest u nas nieistniejąca. I znowu - "dojścia" mówią, że to tylko i wyłącznie niedopatrzenie.
Kierownik lubi widzieć na swojej półce "rarytasy" sprzed lat, które w praktyce są już kompletnie bez wartości. Może
to też być polowanie na kolekcjonera-frajera, który nigdy nie słyszał o Allegro. Jasne.
Absurdów tego typu jest cała masa - pierwszy Mass Effect. Edycja classics - 69zł. Edycja z pierwszego tłoczenia, na
tej samej półce - 229zł. Zdarzają się przykłady pozytywne, np. Beowulf za 35zł, Wet za 59zł czy Soul Calibur IV za
69zł (pokonujący DoA4 o 10zł!). Przechodząc do działu PS3 widzę Wipeouta HD za 99zł (droższej niż wersja na PSN),
ale humor poprawia mi BioShock 2 Rapture Edition za raptem 159zł. Pojęcie konkurencji cenowej jest w Polsce zabawnie
rozmyte, co widać na takich przypadkach jak "wojna" Split/Second i Blur. Te dwie gry wyszły w podobnym okresie,
prezentują podobny styl i na całym świecie kosztowały tyle samo. W Polsce było między nimi 50zł różnicy (S/S
tańszy). Dlaczego? Bo użytkownik nie zna Google?
Na końcu spaceru trafiłem do "działu" Wii/DS. Cóż, tutaj nie ma co liczyć na cokolwiek - najlepszych gier nie ma, a
handheld Nintendo zdominowany jest przez EA i City Interactive (momentami kuszące dobrymi cenami - 39zł za Sushi
Academy skontrastowane z obowiązkowym 199 za cokolwiek od Nintendo; Rhythm Paradise za 149zł budzi moje pożądanie).
Szkoda się nad tym rozwodzić, pogadamy jak N wejdzie do Polski. Jeśli.
Jedyną ciekawą grą na Wii był Monster Hunter Tri za 199zł w zestawie z kontrolerem Classic - salon Saturna w
Krakowie oferuje tę grę za 189zł bez kontrolera. Ech.
No i wystarczy, takie miałem wrażenia z krótkiej przechadzce po jednym takim salonie z grami. Smutno mi, że nawet na
takiej płaszczyźnie jest w Polsce aż tyle problemów, które stają na drodze do wielkich nakładów, wzrostu liczby
graczy i komfortu zakupów. Więcej bezpośredniego sterowania cenami, więcej uwagi i dokładności - tego życzę każdemu,
kto ma wpływ na wygląd polskich półek. Na Allegro to po prostu robią, a potem płacz i raban, że retail upada.
K. Gonciarz
5 września 2010 - 15:06