To chyba najbardziej denny tytuł, na jaki się kiedykolwiek zdobyłem. Ale, łodafaka, prawdziwy. Internetowy fenoment "Maciusia z Klanu" leży dla mnie po smutnej stronie spraw, bo solidnie żal mi zainteresowanych, aktorów, szczególnie tych młodszych, których klanowy Borg bezpowrotnie zasymilował. Denne jest śmianie się z Maćka "bo tak", ale jeszcze bardziej denne, zbrodnicze wręcz, jest to co writerzy serialu robią ze swoimi postaciami, regularnie robiąc z nich sieciowe pośmiewisko. Nie uwierzę aż, że to nie jest w jakimś stopniu robione specjalnie. Fakt, raz na pół roku, kiedy mi się przypomni, sprawdzam co nowego na Youtube w temacie Maćka, Ryśka i reszty (a wiedzcie, że w czasach środkowej podstawówki Klan oglądałem naprawdę pasjami - jako rówieśnik Oli "chinki cziku-cziku-linki" Lubicz). Tym razem trafiłem na coś takiego, pewnie stare i znane, ale i tak.
Chodzi mi oczywiście o moment 01:35. Maciek dostaje od cioci Moniki (Izabeli Trojanowskiej) konsolę... play... box? WTF?! Rozumiem, że Microsoft mógł nie być zainteresowany product placementem w takim miejscu. Aż sam się kogoś z MS zapytam przy okazji, czy był temat. Nie no, oszukuję samego siebie, na pewno nie było. No ale wciąż, skąd ten PlayBOX. Na pudełku jest foto X360 z padem. Błażej z Techlandu twierdzi, że są takie podróby gdzieś po bazarach - możliwe, w końcu każdy mainstreamowy sprzęt doczekuje się wersji z bebechami NES-a i 500 grami wrzuconymi na twardo do pamięci. No ale cały czas, cały czas, ja tak nie rozumiem tego, ratunkuuu. Czemu robić pośmiewisko z Maciusia setny raz, czemu się znęcać nad tą udręczoną postacią i znowu ryć beret udręczonemu aktorowi, mało to już było zamkniętych łazienek, bójek, śrubokrętów, przypalonych jointów i całej reszty virali, musimy jeszcze upokorzyć się przed środowiskiem ludzi odróżniających mikrofalówkę od telewizora? DLACZEGO?! Dlaczego nie wzięli normalnej konsoli, dlaczego kupili jakiś złom za 10zł i kazali aktorom się tym ekscytować, dlaczego, argh! świecie, dlaczego ja jeszcze w dodatku widzę w tym PROGRES bo wreszcie konsola nie równa się w Polsce Playstation (piję do niedawnych wypowiedzi jakiegoś polityka, uzupełnijcie nazwisko, bo nie pomnę). Po co się w ogóle denerwuję, mówimy o serialu którego scenarzyści dają kilkuletniej dziewczynce do wypowiedzenia linijki pokroju "Ja już mam swoje lata!", a żona przestrzega męża mówiąc mu "Nie próbuj być Konradem Wallenrodem". Chyba zaczniemy recenzować automatowe gry z drugiej połowy lat siedemdziesiątych. I tak będziemy w czasie do przodu, ale przynajmniej zmniejszymy dystans. Czasami czuję się członkiem jakiejś innej cywilizacji. Dobrze, że nie jestem w niej sam.