W dzisiejszym odcinku spełniam życzenia - prosiliście m.in. o cosplay i szalone miejsca. Dziś zatem dzielnica przebieranek i ulicznego stylu, Harajuku, oraz nasz nocny wypad do szpitala psychiatrycznego.
![](./galeria/ilustracja/33_22850999.JPG)
Mostek w Harajuku jest centrum wszechświata dla każdego cosplayera.
![](./galeria/ilustracja/33_22851007.JPG)
To tutaj co niedzielę prężą się i pozują przed fotografami.
![](./galeria/ilustracja/33_22850922.JPG)
Wielu przybywa z walizkami, gdzie skrywają również stroje zwykłych ludzi, w które wskakują wraz z końcem dnia. Nawet toalety w metrze na stacji Harajuku zostały podobno powiększone i przyprawione o lustra specjalnie dla tłumów tych przebierańców, którzy dopiero na miejscu przygotowują się do swojej roli.
![](./galeria/ilustracja/33_22851013.JPG)
Niestety, ta niedziela była najbiedniejszą niedzielą w roku - na mostku paradowała tylko garstka cosplayerów. Wszyscy najlepsi pojechali na Tokyo Game Show, na którym my byliśmy dzień wcześniej. Za rok nam już nie uciekną.
![](./galeria/ilustracja/33_22850976.JPG)
Co ciekawe, na każdego przypada przynajmniej jeden fotograf - amatorzy i profesjonaliści korzystają z doskonałych obiektów przed obiektywem. Jeden przydybał i mnie...
![](./galeria/ilustracja/33_22855202.jpg)
Chcieliśmy wmieszać się w tłum i sami wyglądaliśmy osobliwie. Jeden z japońskich fotografów mianujących się "profesjonalnymi" wziął mnie więc za cosplayerkę i zaciągnął na bok (ku konsternacji Krzysztofa). Zrobił sesję zdjęciową, obsypał wizytówkami i obiecał mi wielką karierę w Japonii. Oto efekt jego pracy - psychodeliczne drzewo z Photoshopa. To zdjęcie i tak jest najdelikatniejsze - do pozostałych dodał snujące się u moich stóp kłęby dymu i ogień (!).
![](./galeria/ilustracja/33_22855812.JPG)
Na szczęście było dokąd uciec - Harajuku to przede wszystkim dzielnica sklepików współgrających z jej stylem.
![](./galeria/ilustracja/33_22855978.JPG)
Trudno odróżnić cosplay od dobrego marketingu...
![](./galeria/ilustracja/33_22855848.JPG)
...ale widzieliśmy już tyle, że było nam już wszystko jedno.
![](./galeria/ilustracja/33_22855820.JPG)
Ceny akcesoriów, bibelotów i strojów to od kilkunastu do ponad tysiąca złotych - nic, na co japońskie dzieciaki nie mogą sobie pozwolić.
![](./galeria/ilustracja/33_22855836.JPG)
W wielu sklepach z jakiegoś powodu obowiązuje zakaz robienia zdjęć. Jednak sprzedawca zaczyna protestować dopiero wtedy, kiedy upewni się, że pstryknięto przynajmniej jedno.
![](./galeria/ilustracja/33_22855829.JPG)
Było na co popatrzeć.
![](./galeria/ilustracja/33_22855842.JPG)
Najlepsze sklepy vintage oraz dla gotyckich lolit tylko tutaj.
![](./galeria/ilustracja/33_22857129.JPG)
Chcąc się rozerwać, postanowiliśmy poszukać potencjalnie jednej z najfajniejszych knajp w Tokio - Alcatraz ER. Adresy w Tokio są dość bezużyteczne (dość losowe), więc z pomocą rozmówek szukaliśmy wytrwale.
![](./galeria/ilustracja/33_22857588.JPG)
Kiedy przed piwnicznym wejściem na półpiętrze ukrytego budynku powitał nas wychodzący klient z krwią na koszuli, wiedzieliśmy, że trafiliśmy.
![](./galeria/ilustracja/33_22857706.JPG)
Pielęgniarka w białym lateksie zapytała nas o grupy krwi oraz obecne choroby psychiczne...
![](./galeria/ilustracja/33_22857684.JPG)
...a następnie zakuła w kajdanki i zaprowadziła do celi.
![](./galeria/ilustracja/33_22857599.JPG)
Podano przystawki. Kelnerkę trzeba było wezwać haratając żelastwem po kratach naszej zamkniętej celi, aby wyróżnić się pośród jęków i krzyków.
![](./galeria/ilustracja/33_22857611.JPG)
Za 3000 jenów (ok. 100 złotych) można było zamawiać do woli, bez żadnych limitów...
![](./galeria/ilustracja/33_22857669.JPG)
...w końcu pacjentom tak groźnym, jak Lordareon i Del, nie odmawia się żadnego leczenia.
![](./galeria/ilustracja/33_22857644.JPG)
Nawet drinki podawano w probówkach, strzykawkach albo jako kroplówkę.
![](./galeria/ilustracja/33_22863870.jpg)
Mój drink nazywał się "poison", miał kolor ciemnozielony i smak trucizny. Szaleniec obok to Jakup Tepper z niezgrani.pl.
![](./galeria/ilustracja/33_22857657.JPG)
Jednak ani na moment nie zapomnieliśmy, gdzie jesteśmy.
![](./galeria/ilustracja/33_22857627.JPG)
Klimat dopieszczony na każdym centymetrze.
![](./galeria/ilustracja/33_22857721.JPG)
Każdy gość pożałuje, że wychodził z celi.
![](./galeria/ilustracja/33_22857748.JPG)
Ślady krwi po nieposłusznych pacjentach są wszędzie - nawet w toalecie.
![](./galeria/ilustracja/33_22857731.JPG)
Barek. Trzeba było po prostu wezwać pielęgniarkę do celi...
Więcej - jak zwykle - w kolejnym odcinku.
Co sądzicie o Alcatraz ER? Czy takie miejsce przyjęłoby się w Polsce?