Wojna nigdy się nie zmienia - eJay - 26 października 2010

Wojna nigdy się nie zmienia

UVI zdążył napisać, że New Vegas go wessało. Ja dodam od siebie coś więcej - Obsidian stworzył prawdopodobnie jedną z najbardziej klimatycznych produkcji cRPG tej dekady. Można oczywiście ganić silnik gry za takie, a nie inne "foszki", które pojawiają się na każdym kroku. Nie można jednak nowemu Falloutowi odmówić dwóch rzeczy - atmosfery pustki oraz społecznego wynaturzenia. Te dwie przenikające przez siebie cechy powodują, że gracz nie tylko wciąga się w świat i realia pustyni Mojave. On tym żyje, daje się ponieść emocjom. Takim no... ludzkim. Jest to jedyna produkcja, w której czuję krew wylaną na piaskach zwiedzanej lokacji. Na każdym kroku widać, że przeszłość tego miejsca zamyka się w jednym słowie - wojna.

New Vegas urzekło mnie bezpretensjonalnością. Każda mieścina, wsiura, lepianka, jaką odwiedzamy nosi w sobie pewną dwuznaczność. Tu każdy ma coś na sumieniu, nie jest krystaliczny, ani przesadnie dobry, ani przesadnie zły. Wiele questów polega na wyciagnięciu z NPC sporej ilości informacji. Żeby je wydobyć, należy w historii lokalnej społeczności pogrzebać. Jest to jednocześnie niemoralne i pasjonujące. Jesteśmy przecież nikim (to też jest git idea - daleko Nam do potomków herosów, znanych naukowców etc.), tylko kurierem, który znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze. Ale to na Nas spływa odpowiedzialność za pokój, wojnę i miłość. Wybory moralne z tym związane są doprawdy fenomenalne i już wiem, że Fallout: New Vegas będę przechodzić co najmniej 2 razy. Teraz, kiedy mam na liczniku bite 8 godzin (a czuję jakbym przeszedł ledwie 10% gry) chciałbym cofnąć czas i zmienić moje poprzednie decyzje. Nie... nie mogę, muszę iść dalej. Sam piszę moją historię podróżnika, który siłą rzeczy próbuje uporządkować w tym pustynnym burdelu sporo spraw.

Wojna nigdy się nie zmienia. Zmieniają się tylko ludzie po obu stronach barykady. New Vegas pokazuje to dobitnie.

eJay
26 października 2010 - 20:09